Jak to w życiu bywa, od czasu do czasu człowieka dopada jakiś kryzys, przy czym ten mentalny, „prosto z głowy” szczególnie doskwiera. A zważywszy na ogólną sytuację i sygnały płynące z sondaży, przyszłość nie napawa optymizmem. Ale poczekajmy jeszcze parę tygodni – do drugiego weekendu października – z nadzieją, że będziemy mieli powody, by spojrzeć na codzienność z większą radością.

Ten nastrój blue mood pogłębia obserwowany przeze mnie coraz większy brak autorytetów wśród młodych ludzi. Dostęp do nieograniczonych zasobów wiedzy w internecie przy braku umiejętności selekcjonowania tego, co dobre, a co złe (wydaje się to naturalne w przypadków niewielkiego doświadczenia), sprawia, że w młodych „specjalistach” jest coraz mniej pokory zawodowej, a więcej roszczeń typu „mnie się to należy!”. Oczywiście, nie chciałbym generalizować i odnosić tego do wszystkich, ale wyjątek potwierdza regułę. Parafrazując piosenkę Jerzego Stuhra, uczyć każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej.

Tak sobie pomyślałem, że ten brak pokory może bierze się stąd, że w naszym języku ojczystym „od małego” mówimy urodziłem się. A przecież nikt sam nie przyszedł na świat, tylko został urodzony i najczęściej było to okupione stresem i cierpieniem. Strona bierna, tak powszechna w języku angielskim (w tym wypadku I was born) jest zdecydowanie bardziej trafna, bo przypomina, że od samego początku nie aż tak wiele zależy od nas samych. Dlatego pamiętajmy zawsze, że za naszym wychowaniem, ukształtowaniem, wykształceniem, za naszymi sukcesami (niestety również porażkami) stoją określone osoby, które w mniejszym lub większym stopniu są naszymi opiekunami, nauczycielami, mentorami. Stare indiańskie przysłowie mówi, że każdy człowiek spotkany na twej drodze jest twoim nauczycielem. Życzę wszystkim młodym i starszym (bo uczymy się do końca życia), aby spotykali na swojej drodze dobrych nauczycieli i – co najważniejsze – dobrych i uczciwych ludzi.

Może przyczyną takiego stanu ducha jest także zbliżająca się, już 28. edycja CEDE, podczas gdy ja wciąż doskonale pamiętam tę pierwszą Wystawę… Niech przeciwwagą i kontrastem do tego wstępniaka w klimacie blue mood będzie dr Marcin Bogurski z Koszalina, który jest Mistrzem 75. wydania „e-Dentico”. Wszystkich Czytelników serdecznie namawiam, aby przy najbliższej okazji starali się poznać Mistrza osobiście, ponieważ od Marcina bije tyle optymizmu i uśmiechu, że warto się od niego uczyć nie tylko dobrej, fachowej stomatologii.