Mniej idylliczny obraz greckiej stolicy odkryjemy w rejonie najważniejszego – obok Syntagmy – placu stolicy, Omonoías (pl. Zgody), wyznaczającego północny kraniec ścisłego centrum miasta. To jedna z najuboższych części miasta, zamieszkana między innymi przez uchodźców z Azji oraz znajdujących zatrudnienie w szarej strefie obywateli państw spoza Unii Europejskiej (sądząc po liczbie ogłoszeń w obu językach, pochodzących głównie z Albanii oraz Gruzji). Wizyta w tej okolicy skłania do smutnej konstatacji, do czego prowadzi państwowe rozdawnictwo, przez lata praktykowane przez rządzących Grecją. Dość powiedzieć, że jeszcze kilka lat temu pracownicy sfery budżetowej mogli liczyć na absurdalne dopłaty, takie jak m.in. dodatki za brak spóźnień, mycie rąk, korzystanie z bezpłatnej (sic!) stołówki lub przegrzanie silnika samochodu (o co nietrudno w tamtejszych warunkach klimatycznych). A dowody głębokiego kryzysu gospodarczego i społecznego widać w Atenach niemal na każdym kroku – w stanie infrastruktury (m.in. nierozwiązane od dziesięcioleci problemy z kanalizacją), w ogromnej liczbie żebraków i bezdomnych koczujących na ulicach miasta oraz najwyższym w UE poziomie bezrobocia (według danych Eurostatu – pięciokrotnie wyższym niż obecnie w Polsce).
Symbolem marnotrawienia publicznych pieniędzy są także obiekty, które wzniesiono przy okazji Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2004 roku. Impreza, która zakończyła się dużym sukcesem sportowym reprezentacji gospodarzy (6 medali złotych, 6 srebrnych oraz 4 brązowe; łącznie 15. lokata w klasyfikacji medalowej) okazała się porażką pod względem finansowym – koszty związane z jej organizacją przekroczyły 9 mld €, a zwrot poniesionych nakładów był tylko częściowy. Dodatkowo po zakończeniu igrzysk zabrakło pomysłu i środków na utrzymanie poszczególnych obiektów – skutkiem tego stadion olimpijski, baseny i inne obiekty od kilkunastu lat niszczeją.
Szczęśliwie, w znacznie lepszym stanie jest Panathinaiko Stadio, antyczny obiekt, wzniesiony w zaledwie dwa lata (330–329 p.n.e.) z okazji igrzysk panateńskich – obchodzonego co 4 lata święta narodzin bogini Ateny. Stadion został starannie odrestaurowany przed pierwszymi nowożytnymi igrzyskami, które odbyły się w greckiej stolicy wiosną 1896 roku. Monumentalny, wzniesiony z wysokiej jakości marmuru obiekt, o wymiarach 204 × 33,5 m, pierwotnie mógł pomieścić 80 tys. widzów (obecnie 50 tys.).
Jeśli odczuwamy przesyt klimatów muzealnych, możemy poszukać nowoczesnego i alternatywnego oblicza ateńskiej kultury. Zapewni to wizyta w kompleksie Technopolis, w zachodniej części śródmieścia (metro M3, stacja Kerameikos). Technopolis porównać można, do pewnego stopnia, z łódzką Manufakturą, gdzie rozległe obiekty pofabryczne zaadaptowane zostały do funkcji kulturalnych, wystawienniczych i handlowych. W Atenach na terenie XIX-wiecznej gazowni, na powierzchni 30 000 m2 stworzono podobne „miasto w mieście”, jakże odmienne w charakterze od reszty greckiej stolicy. Technopolis to miejsce licznych koncertów (często muzyki alternatywnej/eksperymentalnej) oraz wystaw młodych twórców. Odbywają się tu warsztaty, szkolenia, eventy dla dzieci, organizowane są wydarzenia sportowe. Co oczywiste, w miejscu które przyciąga tysiące osób są także kluby (w niektórych grana jest tylko muzyka grecka, inspirowana folklorem), restauracje, bary, food-trucki; działają tu warsztaty i sklepiki związane z innowacyjnymi biznesami. W grudniu w Technopolis organizowane są jarmarki bożonarodzeniowe.
Przy ulicy Athinas, w połowie drogi między placami Omonoías i Monastiraki, znajduje się Centralny Rynek Miejski. To miejsce niemal nieodwiedzane przez turystów, nastawione na lokalną klientelę o dochodach poniżej przeciętnej. Pełno tu kramów z warzywami oraz świeżymi i suszonymi owocami. Tuż obok oferowane są liczne gatunki ryb oraz owoce morza z porannego połowu. Ciekawostką niewidywaną na polskich targowiskach są całe, pozbawione skóry owce lub sprzedawane na sztuki baranie lub świńskie łby. Jako pamiątkę lub prezent można nabyć opakowania z ziołami, także rzadko dostępnymi w Polsce – niektóre z nich sprzedawane są za symboliczną kwotę 1 €.
Miłośnicy pięknych widoków powinni zdecydować się na zdobycie najwyższego wzniesienia w granicach Aten – góry Lycabettus, położonej na wschodzie miasta, w dzielnicy Kolonaki. Dostanie się na mierzący 277 m n.p.m. wysokości szczyt nie wymaga umiejętności wspinaczkowych – dotrzeć tam można wygodną, utwardzoną drogą, natomiast na ceniących komfort czeka kolejka linowo-terenowa (funikular). Wagoniki wyruszające ze stacji na skrzyżowaniu ulic Ploutarhiou i Aristippou (metro M3, stacja Evangelismos) kursują, w zależności od natężenia ruchu, co 10–30 minut. Podróż wydrążonym w skale tunelem trwa 3 minuty i kosztuje 5 € (w jedną stronę) lub 7,50 € (w obie strony). Najatrakcyjniej stolica prezentuje się o zmroku, gdy tłem dla efektownie oświetlonego Akropolu są zachody słońca nad Zatoką Sarońską. Nie trzeba spieszyć się z kontemplowaniem spektakularnych widoków, ponieważ ostatni skład funikulara wraca do miasta o godzinie 1:30 w nocy. Wizytę na „dachu Aten” można połączyć z kolacją w jednej z dwóch działających tu restauracji.