MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Niechirurgiczne leczenie III klasy szkieletowej
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  2. Rola zdjęcia cefalometrycznego w planowaniu leczenie interdyscyplinarnego
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  3. Lek. stom. Agnieszka Szygenda  – wywiad

PRAKTYKA

  1. Torbiel samotna kości żuchwy  – opis przypadku u 8-letniej pacjentki
    lek. dent. Bartłomiej Famulski, dr n. med. Aneta Neskoromna-Jędrzejczak
  2. Zastosowanie lasera LiteTouch™ Er:YAG w leczeniu zapalenia tkanek wokół implantu
    Professor Tzi Kang Peng DDS, MS, PhD, FICD, Associate Professor Georgi Tomov MD PhD, Professor Elka Popova MD PhD
  3. Materiały do regeneracji wyrostka zębodołowego
    lek. dent. Hubert Dominiak, dr. n. med. Beata Śmielak
  4. Przegląd pacjentów leczonych w latach 2006–2013 w Poradni Protetyki Stomatologicznej Akademickiej Polikliniki Stomatologicznej we Wrocławiu
    prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Więckiewicz, lek. dent. Wojciech Florjański, Gniewko Więckiewicz, lek. dent. Andrzej Małysa
  5. Uraz mechaniczny jako jedna z przyczyn występowania stomatopatii protetycznych
    lek. dent. Robert Zubrzycki, dr n. med. Beata Piórkowska-Skrabucha, dr n. med. Katarzyna Sarna-Boś, dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  6. Proteza typu overdenture wsparta na koronach teleskopowych na implantach
    dr n. med. Mariusz Duda, lek. dent. Krzysztof Pluta, lek. dent. Paweł Kłosiński, lek. dent. Marcin Riegel
  7. Postępowanie interwencyjne w przypadku utraty korony zęba
    dr n. med. Michał Paulo, lek. dent. Eliza Ganczarska-Kaliszuk, lek. dent. Magdalena Wilczak
  8. Jama ustna pod kontrolą, czyli na co warto uwrażliwić pacjenta
    Gabriela Wiśniewska

PERYSKOP

  1. Odporność psychiczna – klucz do osiągnięcia optimum
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Rak’n’Roll od lat gra o życie
    Joanna Rokoszewska-Łojko
  3. Zęby jak z obrazka,  czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach
    Tomasz Hankiewicz
  4. Polana, pigmeje oraz „gabinet” na pace samochodu
    dr. Monika Wieczorek

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Antwertepia
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Niechirurgiczne leczenie III klasy szkieletowej
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  2. Rola zdjęcia cefalometrycznego w planowaniu leczenie interdyscyplinarnego
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  3. Lek. stom. Agnieszka Szygenda  – wywiad

PRAKTYKA

  1. Torbiel samotna kości żuchwy  – opis przypadku u 8-letniej pacjentki
    lek. dent. Bartłomiej Famulski, dr n. med. Aneta Neskoromna-Jędrzejczak
  2. Zastosowanie lasera LiteTouch™ Er:YAG w leczeniu zapalenia tkanek wokół implantu
    Professor Tzi Kang Peng DDS, MS, PhD, FICD, Associate Professor Georgi Tomov MD PhD, Professor Elka Popova MD PhD
  3. Materiały do regeneracji wyrostka zębodołowego
    lek. dent. Hubert Dominiak, dr. n. med. Beata Śmielak
  4. Przegląd pacjentów leczonych w latach 2006–2013 w Poradni Protetyki Stomatologicznej Akademickiej Polikliniki Stomatologicznej we Wrocławiu
    prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Więckiewicz, lek. dent. Wojciech Florjański, Gniewko Więckiewicz, lek. dent. Andrzej Małysa
  5. Uraz mechaniczny jako jedna z przyczyn występowania stomatopatii protetycznych
    lek. dent. Robert Zubrzycki, dr n. med. Beata Piórkowska-Skrabucha, dr n. med. Katarzyna Sarna-Boś, dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  6. Proteza typu overdenture wsparta na koronach teleskopowych na implantach
    dr n. med. Mariusz Duda, lek. dent. Krzysztof Pluta, lek. dent. Paweł Kłosiński, lek. dent. Marcin Riegel
  7. Postępowanie interwencyjne w przypadku utraty korony zęba
    dr n. med. Michał Paulo, lek. dent. Eliza Ganczarska-Kaliszuk, lek. dent. Magdalena Wilczak
  8. Jama ustna pod kontrolą, czyli na co warto uwrażliwić pacjenta
    Gabriela Wiśniewska

PERYSKOP

  1. Odporność psychiczna – klucz do osiągnięcia optimum
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Rak’n’Roll od lat gra o życie
    Joanna Rokoszewska-Łojko
  3. Zęby jak z obrazka,  czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach
    Tomasz Hankiewicz
  4. Polana, pigmeje oraz „gabinet” na pace samochodu
    dr. Monika Wieczorek

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Antwertepia
    Tomasz Hankiewicz

POLANA, PIGMEJE ORAZ „GABINET” NA PACE SAMOCHODU

Relacja Doktor Moniki Wieczorek z wyjazdu do Republiki Środkowej Afryki i Kamerunu w ramach akcji „Dentysta w Afryce”

Ostatnio zima zagląda do nas coraz częściej. Wraz z pierwszym śniegiem powróciły afrykańskie wspomnienia. Zamykam oczy, a moje myśli biegną ku Republice Środkowej Afryki, robi się od razu cieplej… Wyjazd do Mongoumby na misję ojców kombonianów był szczególny, tak jak szczególne jest położenie miasteczka. Mongoumba leży tuż przy granicy z Demokratyczną Republiką Kongo, granicę stanowi rzeka Ubangi. Dwa tygodnie ciężkiej pracy pełne przygód i wyjątkowych spotkań.

eDentico_68_Peyskop_Afryka_3

Wpół do szóstej rano – szybkie pakowanie i ruszamy. W nocy była burza, więc mamy z Anią (świecką misjonarką z Polski) nadzieję, że powalone drzewa nie zatrzymają nas na dłużej. Bez przeszkód po trzech godzinach jazdy czerwonymi wybojami docieramy do Ngopama – pigmejskiej wioski.

Zostaliśmy ciepło przyjęci przez mieszkańców. Poszukiwanie krzesła zakończyło się sukcesem, więc możemy pracować. Działamy jak perfekcyjnie zgrany zespół. Bob zapisuje pacjentów, Ania mierzy ciśnienie i wydaje leki, Severin asystuje. Znieczulam 5 osób, wracam do pierwszego pacjenta i zaczynam usuwać zęby. Mimo że nie ma jeszcze 12:00, afrykańskie słońce daje się we znaki. Strużki potu płyną po plecach, kropla spływa z czoła. Byle tylko ominęła oko – właśnie separuję korzenie dolnej szóstki. Dobrze, że mieszkańcy dołożyli na dach pajotu świeże liście bambusa. Wszyscy chętni zostali przyjęci, ruszamy dalej.

Po godzinie docieramy do Safa Tavares. Pacjenci się spóźniają, mamy chwilę na szybki obiad. Kładę się na 10 minut siesty na ławkę, zbieram siły do dalszej pracy. Bierzemy się do roboty – pierwszy pacjent z obrzękiem właśnie się pojawił. Mieszkańcy powoli się gromadzą. Nie mamy dużo czasu. Ostatni prom na rzece Ubangi odpływa o 17:00. Udało się, zdążyliśmy. Noc spędzimy na szczęście na misji, a nie na brzegu rzeki…

Przed południem wyjeżdżaliśmy do okolicznych wiosek, natomiast wieczory spędzałam w jedynym

w okolicy „szpitalu”. Chyba najmilej wspominam Mosokpo. Dwadzieścia minut przez las i znaleźliśmy się u Pigmejów. Początkowo mieliśmy w planie zabrać pacjentów do samochodu, gdzie mieliśmy cały sprzęt, ale chętnych było ponad 40, więc wszystkie narzędzia, stoły, stołeczki itd. trzeba przynieść na miejsce. I tak centrum wioski stało się na jedno przedpołudnie gabinetem dentystycznym. Oczywiście zaczęliśmy od wspólnego mycia zębów, potem badanie i ekstrakcje.

Mężczyźni torowali drogę kobietom, a kobiety dzieciom. Wszyscy byli mili, uśmiechnięci, każde podziękowanie dodawało energii do dalszej pracy. Popołudnie spędziliśmy pracując w Mongoumbie. Zastała nas ciemna noc, ale nie mogłam liczyć na prąd. Widziałam tyle, na ile pozwalał mi zasięg czołówki – łatwo nie było, ale daliśmy radę. Później zawarliśmy umowę z szefem szpitala. Przynieśliśmy ropę i agregat został uruchomiony, sterylizację dostaliśmy gratis.

W wiosce Gouga, która jest położona niedaleko zbiegu trzech granic: RŚA, Republiki Kongo i Demokratycznej Republiki Kongo, niespodzianka. Wieść o przyjeździe dentysty dotarła do Kongo i właśnie stamtąd przyszła do mnie pacjentka. Pacjenci pokonujący kilkadziesiąt kilometrów, by otrzymać pomoc, to niestety norma. Tak wygląda życie przeciętnego mieszkańca RŚA. Pewnych pacjentów się nie zapomina…

29 marca – święto narodowe w Republice Środkowej Afryki, a ja dostaję zakaz pracy. Jeśli ktoś podkabluje nas żandarmom, będziemy mieli kłopoty i sam proboszcz nam nie pomoże. Do południa byliśmy na misji, ale po południu ruszyliśmy do Pigmejów w Ndobo. Polana, nasz samochód i Pigmeje. Na pace samochodu rozłożyliśmy narzędzia, znieczulenia i leki. Zmieściła się też zawsze uśmiechnięta Ania.

Bliższe spotkanie z równikowym buszem przeżyłam w drodze do Pelengombe. Ponad godzinę maszerowaliśmy wąską ścieżką, przedzierając się na przód. Wszystko, czego potrzebowaliśmy, wsadziliśmy na wózeczek. Niestety po drodze odpadło nam jedno koło z dwóch i czekał nas przymusowy postój. Chłopcy zabrali pudła na głowy (w Afryce nawet dzieci noszą baniaki ciężkiej wody wsparte na głowach) i w drogę. Musiałam utrzymywać tempo marszu, żeby zawsze mieć na oku Severina, inaczej mogłabym utkwić w gęstwinie na dłużej…

Kolejna przygoda to przeprawa pirogą do Bossarangba. Piroga to duża łódź, która powstaje przez wydrążenie jednego ogromnego pnia drzewa. Nasza pomieściła 8 dorosłych osób, rower obładowany bagażami, kartony i metalowe pojemniki na kleszcze i dźwignie. Całkiem sporo, choć widziałam pirogę z pięcioma osobami i trzema motocyklami. Przestałam się dziwić, gdy sama musiałam skorzystać z nietypowego transportu. W Kamerunie zepsuł mi się na dobre rower, którym jeździłam do przychodni. Musiałam wsiąść na motor prowadzony przez

taxi-mana, podano mi rower i tak zapakowani dojechaliśmy do celu. Afrykańczycy są mistrzami pakowania samochodów, motorów i łodzi. Jeśli nam wydaje się, że coś się nie zmieści, oni zawsze znajdą rozwiązanie.

Podróż z RŚA do Kamerunu to kolejna przygoda, której nie zapomnę. Początkowo miałam w planie

przebyć tę trasę drogą lotniczą, ale jestem wdzięczna losowi, że udało się pokonać drogę lądem. Po trzech miesiącach pracy w Bagandou wyruszyłam w długą podróż do Kamerunu. Tuż za stolicą – Bangui – zmienia się pejzaż. Już nie otaczał mnie gęsty las równikowy, który trzeba ciąć maczetą, by zrobić dwa kroki do przodu, ale pojawiła się piękna sawanna. Przez sawannę udałam się na północ do Bouar, gdzie spędziłam majowy weekend. Znów poznałam cudownych misjonarzy, wypiłam najlepszą w życiu kawę w wykonaniu sióstr Włoszek i odwiedziłam pierwszą w RŚA szkołę muzyczną. Odwiedziłam też świetnie wyposażony szpital prowadzony przez siostry z Włoch. Oczywiście miały nadzieję, że kolejne trzy miesiące spędzę w Bouar i będę u nich pracować, ale tym razem byłam tylko przejazdem. Zostawiłam za sobą pagórki i sawannę Republiki Środkowej Afryki, udałam się w dalszą drogę do Kamerunu.

W Garoua Boulaï przekroczyłam granicę. Miasteczko tętni życiem. To tu trafiają uchodźcy z RŚA, to tu kwitnie handel. Kamerun ma dostęp do Atlantyku, gdzie docierają statki towarowe. Dopiero z Kamerunu wszystkie produkty transportowane są do RŚA.

Dalej, pod opieką kolejnych misjonarzy, przez Bertoua dostałam się do Abong-Mbang. W sumie przebyłam 1013 km. Dotarłam zmęczona i szczęśliwa.

Tym razem w Kamerunie czekała na mnie nagroda. Siostra Nazariusza postanowiła zabrać mnie do

Kribi, miasteczka nad Oceanem Atlantyckim. Puste, rozległe, dziewicze plaże. Zero turystów, wspaniałe zachody słońca i ciepła woda. Niedaleko Kribi, przy drodze prowadzącej do Gwinei Równikowej jest wioska Lobe, a w niej atrakcja wybrzeża – wodospad Chutes de la Lobe na rzece Lobe, której wody spektakularnie łączą się z wodami oceanu. Tydzień urlopu pozwolił zregenerować siły do dalszej pracy.

W grudniowy wieczór dobrze jest mieć ze sobą gorące afrykańskie wspomnienia. Obrazy w pamięci, które na szczęście nie uległy jeszcze zatarciu. Mam nadzieję, że do Afryki powrócę…

Czytaj również