Nazwa stolicy Bośni i Hercegowiny pochodzi od tureckich słów saray ovası, oznaczających 'pole wokół pałacu’, ale przed przybyciem Ottomanów w granicach współczesnego miasta istniała osada iliryjska, następnie rzymskie Aquae Sulphurae, jeszcze później wioska Gotów, zasiedlona w VII w. przez Słowian. O znanym nam dziś Sarajewie można mówić od połowy XV w., kiedy to Turcy, umacniając swoje zdobycze na Bałkanach, utworzyli prowincję o nazwie Bośnia.
Jeśli do Sarajewa chcemy dostać się drogą lotniczą, konieczna jest przesiadka w którymś z europejskich portów (np. Wiedeń, Monachium, Belgrad, Lublana). Jeżeli jednak zdecydujemy się na drogę lądową (około 1000 km od południowych granic Polski), większość trasy możemy pokonać relatywnie szybko, korzystając z sieci autostrad (Słowacja, Węgry) oraz dróg ekspresowych (Serbia). Bez względu na to, czy w Belgradzie obierzemy drogę na Šabac, czy na Valjevo, pokonując ostatni, niespełna 300-kilometrowy odcinek będziemy mieli okazję podziwiać urzekające krajobrazy Gór Dynarskich.
Także dojeżdżając do Sarajewa nie sposób nie zachwycać się otaczającymi stolicę malowniczymi wzgórzami. Dziś podkreślają one urodę miasta, ale przed ćwierćwieczem były przekleństwem dla ludności bośniackiej stolicy. Na nich bowiem rozlokowały się niemal 20-tysięczne serbskie siły, prowadzące regularny ostrzał widocznego jak na dłoni miasta. Ocenia się, że w wyniku trwającego prawie cztery lata oblężenia życie straciło około 14 tys. osób, nie tylko trafionych pojedynczą kulą serbskiego snajpera (mieszkańcy miasta, odcięci od wody, zaopatrzenia lub poszukujący gałęzi na opał stawali się łatwym celem), ale i masakrowanych przy użyciu broni moździerzowej – w nagłośnionym przez światowe media ostrzale targowiska Markale w 1994 roku śmierć poniosło 68 osób. O ponurych momentach najnowszej historii miasta przypominają niewielkie, w większości muzułmańskie cmentarzyki, rozlokowane na łagodnych pagórkach, także w ścisłym centrum stolicy.
Wojna w Bośni zakończyła się ponad dwie dekady temu, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że rany nie zabliźniły się do dziś – nie tylko w tkance miasta (nie brakuje obiektów, które wciąż czekają na remont czy wręcz odbudowę), ale przede wszystkim w życiu wielu mieszkańców. Mimo dramatycznej historii sprzed ćwierćwiecza współczesne Sarajewo (350 tys. mieszkańców) uznawane jest za miasto bezpieczne dla turystów, w tym także samotnie podróżujących kobiet. Jeśli więc spragnieni jesteśmy odrobiny bliskowschodniego klimatu, stolica Bośni i Hercegowiny wydaje się być obecnie rozsądną alternatywą dla wizyty w Stambule, Marrakeszu czy Kairze.
Naturalną oś Sarajewa stanowi rzeka Miljacka znacząca swym nurtem najniżej położone rejony stolicy. Jako że akwen ten nie jest zbyt szeroki, północną część miasta z południową zszywa około 30 mostów i mostków, z których część dostępna jest tylko dla pieszych. Bodaj najsłynniejszy z nich to Latinska ćuprija, czyli Most Łaciński z końca XVIII w. Swą ponurą sławę kamienna przeprawa zawdzięcza wspomnianemu zabójstwu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki – księżnej Zofii, dokonanemu w tym miejscu przez serbskiego radykała Gavrilo Principa. Wydarzenie to, do którego doszło 28 czerwca 1914 roku, stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu I wojny światowej. Mniej dramatyczną, a przy tym dłuższą historię mają mosty Šeher-Ćehajina z 1585 roku oraz Rimski Most, który wzniesiono około 1530 roku z wykorzystaniem budulca z ruin antycznego Aquae Sulphurae.