Sterowana regeneracja kości przy obnażonych implantach – opis przypadku
lek. dent. Krzysztof Chmielewski
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
MISTRZOWIE STOMATOLOGII
PRAKTYKA
PERYSKOP
PO GODZINACH
Na reklamie pasty do zębów z roku 1955 widzimy Mareczka badanego przez pana dentystę. Gwoli wyjaśnienia, reklamowana jest pasta dla dzieci o smaku pomarańczowym – chodzi o rodzaj owocu cytrusowego, o którym w PRL-u słyszano raz w roku w okresie przedświątecznym, że ich transport właśnie płynie statkiem do Gdyni. Potem po mieście szedł hyr, gdzie te pomarańcze zostały jednorazowo „rzucone” i było po sprawie. Dziś pomarańcze po 1,99 zł za kilogram staczające się z piramid w supermarketach ciągle wydają mi się jakimś surrealistycznym snem.
Wracając do Mareczka, jego zmartwieniem nie było to, że jest podejrzanie roznegliżowany podczas badania stomatologicznego (co w 1955 roku zapewne nie wzbudzało niczyjego zaniepokojenia), ale fakt, że ma próchnicę, bo był niegrzecznym chłopczykiem i nie szczotkował. Ale moim zdaniem winą za jego problemy trzeba obarczyć niejakiego Hilarego, a właściwie to, co ówże spłatał parę lat wcześniej. Mareczek, słysząc o Hilarym w mrugającym zielonym oczkiem heterodyny radioodbiorniku, w naiwności ducha sądził, że mowa o dobrotliwym, roztargnionym starszym panu, co w wierszyku Tuwima zgubił okulary. Zgadza się tylko to, że Hilary faktycznie miał pingle (patrz zdjęcie), którymi sumiennie posłużył się do odczytania na plenum KC PPR 13 i 14 kwietnia 1947 roku deklaracji o tzw. „bitwie o handel”, czyli jego nacjonalizacji.
Mowa o Hilarym Mincu (1905–1974), działaczu o moskiewsko-KPP-owskim rodowodzie, noszącym śmieszny pseudonim partyjny „Mirek”, w latach 1947–1949 ministrze przemysłu i handlu. Celem tej wcale nie śmiesznej „bitwy” było ograniczenie i wyeliminowanie (czyli w praktyce zabicie) sektora prywatnego, którego istnienie miało – według PPR-u – grozić odrodzeniem się kapitalizmu. Chodziło niby o zwalczanie drożyzny, spekulacji i nadmiernych zysków. Prywaciarzy wykończono takimi narzędziami, jak osławiony domiar (narzucanie wysokich podatków), obowiązkowe koncesje, których wydania odmawiano i cały szereg zniechęcających utrudnień, np. ustalanie cen maksymalnych. Sukcesywnie przejmowano kontrolę nad tym sektorem i tak na przykład na podstawie ustawy z 8 I 1951 roku znacjonalizowano około 1,5 tys. prywatnych aptek.
W wyniku tych działań „Mirek” pozbawił Marka dobrych past do zębów, które pod dawnymi nazwami i według sprawdzonych receptur produkowali prywatni właściciele przedwojennych zakładów drogistowskich. Oczywiście mowa o tych, którym udało się przetrwać okupację i dźwignąć swoje firmy z gruzów. Dobrym przykładem jest DENTOSAN warszawskiej Antiby (dawniej Spiess i Syn) lub ALBODONT firmy Iste poznańskich Stępniewiczów. Jest i Henryk Żak, też poznaniak, z (identyczną jak przedwojenna) reklamą pasty CHLORAMI i wiele innych. Od połowy roku 1948 jest już jasne, że Hilary bitwę wygrywa, bo reklamy rozpoznawalnych marek znikają z gazet na zawsze.
Po kilkuletniej przerwie, w połowie lat pięćdziesiątych, reklamy wracają, ale – jak widać na załączonych reprodukcjach – są to początkowo produkty typu „no-name”, pod którymi jakby wstyd się podpisać, taka jakby powszechnie dziś znana w naszym kraju „reklamówka”, czyli plastikowa torba bez żadnych napisów. Bezimienną, ale za to pomarańczową pastę dla Mareczka firmuje państwowa poznańska Lechia (zał. 1951), w skład której, między innymi, weszły wspomniane wyżej przedwojenne zakłady Stępniewiczów i Żaka.
Dla Mareczka problem dopiero się zaczynał, bo kto nie słuchał ojca i matki, ten posłucha… jazgoczącego wolnoobrotowego mikrosilnika (czy dobrze pamiętam sznurkowy napęd kątnicy?). Ale przynajmniej nie było strachu przed igłą wielorazówką, bo znieczulenia nie było nawet dla mięczaków. Potem pacjent dostał kilka amalgamatów, z których przez następne lata powoli uwalniała się rtęć… ale o tym sza. To już zupełnie inna bajka, z którą obciążony okulistyczną chorobą krótkowzroczności politycznej pan Hilary nie ma już nic wspólnego.
lek. dent. Krzysztof Chmielewski
dr n. med. Michał Ganowicz