Prof. dr hab. n. med. Małgorzata Dorota Pietruska – wywiad
Prof. dr hab. n. med. Małgorzata Dorota Pietruska
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
Tytuł nie jest przewrotnością z mojej strony: badania pokazują, że artykuł o tytule „Szczęście Horacego Wellsa” znajdzie znikomą garstkę czytelników – taka natura ludzka. Wells był faktycznie ze wszech miar postacią tragiczną i zawsze próbowałem zrozumieć, dlaczego tak, a nie inaczej, potoczyły się jego losy. Odtworzenie ostatnich lat jego życia nie jest też zadaniem łatwym, gdyż trzeba się cofnąć o prawie dwieście lat, a zachowane relacje różnią się w szczegółach. Mowa o człowieku, którego ostatecznie – pośmiertnie – uznano za prekursora zabiegów w znieczuleniu.
Czytając relacje o eksperymentach nad uwolnieniem pacjenta od bólu, odnosimy wrażenie, że w XIX wieku trwał wręcz wyścig z czasem, żeby dokonać przełomu w tej dziedzinie medycyny. Fakt, że na mecie leżała zawrotna nagroda – sto tysięcy dolarów – bez wątpienia ten wyścig napędzał wśród dopingu wyjących nieszczęśników, których na żywca rozkrawano lub odcinano im członki piłą. Historia pretendentów do tytułu pogromcy bólu jest frapująca, tym bardziej że Wells, Morton i Jackson osobiście się znali, ale zajadła rywalizacja tych dwóch ostatnich jest na tyle długa, że wykracza poza ramy Kącika i nie spór między wymienionymi panami będzie jego tematem.
W „Żyjmy Dłużej” z 1960 roku znajdujemy artykuł „Gaz, który rozwesela, czyli pechowy wynalazek”. Oto jego fragment:
Tak podana informacja nie zadowala, zwłaszcza zdawkowe doniesienie o „jakimś brzydkim czynie” zostawia prawdziwy niedosyt. W oparciu o różne źródła spróbuję zatem odtworzyć ostatnie lata życia wyjątkowego pechowca, jakim był Horacy Wells. Należy jednak zacząć od przypomnienia, że odkrywcą podtlenku azotu (N2O) był – w 1772 roku – Anglik, Joseph Priestley. Parę lat później jego rodak, Humphry Davy, chemik, eksperymentował z gazem, odkrywając jego właściwości odurzające i nie bez przyczyny nazywając jedwabne woreczki z gazem „rajskimi torebkami” (paradise bags). Stwierdził, że jest idealny na kaca, ale również poczynił obserwację o jego możliwym zastosowaniu w zabiegach chirurgicznych. Również Friedrich Sertürner, niemiecki farmaceuta, który wyizolował morfinę, na początku XIX wieku dostrzegł uśmierzające działanie podtlenku azotu na ból zęba. Amerykanin Wells zapewne o tym nie wiedział i to jemu zawdzięczamy skojarzenie wykorzystania jego właściwości do czasowego maskowania odczuć bólowych podczas ekstrakcji zębów, co dziś nazywamy sedacją wziewną. W tym sensie nie jest odkrywcą, ale innowatorem. A było to tak…
Jest pamiętny dzień 10 grudnia 1844 roku. Miasteczko Hartford w Connecticut. Miejscowy dentysta, Horace Wells, zabiera swoją żonę Elizabeth na wieczór rozrywki polegający na obserwowaniu skutków podania ochotnikom z widowni gazu rozweselającego (laughing gas), a więc, mówiąc dzisiejszym językiem, zapowiadał się ubaw po pachy. Organizatorem zabawy jest showman, niejaki „profesor” Colton, który podobno przelotnie „studiował medycynę”.* W tym momencie Wells ma 29 lat, jest żonaty od lat sześciu, a stomatologię praktykuje od ośmiu. Studia dentystyczne w Bostonie trwały zatem dwa lata (1834–1836) i musiały być dość pobieżne (pierwszy College of Dental Surgery założono w Baltimore w roku 1840).
Wells, syn zamożnych rolników, jest opisywany jako człowiek wrażliwy i niezwykle religijny, wręcz z opcją drogi duchownej jako jednej z życiowych alternatyw. Istota tej informacji będzie ważna dla zrozumienia tragicznego końca. Podobno zadawanie swoim pacjentom fizycznego bólu było dla Wellsa barbarzyństwem i źródłem osobistego dramatu. Jest pilny i pracowity, konstruuje narzędzia stomatologiczne i jest wynalazcą specjalnego stopu lutowniczego do mocowania sztucznych zębów w protezach. Propaguje skrupulatne szczotkowanie zębów i jest autorem sloganu „czysty ząb się nie zepsuje” (the clean tooth does not decay). Innymi słowy, jest człowiekiem o nieposzlakowanej moralności, przed którym otwiera się wspaniała kariera wziętego dentysty.
Wróćmy do pamiętnego wieczoru. Chętnym do zażycia gazu jest siedzący obok Wellsów znajomy sklepikarz, Sam Cooley. Wdycha gaz z podanego pęcherza i zaczyna wyprawiać brewerie. Ubzdurał sobie, że jeden z widzów jest jego wrogiem, po czym zaczął go gonić, nie zważając na żadne przeszkody. Kiedy otrzeźwiał i ponownie zajął swoje miejsce, Wells dostrzegł urazy na nogach, czego Cooley kompletnie nie był świadomy, nie odczuwając bólu podczas uderzeń o meble. Wtedy nasunęło się pytanie warte sto tysięcy dolarów. Skoro tak…, to dlaczego by nie…? Prosi Coltona o przyjście do gabinetu następnego dnia, 11 grudnia, i po otrzymaniu instrukcji, jak posługiwać się gazem, poleca swojemu asystentowi, Johnowi Riggsowi (późniejszy autorytet od chorób przyzębia) usunięcie zęba mądrości. Wells zażywa większą dawkę gazu niż ta, która powoduje tylko stan euforii i doznaje zamroczenia. Odczuwa tylko jakby ukłucie szpilką: not so much as the prick of a pin, miał ponoć powiedzieć.
Od tego momentu rozpoczyna się faza „badań klinicznych”. Wells eksperymentuje na pacjentach i pojawiają się pierwsze schody. Podaje pacjentom gaz doustnie, zatykając im nos, w postaci czystej, bez domieszki tlenu. Operator ma słabą kontrolę nad ilością podanego gazu, co powoduje trudną do przewidzenia reakcję pacjenta, czasem bardzo gwałtowną. Często pacjenta profilaktycznie przywiązywano do fotela, a przedawkowanie mogło zakończyć się śmiercią. Ostatecznie po miesiącu prób, ośmielony powodzeniem Wells jest gotowy na publiczny pokaz, który ma miejsce w Bostonie pod koniec stycznia 1845 roku. Na widowni studenci medycyny i lekarze. Wells popełnia błąd, który ostatecznie doprowadzi do jego życiowej tragedii. Pacjent, któremu miano usunąć ząb, miał dużą masę ciała, a dodatkowo Wells spanikował i przedwcześnie przerwał podawanie gazu. Podczas zabiegu pacjent jęczał i chociaż przyznał, że bolało mniej niż zwykle, Wellsa wyśmiano okrzykami Humbug! (szwindel) i jako hochsztaplera wygwizdano z audytorium.
Wells doznaje ogromnego upokorzenia i traci wiarygodność w środowisku medycznym. Według jednej z wersji zarzuca praktykę, zostaje komiwojażerem, sprzedaje kanarki i urządzenia prysznicowe według własnego projektu (tzw. foot shower). Według innej, bardziej wiarygodnej i zgodnej z jego charakterem, Wells kontynuuje użycie gazu na swoich pacjentach i przyucza znajomych dentystów. Nie pobiera za to dodatkowych opłat, twierdząc, że znieczulenie powinno być darmowe jak powietrze, którym oddychamy (as free as air). Dopiero w 1847 roku publikuje History of the Discovery of the Application of Nitrous Oxide, Ether, and Other Vapors, to Surgical Operations, gdyż pojawiają się eksperymentatorzy z eterem (Morton i Jackson), pragnący otrzymać tytuł odkrywcy anestezji. Warto dodać, że nie wszyscy rozumieli sens walki z bólem. Znaleźli się pastorzy, który postrzegali anestezję jako działanie bezbożne, gdyż ból jest narzędziem pokuty zesłanym przez Stwórcę w celu dyscyplinowania grzesznego rodu ludzkiego. Innymi słowy – ma boleć. Szczególnie ta krytyka odbija się na zdrowiu pobożnego Wellsa, który w 1847 roku wyjeżdża do Francji dla poprawy samopoczucia. W szpitalach i uczelniach propaguje znieczulenie podtlenkiem azotu i spotyka się z uznaniem. Utrzymuje się z wykładów o ornitologii, której jest miłośnikiem. Jeden z dwóch poświęconych Wellsowi pomników znajduje się właśnie w Paryżu. Po powrocie do Ameryki okazuje się, że o podtlenku azotu nikt już nie pamięta: króluje propagowany przez Mortona eter, ale nawet on jest już wypierany przez chloroform stosowany przez Jacksona.
Wells zostawia na jakiś czas żonę i synka Charlesa w Hartford i w styczniu 1848 roku przeprowadza się do Nowego Jorku. Eksperymentuje z chloroformem, uznając jego wyższość nad podtlenkiem azotu. Nieświadom niebezpieczeństwa przedłużonej ekspozycji na chloroform i eter przez kilka dni aplikuje sobie ich potężne dawki, według niektórych źródeł – z powodu depresji i samotności. Nie minął miesiąc, a Wells zatracił poczucie rzeczywistości. W dniu jego trzydziestych trzecich urodzin, 21 stycznia, miał miejsce incydent opisany przez „Żyjmy Dłużej” jako „brzydki czyn”. Otumaniony chloroformem Wells wybiega na ulicę i oblewa witriolem (kwasem siarkowym) dwie pierwsze z brzegu napotkane prostytutki. Szczęśliwie spalone zostaje tylko ich ubranie, ale Wells zostaje natychmiast aresztowany i w „trybie doraźnym” osadzony w Tombs Prison. Trzy dni później popełnia samobójstwo.
Co zaszło w tym czasie? Po oprzytomnieniu w celi Wells, eskortowany przez strażników, opuścił na parę godzin więzienie, w celu zabrania z domu przyrządów do golenia, przy okazji zabierając również porcję chloroformu. Po zażyciu w celi sporej dawki brzytwą przecina tętnicę udową, wykrwawiając się na śmierć. W celi znaleziono szereg pożegnalnych zapisków, a ich treść została zamieszczona w roku 1848 w „Provincial Medical and Surgical Journal”. Jest tam list pożegnalny do żony z prośbą o przebaczenie, jak również wyjaśnienie przyczyn tragicznego incydentu. Otóż kilka dni wcześniej do Wellsa zgłosił się znajomy pacjent, z prośbą o dostarczenie kwasu siarkowego, którym chciał oblać suknię pewnej prostytutki i w ten sposób ukarać ją za zniszczenie jego ubrania. Wells się zgodził, przygotowali specjalną flaszkę i na Broadwayu pokropili kwasem winowajczynię. Znajomy zaproponował kontynuowanie zabawy (continue the sport), na co Wells się nie zgodził. Dwa dni później, będąc w stanie delirycznym po zażyciu chloroformu, chwycił tę samą fiolkę z kwasem nadal stojącą na kominku, wybiegł na ulicę i przystąpił do polewania „kobiet upadłych”. Być może, znając jego zapatrywania religijne, w ten sposób walczył z grzechem i występkiem. W liście pożegnalnym przestrzega przed zgubnym skutkiem nadużywania chloroformu: jego dobre imię zostało nieodwracalnie splamione, nie może żyć z taką świadomością i oddaje się modlitwie, prosząc Boga o wybaczenie winy. Twierdził, że stał się zdegenerowanym maniakiem, zmiany są nieodwracalne, a samobójcza śmierć jedynym honorowym rozwiązaniem. Od pamiętnego grudnia 1844 roku minęły zaledwie trzy lata.
W 1864 roku American Dental Association uznało Wellsa za odkrywcę anestezji, a American Medical Association ostatecznie ten fakt potwierdziło w roku 1870.
*Z Coltona faktycznie musiał być kiepski „profesor”, skoro prawie dwadzieścia lat zajęło mu dostrzeżenie potencjału finansowego odkrycia dokonanego przez Wellsa. W 1862 roku, po pokazie, pewna kobieta zwróciła się do Coltona o torebkę z gazem, którą podczas ekstrakcji wykorzystałby jej dentysta, dr Dunham. Po jakimś czasie Dunham zawiązał spółkę z Coltonem jako dostawcą gazu i przystąpił do bezbolesnego wyrywania zębów na masową skalę. Inni poszli w jego ślady; niejaki dr Smith z New Haven chełpił się ponoć usunięciem 4000 zębów w pół roku, czemu towarzyszył – jak na gaz rozweselający przystało – radosny rechot pacjentów.
Prof. dr hab. n. med. Małgorzata Dorota Pietruska
dr n. med. Bogna Zielińska-Kaźmierska, lek. dent. Eliza Kołek, lek. dent. Agnieszka Kozioł, lek. dent. Mateusz Radwański