Jest pamiętny dzień 10 grudnia 1844 roku. Miasteczko Hartford w Connecticut. Miejscowy dentysta, Horace Wells, zabiera swoją żonę Elizabeth na wieczór rozrywki polegający na obserwowaniu skutków podania ochotnikom z widowni gazu rozweselającego (laughing gas), a więc, mówiąc dzisiejszym językiem, zapowiadał się ubaw po pachy. Organizatorem zabawy jest showman, niejaki „profesor” Colton, który podobno przelotnie „studiował medycynę”.* W tym momencie Wells ma 29 lat, jest żonaty od lat sześciu, a stomatologię praktykuje od ośmiu. Studia dentystyczne w Bostonie trwały zatem dwa lata (1834–1836) i musiały być dość pobieżne (pierwszy College of Dental Surgery założono w Baltimore w roku 1840).
Wells, syn zamożnych rolników, jest opisywany jako człowiek wrażliwy i niezwykle religijny, wręcz z opcją drogi duchownej jako jednej z życiowych alternatyw. Istota tej informacji będzie ważna dla zrozumienia tragicznego końca. Podobno zadawanie swoim pacjentom fizycznego bólu było dla Wellsa barbarzyństwem i źródłem osobistego dramatu. Jest pilny i pracowity, konstruuje narzędzia stomatologiczne i jest wynalazcą specjalnego stopu lutowniczego do mocowania sztucznych zębów w protezach. Propaguje skrupulatne szczotkowanie zębów i jest autorem sloganu „czysty ząb się nie zepsuje” (the clean tooth does not decay). Innymi słowy, jest człowiekiem o nieposzlakowanej moralności, przed którym otwiera się wspaniała kariera wziętego dentysty.
Wróćmy do pamiętnego wieczoru. Chętnym do zażycia gazu jest siedzący obok Wellsów znajomy sklepikarz, Sam Cooley. Wdycha gaz z podanego pęcherza i zaczyna wyprawiać brewerie. Ubzdurał sobie, że jeden z widzów jest jego wrogiem, po czym zaczął go gonić, nie zważając na żadne przeszkody. Kiedy otrzeźwiał i ponownie zajął swoje miejsce, Wells dostrzegł urazy na nogach, czego Cooley kompletnie nie był świadomy, nie odczuwając bólu podczas uderzeń o meble. Wtedy nasunęło się pytanie warte sto tysięcy dolarów. Skoro tak…, to dlaczego by nie…? Prosi Coltona o przyjście do gabinetu następnego dnia, 11 grudnia, i po otrzymaniu instrukcji, jak posługiwać się gazem, poleca swojemu asystentowi, Johnowi Riggsowi (późniejszy autorytet od chorób przyzębia) usunięcie zęba mądrości. Wells zażywa większą dawkę gazu niż ta, która powoduje tylko stan euforii i doznaje zamroczenia. Odczuwa tylko jakby ukłucie szpilką: not so much as the prick of a pin, miał ponoć powiedzieć.
Od tego momentu rozpoczyna się faza „badań klinicznych”. Wells eksperymentuje na pacjentach i pojawiają się pierwsze schody. Podaje pacjentom gaz doustnie, zatykając im nos, w postaci czystej, bez domieszki tlenu. Operator ma słabą kontrolę nad ilością podanego gazu, co powoduje trudną do przewidzenia reakcję pacjenta, czasem bardzo gwałtowną. Często pacjenta profilaktycznie przywiązywano do fotela, a przedawkowanie mogło zakończyć się śmiercią. Ostatecznie po miesiącu prób, ośmielony powodzeniem Wells jest gotowy na publiczny pokaz, który ma miejsce w Bostonie pod koniec stycznia 1845 roku. Na widowni studenci medycyny i lekarze. Wells popełnia błąd, który ostatecznie doprowadzi do jego życiowej tragedii. Pacjent, któremu miano usunąć ząb, miał dużą masę ciała, a dodatkowo Wells spanikował i przedwcześnie przerwał podawanie gazu. Podczas zabiegu pacjent jęczał i chociaż przyznał, że bolało mniej niż zwykle, Wellsa wyśmiano okrzykami Humbug! (szwindel) i jako hochsztaplera wygwizdano z audytorium.