Odporność psychiczna – klucz do osiągnięcia optimum
Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
Światowa stolica obróbki diamentów, największy po Rotterdamie port handlowy Europy oraz perła średniowiecznej architektury to jednocześnie dynamiczne, przyjazne mieszkańcom i gościom miasto.
Największe, ponadpółmilionowe miasto Flandrii (niderlandzkojęzycznej części Belgii) nie ma bezpośredniego połączenia z żadnym z polskich lotnisk, jednak do Antwerpii (nider. Antwerpen) relatywnie łatwo można dostać się z portów lotniczych w Brukseli, Charleroi lub holenderskim Eindhoven. Alternatywę dla lotu stanowi kilkunastogodzinna podróż autobusem lub samochodem (od Berlina – Bundesautobahn 2, następnie – od miasta Bad Oeynhausen w Westfalii – aż do celu autostradą E34).
Poruszanie się po Antwerpii nie stanowi żadnego problemu – większość miejsc jest przyjazna dla pieszych, można też korzystać z rowerów miejskich – Velo Antwerpen (dostęp na 1 dzień – 3,80 €, na 1 tydzień – 9 €; do 30 minut jazdy – bezpłatnie). Ponadto od ponad 40 lat w mieście działa metro, które obejmuje 12 stacji (bilet – 3 €), ale korzystanie z niego jest zbędne, jeśli planujemy eksplorować tylko stare miasto i śródmieście.
Za atrakcję turystyczną śmiało uznać można tutejszy dworzec kolejowy Antwerpia Centralna (1895–1905). Imponująca neobarokowym przepychem budowla niekoniecznie przypomina obiekt użyteczności publicznej, zresztą przez samych mieszkańców zwana jest „katedrą kolejową” (nider. Spoorwegkathedraal). Zwieńczona wysoką kopułą oraz wieżyczkami fasada dworca otwiera się na centrum i starówkę, do których prowadzi główny deptak miasta – Meir. Jego początek wyznacza plac Davida Teniersa, żyjącego w XVII wieku malarza scen rodzajowych, z pomnikiem artysty ustawionym pomiędzy efektownymi kamienicami o złoconych kopułach. Głównym deptakiem miasta każdego dnia przelewa się kolorowy tłum, dając dowód tego, jak zróżnicowanym pod względem kulturowym i etnicznym miastem jest Antwerpia. Meir to miejsce spotkań i zakupów, można tu posłuchać ulicznych grajków, przysiąść, by zjeść lody lub porcję frytek. Jeśli nawet nie planujemy zakupów, warto odwiedzić niektóre z działających tu sklepów, zwłaszcza te z długą tradycją, jak ekskluzywne centrum handlowe Stadsfeestzaal (istniejące od 1908 roku), którego ponowne otwarcie przed paroma laty przywróciło deptakowi status najdroższej ulicy handlowej w krajach Beneluxu. Także najbliższe okolice Meir zachęcają, by choćby na chwilę oddalić się od głównego traktu. Spotkać tu można ukwiecone placyki, liczne ogródki kawiarniane i restauracyjne, galerie sztuki, sklepiki z gustownymi pamiątkami oraz rodzinne cukiernie, specjalizujące się – jak na Belgię przystało – w najwyższej jakości wyrobach z czekolady. Jeśli szukamy biżuterii, najwięcej sklepów jubilerskich znajdziemy w okolicy dworca; tam także mieszczą się warsztaty obróbki diamentów.
W pobliżu miejsca, gdzie Meir rozdwaja się, przechodząc płynnie w dwie staromiejskie ulice: Eiermarkt i Schoenmarkt warto zwrócić uwagę na Boerentoren – monumentalny gmach zbudowany z okazji odbywającej się w Antwerpii w 1930 roku Wystawy Światowej. Wzniesiony w stylu art déco, był najwyższym drapaczem chmur przedwojennej Europy (87,5 m) – mierzył ponad 20 m więcej niż druga na liście warszawska siedziba Towarzystwa Ubezpieczeniowego Prudential.
Perłą starego miasta jest katedra NMP (Onze-Lieve-Vrouwekathedraal; wstęp: 4–6 €). Mimo że budowana była przez 170 lat (od 1352 roku), pierwotnych planów nigdy w pełni nie zrealizowano – ze względów finansowych z dwóch bliźniaczych wież udało się wznieść tylko jedną, o wysokości 123 m (najwyższa wieża kościelna w krajach Beneluxu). Cesarz Karol V twierdził, że wysublimowaną, ażurową konstrukcję świątyni należałoby – dla jej bezpieczeństwa – chronić pod szkłem, a Napoleon przyrównał ją do misternych koronek, z których wyrobu do dziś słyną flandryjskie miasta. W imponującym, siedmionawowym wnętrzu, mieszczącym niemal 30 tysięcy osób, nie można przeoczyć szczególnie pięknych witraży (jest ich łącznie 55) oraz trzech wielkoformatowych dzieł najsłynniejszego malarza w dziejach Antwerpii – Petera Paula Rubensa. Uwagę zwiedzających zwraca też całkiem współczesny, bo pochodzący z 2015 roku obiekt – złocona instalacja Jana Fabrego przedstawiająca człowieka unoszącego krzyż.
Jasna sylweta katedry oddalona jest zaledwie kilkadziesiąt metrów do Wielkiego Rynku (Grote Markt), którego ozdobę stanowi potężny, czterokondygnacyjny gmach ratusza (1561–1565), uznawanego za majstersztyk flamandzkiego renesansu. Mimo że obiekt trafił na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, niezmiennie pełni swą pierwotną funkcję – urzęduje tu burmistrz Antwerpii wraz z całą armią swoich współpracowników. Otaczające rynek kamienice pyszniące się bogactwem ozdób pozostają do dziś świadectwem potęgi działających w mieście gildii kupieckich i cechów rzemieślniczych. Warto też zwrócić uwagę na ustawioną przed ratuszem, pokrytą patyną fontannę z figurą Silviusa Brabo (1883), rzymskiego żołnierza, który miał uwolnić mieszkańców miasta od olbrzyma pobierającego myto za przekraczanie Skaldy. Na dowód swego bohaterskiego czynu Brabo dzierży w swej prawicy …odciętą dłoń olbrzyma. Przyjmuje się, że od nazwiska mitycznego bohatera wywodzi się nazwa prowincji na pograniczu Belgii i Holandii – Brabancji.
Nie więcej niż 200 m od rynku, nad Skaldą, wznosi się Het Steen – zbudowana na początku XIII wieku kamienna forteca, która chroniła główne źródło dobrobytu mieszkańców Antwerpii, czyli tutejszy port. Het Steen to zamek w pełnym tego słowa znaczeniu: z potężną bramą wjazdową, kamiennymi basztami i murami najeżonymi krenelażem. Na tyłach zabytku znajduje się długa promenada z ławkami i kawiarniami, z których – z dala od zgiełku miasta – można obserwować szare wody Skaldy, leniwie przelewające się w kierunku Morza Północnego. Swoją drogą na przeciwnym brzegu rzeki, kilkanaście kilometrów w prostej linii od starego miasta znajduje się …elektrownia atomowa Kerncentrale Doel, uruchomiona w 1975 roku.
Warto dodać, że zamek Het Steen był do niedawna siedzibą Museum aan de Stroom (dosłownie: Muzeum nad rzeką), jednak w 2011 roku placówka została przeniesiona do nowej siedziby (około 1 km na północ), która stała się już architektonicznym symbolem współczesnej Antwerpii. Muzeum, znane powszechnie pod skrótem MAS (wstęp: 10 €) to atrakcyjnie podana i doprawiona multimediami opowieść o historii miasta, życiu i śmierci jego mieszkańców oraz roli, jaką w dziejach Antwerpii pełniła rzeka i tutejszy port. Dodatkowo z platformy widokowej na 9. piętrze można podziwiać panoramę miasta. Miłośnicy awangardowej architektury powinni koniecznie udać się kolejne kilkaset metrów na północ, by obejrzeć biurowiec dyrekcji portu (Havenhuis), oddany do użytku zaledwie kilkanaście miesięcy temu. Przecząca prawom natury konstrukcja osadzona ponad starym gmachem dyrekcji jest jednym z ostatnich projektów słynnej brytyjskiej architekt – Zahy Hadid.
Przywodzący na myśl świątynie południowej Europy kościół św. Karola Boromeusza (1615–1621) to pamiątka czasów, gdy ziemie współczesnej Belgii znajdowały się pod okupację hiszpańską. Świątynia jezuitów, skądinąd znakomity przykład architektury wczesnobarokowej, była jednym z narzędzi przywracania mieszkańców Flandrii na łono kościoła rzymskiego: protestantów stawiano przed wyborem – musieli przejść na katolicyzm albo opuścić Antwerpię w ciągu czterech lat. Niestety, do dziś nie zachowało się 39 malowideł Rubensa pierwotnie zdobiących sufit świątyni ani obrazy Mistrza umieszczone w ołtarzu – spłonęły jeszcze w XVIII w. podczas pożaru wywołanego przez uderzenie pioruna.
Do najważniejszych świątyń miasta zaliczany jest także kościół św. Jakuba (nider. Sint-Jacobskerk, wstęp: 3 €), wzniesiony jako stacja dla pielgrzymów udających się do grobu apostoła Jakuba w hiszpańskim Santiago de Compostella. W ostatniej ćwierci XV wieku zapadła decyzja o rozbudowie kościoła, ale podobnie jak w przypadku katedry, budowniczych przerosły śmiałe plany. Konstrukcji nigdy nie zwieńczyła 150-metrowa wieża, a styl gotycki, w jakim gmach zaprojektowano, był w momencie zakończenia budowy nieaktualny już od paru pokoleń. Atutem świątyni są szlachetne proporcje i cenne barokowe wyposażenie, ale tym, co do kościoła przyciąga rzesze turystów, jest fakt, że właśnie tu pochowano Mistrza Rubensa.
Za jedną z większych atrakcji miasta uchodzi Aquatopia – ekspozycja ukazująca świat fauny i flory różnych habitatów wodnych (wstęp: 13,50 €, dzieci: 8,50 €), jednak może ona nieco rozczarować bywalców podobnych atrakcji – nie jest to obiekt imponujący pod względem skali, a przy tym pilnie wymagający remontu. Ambiwalentne odczucia mogą mieć także ci, którzy zdecydują się odwiedzić pobliski ogród zoologiczny (wstęp: 19–24 €), najstarszy w Belgii – otwarty w 1843 roku.
Nie będziemy natomiast rozczarowani, jeśli udamy się do Domu Rubensa (Rubenshuis, wstęp: 6–8 €). Peter Paul Rubens (1577–1640), znany między innymi jako piewca urody kobiet o kształtach bardziej niż obfitych, był nie tylko znakomitym malarzem, ale i dyplomatą – podczas licznych podróży po Europie za sowitą zapłatą reprezentował interesy europejskich dworów. Zmysł do biznesu miał przełożenie także w prowadzonej przez artystę szkole malarskiej. Realizowano w niej liczne zamówienia na kolejne „rubensy”, w których tworzeniu niemały udział mieli najzdolniejsi uczniowie Mistrza (należeli do nich m.in. Antoon Van Dyck i Jacob Jordaens) – jeden malował krajobraz w tle obrazu, inny ręce modela, jeszcze inny wiernie odtwarzał fakturę tkanin, z których uszyte były stroje portretowanych osób. Rubenshuis to nie klasyczna, onieśmielająca „świątynia sztuki”, ale – zgodnie z nazwą – dom (a w zasadzie dwie połączone ze sobą kamienice z ogrodem) majętnego, kochającego życie mieszkańca XVII-wiecznej Flandrii, z zachowanym wystrojem, tapiseriami, meblami z epoki, wyposażeniem kuchni oraz urządzeniami użytku codziennego o niekiedy zaskakującym przeznaczeniu.
W Antwerpii istnieje niewielkie Chinatown (tuż obok Aquatopii), są tu dzielnice zamieszkane przez arabskich, głównie marokańskich imigrantów (np. przedmieście Borgerhout), ale szczególne miejsce w społeczności miasta zajmują Żydzi, którzy opanowali tutejszy przemysł obróbki diamentów, a przy tym pozostają wierni ortodoksyjnemu judaizmu. Kwartały położone na południowy-wschód od dworca głównego (m.in. okolice ulicy Belgiëlei) są zamieszkane w większości przez chasydów. Na każdym kroku spotyka się tu mężczyzn w długich chałatach, z czarnymi kapeluszami na głowie lub – podczas sabatu – cylindrycznymi futrzanymi czapami oraz kobiety odziane w skromne szaro-czarne stroje, w większości noszące peruki (obowiązkowe w przypadku pań zamężnych). Niemal wszystkie dzieci żydowskie chodzą do judaistycznych szkół, funkcjonują tu religijne instytucje mniejszości żydowskiej, sklepy z odzieżą dla chasydów oraz żywnością koszerną.
Jeśli znajdziemy czas na choćby jednodniową wycieczkę poza Antwerpię, w niewielkim kraju, jakim jest Belgia, mamy do dyspozycji wiele alternatyw. Choć turyści najczęściej odwiedzają stolicę – Brukselę (e-Dentico nr 6(52)/2014) – oraz Brugię, zwaną Wenecją Północy, warto rozważyć wizytę w często pomijanej Gandawie (nider. Gent). Jedno z największych miast średniowiecznej Europy imponuje mnogością i skalą średniowiecznych budowli, zarówno sakralnych, jak i świeckich (np. zamek Gravensteen), a w tutejszej katedrze św. Bawona oglądać można bodaj najcenniejsze dzieło europejskiego malarstwa gotyckiego – poliptyk „Adoracja Mistycznego Baranka” pędzla Jana i Huberta van Eycków. By przekonać się o tym, że z perspektywy wody Gandawa prezentuje się nie tylko atrakcyjnie, ale wręcz magicznie, warto zdecydować się na dostępny za zaledwie kilka euro rejs kanałami zabytkowego centrum miasta.
Podobna odległość (55 km) dzieli Antwerpię od holenderskiej Bredy, sielankowego miasta z kameralną starówką i górującą nad nią strzelistą wieżą katedry kalwińskiej (Grote Kerk). Co istotne dla gości z Polski, Breda jest wręcz książkowym przykładem tego, z jakim pietyzmem można kultywować pamięć o tych, którzy wyzwolili miasto w 1944 roku – żołnierzach 1 Dywizji Pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka (generał, zmarły w Szkocji w 1994 roku, spoczął wśród swych podkomendnych na polskim cmentarzu wojennym przy ulicy Ettensebaan).
Przydatne adresy:
www.visitantwerpen.be (przewodnik turystyczny)
www.trivago.pl, www.booking.com (nocleg)
www.rubenshuis.be/en (Dom Rubensa)
www.velo-antwerpen.be/en (miejskie rowery)
www.belgianrail.be (koleje belgijskie)
Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
/edentico-zawsze-przy-tobie/