Bezpośrednie połączenia lotnicze z Madrytem utrzymują LOT i Norwegian (z Okęcia) oraz Ryanair (z Krakowa i Modlina). Z portu lotniczego Barajas do centrum można dostać się metrem, nie jest to jednak – wbrew pozorom – jednoznacznie najlepsze rozwiązanie, gdyż wymaga dwóch przesiadek. Jeżeli naszym celem jest ścisłe śródmieście lub na stare miasto, możemy skorzystać z całodobowej komunikacji autobusowej Exprés Aeropuerto (bilet 5 €; przystanek przy każdym z terminali lotniska). Żółte autobusy linii lotniskowej dojeżdżają do dworca Atocha, a nocą trasa jest nieco skrócona – do Plaza de Cibeles z dominującą sylwetą ekscentrycznego, nieco bajkowego madryckiego ratusza (1909).
Jak na warunki hiszpańskie, Madryt jest relatywnie młodym miastem – co prawda istniał już w II w. p.n.e., ale nie odgrywał znaczącej roli aż do 1561 r., gdy z nieodległego Toledo przeniesiono tu stolicę kraju. Przekształcona w pałac królewski arabska twierdza (Alkazar) nie przetrwała dwóch stuleci – po katastrofalnym pożarze w wigilię roku 1734 siedziba królewska zyskała obecną, barokową formę. Spośród 2800 pomieszczeń na zwiedzających (wstęp 11 €; zakaz fotografowania) czekają dwa tuziny utrzymanych w odcieniu kremu i różu najbardziej reprezentacyjnych sal, które odzwierciedlają majestat i możliwości finansowe władców el imperio en el que nunca se pone el sol (imperium, nad którym nie zachodzi słońce).
Naprzeciw pałacu, dokładnie na osi siedziby monarszej i dziedzińca honorowego wznosi się imponująca Catedral de la Almudena. Świątynia stoi w miejscu zburzonego w 1083 r. meczetu, a na jej tyłach do dziś zachowały się mauretańskie fortyfikacje (IX w.) miasta znanego wówczas jako Majrīṭ. Choć w sylwecie gigantycznej budowli łatwo dostrzec wpływy architektury barokowej i klasycystycznej, katedrę wzniesiono w 2 połowie XX w., a jej konsekrację przeprowadził w 1993 r. Jan Paweł II. Generalnie stolica arcykatolickiej przez stulecia Hiszpanii może zaskakiwać relatywnie małą liczbą świątyń. Duża w tym „zasługa” Francuzów, których kilkuletnie rządy w okresie napoleońskim oznaczały wielkie zmiany w tkance miasta, polegające na „przewietrzeniu” ciasnego do granic możliwości śródmieścia. A że rewolucyjnej Francji nie było po drodze z religią, ofiarą przekształceń urbanistycznych podszytych polityką i ideologią padło wiele madryckich świątyń i klasztorów. Dziś także te, które przetrwały do naszych czasów (np. San Isidro el Real, San Andrés, San Francisco el Grande) bywają często zamknięte, przez co ich zwiedzanie może być utrudnione.
Wędrując wąskimi uliczkami starówki nie sposób nie trafić na Plaza Mayor – zgodnie z nazwą główny plac tej części miasta. Rówieśnik stołeczności Madrytu otoczony jest spójnymi stylowo, nieco surowymi gmachami o malowanych fasadach w odcieniu brązu, z położonym na środku konnym pomnikiem Filipa III (1619). W przeszłości plac pełnił funkcje miejskiego forum – odbywały się tu koronacje królewskie, corridy, przedstawienia teatralne, festyny ku czci patrona miasta – św. Izydora, procesy heretyków i publiczne egzekucje, a dziś, poza turystami, wypełniają go uliczni grajkowie, performerzy i sprzedawcy podrabianych wyrobów luksusowych marek.
O ile Plaza Mayor należy do ulubionych destynacji turystów, sercem współczesnego Madrytu jest Plaza de Puerta del Sol – „punkt zerowy” Hiszpanii, od którego mierzy się odległości w całym kraju. Z tutejszej stacji metra na półokrągłą płytę placu niemal bez przerwy wylewają się fale ludzi, którzy następnie przemieszczają się pobliskimi uliczkami i pasażami stanowiącymi handlowe serce miasta. Wielu madrileños przybywających na „Sol” umawia się ze znajomymi pod pomnikiem niedźwiedzia wspinającego się na drzewko truskawkowca (motyw ten widnieje w herbie miasta) lub klasycznym w formie, choć całkiem współczesnym (1994) konnym monumentem Karola III, zwanego, ze względu na zasługi dla miasta, „najlepszym burmistrzem Madrytu”.
Z Puerta del Sol niedaleko na Gran Vía, uznawaną za najbardziej reprezentacyjną ulicę miasta, pełną butików najlepszych projektantów mody, eleganckich sklepów, teatrów i najmodniejszych kawiarni. Gran Vía jest także dobrym przykładem ewolucji architektury miasta na przestrzeni pierwszego półwiecza XX stulecia. Od strony wschodniej arterię otwiera bodaj najbardziej efektowna madrycka kamienica – nakryty eklektyczną kopułą gmach Metrópolis (1911), a jej zachodni kraniec stanowi Plaza de España z najwyższymi gmachami frankistowskiego Madrytu oraz równie wertykalnym pomnikiem Cervantesa (pisarzowi towarzyszą bohaterowie jego najsłynniejszej powieści – Don Kichot i Sancho Pansa).
Zaledwie parę kroku od handlowej Gran Vía stolica odsłania inne, bardziej kameralne, a przy tym znacznie mniej ekskluzywne oblicze – w dzielnicach, takich jak Malasaña czy Chueca obok hipsterskich barów z głośną muzyką i galerii sztuki spoza głównego nurtu napotkać można liczne ślady odchodzącego już Madrytu – maleńkie punkty rzemieślnicze, zakłady perukarskie, czy sklepiki farbiarskie.
Gdy wspomniany Karol III (1759–1788), panujący wcześniej w Neapolu, przybył do Madrytu, by objąć rządy po zmarłym bracie, skonstatował, że miasto nie prezentuje się zbyt elegancko i zarządził wytyczenie szerokich bulwarów we wschodniej części stolicy. Efektem pracy królewskich urbanistów i rzeźbiarzy jest Paseo del Prado – elegancka, wypełniona zielenią aleja z licznymi placami, których ozdobę stanowią pełne wdzięku barokowe fontanny, m.in. Neptuna, Apollina i frygijskiej bogini urodzaju Kybele.
Okolice Paseo del Prado zwane są Złotym Trójkątem Sztuki. Na odwiedzenie Prado, szczycącego się najcenniejszymi – po Luwrze i Muzeum Brytyjskim – zbiorami malarstwa europejskiego (w tym największą na świecie kolekcją dzieł twórców tej miary co Velázquez, Goya i el Greco) warto zarezerwować cały dzień (wstęp 7–14 €). Położone w jego pobliżu muzeum baronów von Thyssen-Bornemisza ustępuje rozmiarem kolekcji, ale nie klasą zgromadzonych dzieł. Z kolei miłośnicy sztuki nowoczesnej nie powinni pominąć Museo Reina Sofía, gdzie podziwiać można prace takich sław sztuki XX wieku, jak Picasso, Dalí czy Miró. Notabene Muzeum Królowej Zofii dzieli tylko parę kroków od głównego madryckiego dworca kolejowego – Atocha, który w zbiorowej pamięci zapisał się jako miejsce ataku terrorystycznego przeprowadzonego przez Al-Kaidę w 2004 roku (191 zabitych i ponad 2000 rannych). Warto dodać, że każdą z trzech wspomnianych placówek muzealnych można w określonym dniu tygodnia i godzinach zwiedzać bezpłatnie.