Zmiany na błonie śluzowej jamy ustnej w przebiegu wybranych rzadkich chorób układowych
lek. dent. Bartłomiej Górski
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
EDUKACJA
PERYSKOP
PO GODZINACH
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
EDUKACJA
PERYSKOP
PO GODZINACH
W tym wydaniu Kącika chciałbym pochylić się, z podziwem, nad miesięcznikiem Żyjmy Dłużej i przyznać mu Kącikowy medal uznania za 57-letni wkład w kształtowanie – jak to się teraz nazywa – świadomości prozdrowotnej Polaków. Pierwszy numer ukazał się w 1958 roku w nakładzie 40 tys., wzrastając w roku 1960 do niebagatelnych 186 tys. egzemplarzy. Czasopismo redagowała wówczas Rada Programowa, a w niej, między innymi, znakomite nazwiska profesorów Aleksandrowicza, Szenajcha i Justa. Redaktorem naczelnym był dr Wacław Lietz, a wydawcą PZWL, utrzymujący przez ćwierć wieku słuszną cenę 2 zł 50 gr.
Na pierwszy rzut oka widać, że pismo od zarania redagowali pasjonaci i w tym przypomina Przekrój. Jest dowcipne, przystępne, edukacyjne, barwne, zwięzłe i interesujące. Nie ma wątpliwości, że podstawowym założeniem rady i redakcji jest ratowanie zdrowia peerelowskiego „obywatela”. I tak, co miesiąc, na 32 stronach można było chociażby przeczytać o: swędzeniu („Drapać czy nie drapać”), przekwitaniu („Wiek klęski?”), doświadczeniach po śmierci klinicznej („Drugie życie”), kamicy moczowej („Kamienie naszych dróg”), skutkach niechcianej aspiracji („To jest igła”) i tak w nieskończoność.
Jest i anegdotyczna historia medycyny, i ciekawostki zza Żelaznej Kurtyny – np. przestroga, by nie kichać za kierownicą – przy jeździe z prędkością 110 km na godzinę (oczywiście nie w Polsce Anno 1960), po kichnięciu trwającym 0,6 sekundy przejedziemy „na ślepo” niebagatelne 200 m. Nie dotyczy to Waldemara Pawlaka, który – jak twierdził mój guru, Krzysztof Skiba, w swojej stałej rubryce we Wprost – „jest jedynym człowiekiem na świecie, który potrafi kichać bez zamykania oczu”.
Należy koniecznie wspomnieć o niezwykle pożytecznej rubryce „Czytelnik pyta – redakcja odpowiada”, od której ja, pacholęciem będąc, zawsze rozpoczynałem lekturę pisma. Z jakiegoś powodu (tu uśmiecham się przewrotnie) 90% pytań dotyczyło zagadnień anatomiczno-seksualnych, świadcząc o absolutnym i niezaspokojonym głodzie wiedzy na ten temat w czasach przedmichalinowisłockich i lewstarowiczowych. Pytań czytelników niestety nie cytowano, tylko odpowiedzi w stylu: Zapewniamy, że szczegółowo opisane przez Panią praktyki seksualne dewiacją absolutnie nie są… Przytaczam tu trzy przykłady odpowiedzi z jednego tylko numeru z marca 1970 roku, świadczące również o poczuciu humoru redakcji; ponownie przychodzi na myśl jedyna i wyjątkowa Janina Ipohorska, czyli „Jan Kamyczek” z Przekrojowego Demokratycznego Savoir-vivru. Odpowiedź na pytanie „Zatroskanej z Bydgoszczy” zawiera nawet stomatologiczny pazur.
Pod sam koniec lat sześćdziesiątych, kiedy Pierwszy Strażnik Moralności, Towarzysz Gomułka, miał już inne problemy na głowie, na ostatniej stronie pojawia się bardzo, ale to bardzo dyskretny akt żeński, zapewne zgodnie z zasadą „nic, co ludzkie…”, bezsprzecznie podnosząc czytelnictwo gazetki. W tym samym przytaczanym już przeze mnie marcowym numerze z 1970 roku znajdujemy fenomenalną odpowiedź redakcji właśnie w tej sprawie, co moim zdaniem odzwierciedla ówczesną formułę pisma i klucz do jego popularności.
Od początku istnienia Żyjmy Dłużej grzmiało o ważnych w tym okresu plagach społecznych: alkoholizmie, prostytucji i tym, co ze sobą niosła, a mianowicie chorobach wenerycznym (przecież nie bez powodu w każdej przychodni mieściły się poradnie „W”).
W latach siedemdziesiątych Żyjmy Dłużej wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym, inicjując cykl pt. „Teoria szczęścia małżeńskiego” a od 1980 cykl „Życie i płeć” autorstwa między innymi Irminy Petryki, Zygmunta Janczewskiego, et al. Są i inne cykle: „Aby starość była lepsza”, „Zanim się urodzi”, „Żyjmy ładniej”. To bardzo cenne inicjatywy, ale całościowo miesięcznik w pierwszej połowie lat 80 jest wiernym odzwierciedleniem marazmu i biedy okresu po stanie wojennym. Poligraficznie nie umywa się do początków pisma – papier jakiejś najgorszej klasy, kolor, jeśli w ogóle obecny, przypomina wypłowiałe ORWO, strony tytułowe na „odwal się”, a artykuły też jakieś bez werwy, bardziej przypominają fachowe opisy jednostek chorobowych niż przystępną prelekcję adresowaną do nieuświadomionego medycznie czytelnika.
Dziś Żyjmy Dłużej jest wydawane przez Medipress Publishing i poligraficznie jest na bardzo przyzwoitym poziomie, formą i treścią przypominając chlubne początki pisma. Co prawda papier nie kredowy a okładka miękka, ale są to zbędne fajerwerki, dzięki czemu mamy przystępną cenę 6,99 zł za 82 strony czytania minus reklamy parafarmaceutyków. Zresztą każdy może się o tym przekonać po uiszczeniu ww. kwoty lub stojąc w markecie przy regale z prasą, między marchewką a bananami.
W następnym Kąciku zbadam, co Żyjmy Dłużej miało dawniej do powiedzenia w kwestiach stomatologicznych.
lek. dent. Bartłomiej Górski
Wywiad z dr n. med. Kingą Grzech-Leśniak