Poruszanie się po Antwerpii nie stanowi żadnego problemu – większość miejsc jest przyjazna dla pieszych, można też korzystać z rowerów miejskich – Velo Antwerpen (dostęp na 1 dzień – 3,80 €, na 1 tydzień – 9 €; do 30 minut jazdy – bezpłatnie). Ponadto od ponad 40 lat w mieście działa metro, które obejmuje 12 stacji (bilet – 3 €), ale korzystanie z niego jest zbędne, jeśli planujemy eksplorować tylko stare miasto i śródmieście.
Za atrakcję turystyczną śmiało uznać można tutejszy dworzec kolejowy Antwerpia Centralna (1895–1905). Imponująca neobarokowym przepychem budowla niekoniecznie przypomina obiekt użyteczności publicznej, zresztą przez samych mieszkańców zwana jest „katedrą kolejową” (nider. Spoorwegkathedraal). Zwieńczona wysoką kopułą oraz wieżyczkami fasada dworca otwiera się na centrum i starówkę, do których prowadzi główny deptak miasta – Meir. Jego początek wyznacza plac Davida Teniersa, żyjącego w XVII wieku malarza scen rodzajowych, z pomnikiem artysty ustawionym pomiędzy efektownymi kamienicami o złoconych kopułach. Głównym deptakiem miasta każdego dnia przelewa się kolorowy tłum, dając dowód tego, jak zróżnicowanym pod względem kulturowym i etnicznym miastem jest Antwerpia. Meir to miejsce spotkań i zakupów, można tu posłuchać ulicznych grajków, przysiąść, by zjeść lody lub porcję frytek. Jeśli nawet nie planujemy zakupów, warto odwiedzić niektóre z działających tu sklepów, zwłaszcza te z długą tradycją, jak ekskluzywne centrum handlowe Stadsfeestzaal (istniejące od 1908 roku), którego ponowne otwarcie przed paroma laty przywróciło deptakowi status najdroższej ulicy handlowej w krajach Beneluxu. Także najbliższe okolice Meir zachęcają, by choćby na chwilę oddalić się od głównego traktu. Spotkać tu można ukwiecone placyki, liczne ogródki kawiarniane i restauracyjne, galerie sztuki, sklepiki z gustownymi pamiątkami oraz rodzinne cukiernie, specjalizujące się – jak na Belgię przystało – w najwyższej jakości wyrobach z czekolady. Jeśli szukamy biżuterii, najwięcej sklepów jubilerskich znajdziemy w okolicy dworca; tam także mieszczą się warsztaty obróbki diamentów.
W pobliżu miejsca, gdzie Meir rozdwaja się, przechodząc płynnie w dwie staromiejskie ulice: Eiermarkt i Schoenmarkt warto zwrócić uwagę na Boerentoren – monumentalny gmach zbudowany z okazji odbywającej się w Antwerpii w 1930 roku Wystawy Światowej. Wzniesiony w stylu art déco, był najwyższym drapaczem chmur przedwojennej Europy (87,5 m) – mierzył ponad 20 m więcej niż druga na liście warszawska siedziba Towarzystwa Ubezpieczeniowego Prudential.
Perłą starego miasta jest katedra NMP (Onze-Lieve-Vrouwekathedraal; wstęp: 4–6 €). Mimo że budowana była przez 170 lat (od 1352 roku), pierwotnych planów nigdy w pełni nie zrealizowano – ze względów finansowych z dwóch bliźniaczych wież udało się wznieść tylko jedną, o wysokości 123 m (najwyższa wieża kościelna w krajach Beneluxu). Cesarz Karol V twierdził, że wysublimowaną, ażurową konstrukcję świątyni należałoby – dla jej bezpieczeństwa – chronić pod szkłem, a Napoleon przyrównał ją do misternych koronek, z których wyrobu do dziś słyną flandryjskie miasta. W imponującym, siedmionawowym wnętrzu, mieszczącym niemal 30 tysięcy osób, nie można przeoczyć szczególnie pięknych witraży (jest ich łącznie 55) oraz trzech wielkoformatowych dzieł najsłynniejszego malarza w dziejach Antwerpii – Petera Paula Rubensa. Uwagę zwiedzających zwraca też całkiem współczesny, bo pochodzący z 2015 roku obiekt – złocona instalacja Jana Fabrego przedstawiająca człowieka unoszącego krzyż.
Jasna sylweta katedry oddalona jest zaledwie kilkadziesiąt metrów do Wielkiego Rynku (Grote Markt), którego ozdobę stanowi potężny, czterokondygnacyjny gmach ratusza (1561–1565), uznawanego za majstersztyk flamandzkiego renesansu. Mimo że obiekt trafił na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, niezmiennie pełni swą pierwotną funkcję – urzęduje tu burmistrz Antwerpii wraz z całą armią swoich współpracowników. Otaczające rynek kamienice pyszniące się bogactwem ozdób pozostają do dziś świadectwem potęgi działających w mieście gildii kupieckich i cechów rzemieślniczych. Warto też zwrócić uwagę na ustawioną przed ratuszem, pokrytą patyną fontannę z figurą Silviusa Brabo (1883), rzymskiego żołnierza, który miał uwolnić mieszkańców miasta od olbrzyma pobierającego myto za przekraczanie Skaldy. Na dowód swego bohaterskiego czynu Brabo dzierży w swej prawicy …odciętą dłoń olbrzyma. Przyjmuje się, że od nazwiska mitycznego bohatera wywodzi się nazwa prowincji na pograniczu Belgii i Holandii – Brabancji.