Weź na ząb: Ateny

  1. Artykuł wstępny
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Przeszczepy kości autogennej jako metoda z wyboru w przypadku nasiolonej atrofii lub ubytków wyrostka zębodołowego – analiza przypadków i przegląd literatury
    dr n. med. Adam Ziemlewski

  2. Nawigowana implantacja i natychmiastowe obiążenie jako zaplanowany cyfrowo protokół postępowania przy zaopatrzeniu braków zębowych. Opisy przypadków
    dr n. med. Adam Ziemlewski

  3. Dr n. med. Adam Ziemlewski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Chirurgiczne leczenie raka płaskonabłonkowego wargi dolnej z rekonstrukcją metodą karapandzicia – opis przypadku
    lek. dent. Michał Pyfel, lek. Michał Kurczyński, dr n. med. Bogna Zielińska-Kaźmierska

  2. Porównanie opracowania symulowanych zakrzywionych kanałów korzeniowych za pomocą narzędzi recyprokalnych wykonanych z różnych stopów niklowo-tytanowych: S1, Reciproc© Blue oraz Waveone© Gold – badanie in vitro
    dr n. med. Wojciech Wilkoński, dr n. med. Lidia Jamróz-Wilkońska, prof. dr hab. n. Med. Jolanta Pytko-Polończyk, dr inż. Janusz Opiła

  3. Stan uzębienia stałego 12-letnich dzieci ze Skierniewic i okolic
    dr n. med. Małgorzata Broniarek-Machnik, dr n. med.zepkowska, prof. UM

  4. Zespół skrzyżowania górnego jako konsekwencja problemów zdrowotnych w obrębie odnika szyjnego kręgosłupa w praktyce zawodowej w grupie asystentek i higienistek stomatologicznych
    mgr fizjoterapii, osteopata Radosław Janczyk, mgr fizjoterapii, osteopata Małgorzata Janczyk

  5. Standard trzech kroków w codziennej higienie jamy ustnej
    dr n. med., lek. Stom Katarzyna Mocny-Pachońska

EDUKACJA

  1. Szkoleniowo-wystawiennicze imprezy stomatologiczne na świecie

  2. Druga edycja Warsaw Dental Medica Show za nami

  3. Oferta handlowa, kongres Unii Stomatologii Polskiej oraz Dentoexpress, czyli CEDE 2019

  4. Test wiedzy „Repetitio est…” 2019 rozstrzygnięty!

PERYSKOP

  1. Wyuczona bezradność w gabinecie stomatologicznym
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Ateny
    Tomasz Hankiewicz

  1. Artykuł wstępny
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Przeszczepy kości autogennej jako metoda z wyboru w przypadku nasiolonej atrofii lub ubytków wyrostka zębodołowego – analiza przypadków i przegląd literatury
    dr n. med. Adam Ziemlewski

  2. Nawigowana implantacja i natychmiastowe obiążenie jako zaplanowany cyfrowo protokół postępowania przy zaopatrzeniu braków zębowych. Opisy przypadków
    dr n. med. Adam Ziemlewski

  3. Dr n. med. Adam Ziemlewski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Chirurgiczne leczenie raka płaskonabłonkowego wargi dolnej z rekonstrukcją metodą karapandzicia – opis przypadku
    lek. dent. Michał Pyfel, lek. Michał Kurczyński, dr n. med. Bogna Zielińska-Kaźmierska

  2. Porównanie opracowania symulowanych zakrzywionych kanałów korzeniowych za pomocą narzędzi recyprokalnych wykonanych z różnych stopów niklowo-tytanowych: S1, Reciproc© Blue oraz Waveone© Gold – badanie in vitro
    dr n. med. Wojciech Wilkoński, dr n. med. Lidia Jamróz-Wilkońska, prof. dr hab. n. Med. Jolanta Pytko-Polończyk, dr inż. Janusz Opiła

  3. Stan uzębienia stałego 12-letnich dzieci ze Skierniewic i okolic
    dr n. med. Małgorzata Broniarek-Machnik, dr n. med.zepkowska, prof. UM

  4. Zespół skrzyżowania górnego jako konsekwencja problemów zdrowotnych w obrębie odnika szyjnego kręgosłupa w praktyce zawodowej w grupie asystentek i higienistek stomatologicznych
    mgr fizjoterapii, osteopata Radosław Janczyk, mgr fizjoterapii, osteopata Małgorzata Janczyk

  5. Standard trzech kroków w codziennej higienie jamy ustnej
    dr n. med., lek. Stom Katarzyna Mocny-Pachońska

EDUKACJA

  1. Szkoleniowo-wystawiennicze imprezy stomatologiczne na świecie

  2. Druga edycja Warsaw Dental Medica Show za nami

  3. Oferta handlowa, kongres Unii Stomatologii Polskiej oraz Dentoexpress, czyli CEDE 2019

  4. Test wiedzy „Repetitio est…” 2019 rozstrzygnięty!

PERYSKOP

  1. Wyuczona bezradność w gabinecie stomatologicznym
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Ateny
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: ATENY

Tomasz Hankiewicz

Niegdyś intelektualna stolica świata antycznego, dziś ponadtrzymilionowa metropolia średniej wielkości kraju na południowo-wschodnich krańcach Europy. W przeciwieństwie do większości wysp, których budżet w poważnym stopniu opiera się na wpływach z turystyki, w Atenach jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy wciąż pogrążonej w kryzysie Grecji – najwyższe w Unii Europejskiej bezrobocie, pauperyzacja społeczeństwa i mniejsze niż choćby we Włoszech sukcesy w integracji imigrantów.

Jak na największe miasto Bałkanów przystało, stolica Grecji jest dobrze skomunikowana z resztą Europy, w tym także z naszym krajem. Z Warszawy linami państwowymi obu państw – Aegean Airlines oraz PLL LOT – dostać się tu można w około 2 godziny 30 minut. Grecki przewoźnik utrzymuje ponadto połączenie z Aten do Krakowa. Z kolei maszyny Ryanaira latają do stolicy Grecji (w większości sezonowo) z Gdańska, Katowic, Krakowa, Łodzi, Modlina, Poznania, Rzeszowa oraz Wrocławia. Natomiast na pokładzie samolotów linii Wizzair do Aten dostać się można z Katowic.
Ze względu na naturalne ograniczenia (usytuowanie stolicy w sąsiedztwie kilku szczytów górskich) nowy port lotniczy, uruchomiony w 2001 roku, zbudowano w odległości 25 km na wschód od miasta. Sprawną komunikację z centrum zapewnia „niebieska” linia metra (M3) – z lotniska można dostać się nią na główny plac Aten – Syntagma. O ile jednak standardowy bilet na przejazd transportem miejskim (metro, autobusy, trolejbusy, tramwaje) kosztuje 1,40 €, to przejazd z lotniska do centrum wiąże się z wydatkiem 10 €. W przypadku weekendowego pobytu w Atenach opłaca się kupić bilet w cenie 22 €, który obejmuje podróż z lotniska i powrót na nie, a także poruszanie się po mieście w ciągu maksymalnie 3 pełnych dni. Metro w Atenach działa w godzinach 05:30–00:30, a w przypadku lotów nocą skorzystać można z całodobowej komunikacji autobusowej (cztery linie kursujące średnio co 30 minut; przejazd w jedną stronę 6 €) łączącej lotnisko m.in. ze wspomnianym placem Syntagma (linia X95) oraz portowym Pireusem (linia X96) – o ile nie zamierzamy zostać w Atenach, lecz obieramy kurs na wyspy greckie.

Początki Aten (gr. Αθήνα) datuje się na XV w. p.n.e., ale do prawdziwej potęgi tutejsze miasto-państwo doszło za rządów Peryklesa w V w. p.n.e. Poza pozycją polityczną i gospodarczą, miasto było także, a może przede wszystkim, centrum kultury (literatury, sztuki), filozofii, nauki, myśli politycznej. Mimo utraty niepodległości w 338 roku p.n.e. (zdobyte przez Filipa Macedońskiego), a potem pod rządami Rzymian, miasto cieszyło się relatywnie dużą swobodą. W okresie antycznym Ateny były też jednym z największych miasta ówczesnego świata – w IV w. p.n.e. liczyły niemal pół miliona mieszkańców, w tym 60 tys. obywateli, podczas gdy większość populacji stanowili niewolnicy. W następnych wiekach znaczenie miasta stopniowo malało, szczególnie w okresie zależności od Imperium Osmańskiego. Dość powiedzieć, że po uzyskaniu niepodległości przez Grecję w 1823 roku stolicą zostało miasto Nauplion, następnie wyspiarska Egina. Sześciotysięczne Ateny, zamieszkałe głównie przez pasterzy, zostały podniesione do rangi stolicy Królestwa Grecji w roku 1836.

Gwałtowny rozwój miasta nastąpił zwłaszcza po 1922 roku, kiedy wraz z końcem wojny grecko-tureckiej doszło do porozumienia obu państw w sprawie wymiany ludności. Duża część z 1,5 miliona Greków, których wysiedlono wówczas do kraju przodków, trafiła właśnie w rejon Aten. Dziś wydarzenia te upamiętniają nazwy stołecznych dzielnic, w których osiedlali się repatrianci, takich jak Nea Smirni (Nowa Smyrna; Smyrna to obecnie trzymilionowy Izmir) lub Nea Ionia (Nowa Jonia; zasiedlona przez imigrantów z zachodnich wybrzeży Turcji).

W tym miejscu warto wspomnieć, że na początku lat 80. do Grecji (przede wszystkim do Aten) przybyła wielka, bo około stutysięczna grupa Polaków, którzy stąd wyjeżdżali poza Europę – do Południowej Afryki, Australii, Kanady czy USA. Mimo że większość z nich wyemigrowała dalej, w Grecji pozostało na stałe kilkanaście tysięcy naszych rodaków. W Atenach działa też prawdopodobnie największa poza krajem polska szkoła podstawowa, do której uczęszcza około 1200 uczniów. Postawa Grecji w czasach polskiej emigracji zasługuje na szacunek tym bardziej, że sama była wówczas państwem niezamożnym (do EWG wstąpiła w 1982 roku).
Być może był to wyraz wdzięczności za przyjęcie przez Polskę w latach 1949–1951 dwunastotysięcznej grupy greckich i macedońskich wygnańców, mających faktyczny lub domniemany związek z komunistyczną partyzantką działającą w powojennej Grecji. Greków osiedlono wówczas przede wszystkim na tzw. Ziemiach Odzyskanych, a większość z nich powróciła do ojczyzny w latach 80. i 90. Obecnie liczbę Greków żyjących w naszym kraju szacuje się na 3,5 tys. osób.

Za centralny punkt współczesnych Aten uznać należy wspomniany plac Syntagma (gr. Πλατεία Συντάγματος), czyli plac Konstytucji, upamiętniający nadanie ustawy zasadniczej w 1843 roku. Wschodnią pierzeję rozległego placu zajmuje potężny gmach Parlamentu. Klasycystyczny, surowy w wyrazie, trzykondygnacyjny budynek o żółtawej barwie wzniesiono w latach 1836–1843 jako rezydencję pochodzącej z Niemiec pierwszej pary królewskiej – Ottona I Wittelsbacha i Amalii von Oldenburg. Po pożarze w roku 1909 pałac w zasadzie opustoszał, a po obaleniu monarchii w 1924 roku (przywrócona w czasie II wojny światowej, monarchia przetrwała do 1973 roku) został przebudowany i przystosowany do pełnienia funkcji parlamentu.
U stóp budowli znajduje się Pomnik Nieznanego Żołnierza z reliefem przedstawiającym postać poległego w boju antycznego wojownika. W każdą niedzielę o godzinie 11:00 setki widzów przyciąga uroczysta, choć nazbyt statyczna zmiana warty z udziałem kilkudziesięcioosobowego pododdziału gwardii prezydenckiej wraz z towarzyszącą orkiestrą. Gwardziści evzoni, odziani w białe sukmany o szerokich rękawach, i krótkie plisowane spódniczki (kilkaset fałd odpowiada liczbie lat niewoli tureckiej), w podkutych butach ozdobionych wielkimi pomponami stali się jedną z największych atrakcji turystycznych greckiej stolicy. Mniej uroczysta zmiana warty (co godzinę każdego dnia, z udziałem kilku gwardzistów) pozwala obejrzeć tę teatralną w wyrazie uroczystość ze znacznie bliższej odległości.
Na tyłach parlamentu znajduje się obszerny (ponad 15 hektarów powierzchni) Ogród Narodowy, dawny, założony przez królową Amalię park pałacowy. Niestety kompleks lata świetności ma najwyraźniej za sobą. Na jego terenie znajduje się m.in. ogród zoologiczny, pałac prezydencki, niewielkie akweny oraz pomniki wybitnych postaci związanych z historią Grecji, w tym poety angielskiego romantyzmu – lorda George’a Byrona, który walcząc o niepodległość Greków, zmarł w 1824 roku (choć nie z ręki wroga, ale złożony malarią).
Usytuowana w południowej części Ogrodu pełna elegancji neoklasycystyczna budowla to Zappeion (1874–1888) – arena pierwszych nowożytnych igrzysk olimpijskich, obecnie centrum kongresowe. Tu, w 2003 roku, przedstawiciele Polski i 9 innych państw wstępujących do Unii Europejskiej oraz delegaci 15 państw „Starej Unii” podpisali Traktat Akcesyjny. W czasach, gdy niektórzy krajowi politycy ulegają pokusie „pisania historii na nowo”, warto przypomnieć, że stronę polską w Atenach reprezentowali ówczesny premier Leszek Miller oraz szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz.

athens-2543272

Bez wątpienia głównym powodem przyjazdu do Aten licznych grup młodzieży z amerykańskich uczelni, wycieczek gości z Dalekiego Wschodu czy obieżyświatów z każdego zakątka Europy niezmiennie pozostaje Akropol (gr. Ακρόπολη). Wapienne, pozbawione zieleni wzgórze wyniesione o 70 m ponad poziom miasta już w VI w. p.n.e. było centrum kultu bogini mądrości, a zarazem patronki miasta – Ateny. Wstęp na wzgórze (od strony południowo-wschodniej; stacja metra Acropoli) to koszt 20 € w sezonie, poza nim – 10 €. Widoczny z wielu miejsc w stolicy, oświetlony nocą kompleks Akropolu robi imponujące wrażenie. Niemniej jednak tych, którzy swoją stopę stawiają na wzgórzu po raz pierwszy, zwykle nieco rozczarowuje fakt, że zachowało się na nim relatywnie niewiele antycznej zabudowy. Większość gmachów, których ruiny przetrwały do dziś, to efekt odbudowy prowadzonej po oblężeniu miasta przez Persów w 480 roku p.n.e., które zmieniło Ateny w górę zgliszczy.
Wejścia na szczyt wzgórza strzegą Propyleje (po 437 roku p.n.e.), monumentalny gmach-brama wsparty na masywnych kolumnach doryckich, niegdyś dźwigających imponujący portyk. Po przekroczeniu bramy oczom starożytnych ukazywał się siedmiometrowy, wykonany z brązu przez Fidiasza pomnik Ateny Promachos. Kolejny wizerunek opiekunki miasta – mierzący 12 m wysokości monument Ateny Partenos (także dłuta Fidiasza) znajdował się we wnętrzu Partenonu (447–432 p.n.e.). Najsłynniejszej ze świątyń na Akropolu nie ominęły zawieruchy dziejowe – w późniejszych wiekach była m.in. kościołem chrześcijańskim, meczetem, została zbombardowana przez Wenecjan, a przez Brytyjczyków ograbiona z większości zachowanych rzeźb. Dopiero w czasach niepodległej Grecji zaczęto otaczać zabytek opieką, choć zapewne nigdy nie zostanie on odbudowany. O rekonstrukcję pokusili się natomiast Amerykanie – pełnowymiarowa kopia Partenonu wraz z posągiem Ateny stanęła w 1897 roku w Nashville z okazji odbywającej się tam Wystawy Stulecia. Choć Partenon jest świątynią zaledwie średniej wielkości (niespełna 71 m × 31 m), do dziś zachwyca szlachetnymi proporcjami. Ponadto architekci, Iktinos i Kallikrates, chcąc stworzyć iluzję idealnego ustawienia w pionie 46 kolumn otaczających gmach, lekko je pochylili. Ozdobę gmachu stanowiły znakomite dekoracje rzeźbiarskie, w tym płaskorzeźby, które wypełniały tympanony oraz fryz obiegający obiekt.
W północnej części wzgórza znajduje się Erechtejon (421–406 p.n.e.), niewielka, wzniesiona na czterech poziomach świątynia Posejdona i Ateny swą sławę zawdzięczająca kariatydom – figurom kobiecym, którymi zastąpiono kolumny podtrzymujące dach Portyku Kor.
Warto też zwrócić uwagę na maleńką, usytuowaną obok Propylejów świątynię Ateny Nike (Ateny Zwycięskiej) z V w. p.n.e. z portykami wspartymi na smukłych kolumnach jońskich. Autorstwo projektu tej świetnie zachowanej (choć restaurowanej) budowli przypisuje się Kallikratesowi.

Na uwagę zasługuje też równie wiekowa zabudowa stoków Akropolu. Zobaczyć tam można (w pobliżu Propylejów) Odeon Heroda Attykusa (161 rok n.e.), uważamy za najpiękniejszą scenę muzyczną antycznego świata, z trzykondygnacyjną sceną oraz 32 rzędami siedzisk (w większości zrekonstruowanych) dla niemal tysiąca widzów. Aby uzyskać jak najlepszą akustykę, odeon był niegdyś nakryty dachem z drewna cedrowego. Swą pierwotną rolę obiekt sporadycznie pełni do dziś – występowali tu m.in.: najsłynniejsza diva operowa pochodzenia greckiego – Maria Callas, Plácido Domingo, José Carreras, ateńscy filharmonicy pod batutą Herberta von Karajana, Jean Michel Jarre, Goran Bregović oraz Zbigniew Preisner (pod Akropolem miało miejsce światowe prawykonanie utworu „Requiem dla mojego przyjaciela” poświęconego pamięci Krzysztofa Kieślowskiego, z którym kompozytora łączyła wieloletnia przyjaźń i współpraca).
Na południowym zboczu Akropol znajdują się natomiast ruiny teatru Dionizosa pochodzącego z VI w. p.n.e., kilkukrotnie przebudowywanego w następnych stuleciach (przede wszystkim w czasach rzymskich). Na tej głównej scenie teatralnej starożytnych Aten, mieszczącej około 17 000 widzów, odbyły się prapremiery tragedii czołowych twórców antycznego dramatu, w tym Eurypidesa, Sofoklesa, Ajschylosa, Arystofanesa.

athens-2694892

Ci, którzy odczuwają niedosyt kontaktu ze sztuką antyku, decydują się na odwiedzenie pobliskiego Muzeum Akropolu (wstęp w sezonie 10 €, od października do marca – 5 €). W tej najnowocześniejszej placówce muzealnej kraju eksponowane są liczne znaleziska z obszaru wzgórza, m.in. 160-metrowy fryz Partenonu z przedstawieniem 378 postaci ludzkich oraz 200 zwierząt, oryginalne kariatydy (Erechtejon zdobią kopie) oraz setki rzeźb z okresu archaicznego, helleńskiego i rzymskiego, dowodzące niezwykłego kunsztu ówczesnych mistrzów.
Jeśli jednak wolimy zapoznać się ze starożytną sztuką całej Grecji, powinniśmy raczej odwiedzić Narodowe Muzeum Archeologiczne, położone w północnej części śródmieścia (metro M1, stacja Victoria; ceny takie jak w Muzeum Akropolu). Eksponowane są tam m.in. uproszczone, niemal nowoczesne w wyrazie postaci ludzkie reprezentujące rzeźbę Cykladów (IV–III tys. lat p.n.e.), zabytki mykeńskiej szkoły złotniczej sprzed 4 tysięcy lat (w tym słynna Maska Agamemnona), rzymska kopia Ateny Partenos oraz liczne posągi młodzieńców – kurosów.

W ciasno zabudowanym mieście jakim są Ateny niewiele jest otwartych przestrzeni, gdzie mieszkańcy i turyści mogą spędzać czas. Najpopularniejszym miejscem spotkań, gwarnym od świtu do godzin nocnych pozostaje Monastiraki (Μοναστηράκι). Zabudowa tego niezbyt obszernego placu to kwintesencja częstej w Atenach architektonicznej mieszanki – starsze, nawet parterowe budowle sąsiadują tu z wielkomiejską zabudową z 2. połowy XX wieku. Na płycie placu uwagę zwraca częściowo podziemna, kamienna cerkiew Pantanassa pochodząca z X wieku. Dominantę placu stanowi natomiast meczet dolnej fontanny, który w 1759 roku wzniósł ówczesny turecki zarządca miasta – Mustafa Agha. Znacznych rozmiarów budowla z efektownym porykiem, nakryta spłaszczoną kopułą mieści obecnie prestiżową galerię sztuki (wstęp wolny). Położony tuż obok (przy ul. Areos) mur ozdobiony rzędem smukłych kolumn korynckich to pozostałość rzymskiej Biblioteki Hadriana pochodzącej ze 132 roku n.e.

Blisko stąd usytuowana jest bodaj najbardziej urokliwa dzielnica miasta – Plaka (Πλάκα). To pozostałość XVIII- i XIX-wiecznych Aten z plątaniną uliczek wyłożonych kocimi łbami lub granitowymi płytami, małomiasteczkową zabudową, pełna zieleni stwarzającej nieformalną atmosferę. Okolica ta miała więcej szczęścia niż inne kwartały starych Aten, wyburzone za rządów junty „czarnych pułkowników” (1967–1974) i zastąpione pozbawioną uroku nowoczesną architekturą. Niewątpliwym atutem Plaki jest wyprowadzenie ruchu kołowego z większej części dzielnicy. Nie bez powodu działa tu wiele klimatycznych kafejek z niemal całorocznymi ogródkami oraz rodzinnych tawern, w których można spróbować specjałów kuchni greckiej, a przy okazji odpocząć od zgiełku wielkiego miasta. Jak w całym śródmieściu Aten, także tu na turystów czeka wiele salonów z biżuterią oraz sklepów z bardzo dużym wyborem pamiątek.
Unikatową częścią Plaki jest rejon Anafiotiki (Αναφιώτικα), pnący się tarasami na północno-wschodnie zbocze Akropolu. Ta wcześniej niezamieszkana okolica została zabudowana domkami wznoszonymi (nie do końca legalnie) przez robotników z wyspy Anafi, sprowadzonych do stolicy około 1860 roku w celu przebudowy pałacu królewskiego. Dzięki temu w centrum wielkiej metropolii oglądać można do dziś zabudowę charakterystyczną dla miasteczek i wiosek archipelagu Cykladów.

forum-2561624


Mniej idylliczny obraz greckiej stolicy odkryjemy w rejonie najważniejszego – obok Syntagmy – placu stolicy, Omonoías (pl. Zgody), wyznaczającego północny kraniec ścisłego centrum miasta. To jedna z najuboższych części miasta, zamieszkana między innymi przez uchodźców z Azji oraz znajdujących zatrudnienie w szarej strefie obywateli państw spoza Unii Europejskiej (sądząc po liczbie ogłoszeń w obu językach, pochodzących głównie z Albanii oraz Gruzji). Wizyta w tej okolicy skłania do smutnej konstatacji, do czego prowadzi państwowe rozdawnictwo, przez lata praktykowane przez rządzących Grecją. Dość powiedzieć, że jeszcze kilka lat temu pracownicy sfery budżetowej mogli liczyć na absurdalne dopłaty, takie jak m.in. dodatki za brak spóźnień, mycie rąk, korzystanie z bezpłatnej (sic!) stołówki lub przegrzanie silnika samochodu (o co nietrudno w tamtejszych warunkach klimatycznych). A dowody głębokiego kryzysu gospodarczego i społecznego widać w Atenach niemal na każdym kroku – w stanie infrastruktury (m.in. nierozwiązane od dziesięcioleci problemy z kanalizacją), w ogromnej liczbie żebraków i bezdomnych koczujących na ulicach miasta oraz najwyższym w UE poziomie bezrobocia (według danych Eurostatu – pięciokrotnie wyższym niż obecnie w Polsce).
Symbolem marnotrawienia publicznych pieniędzy są także obiekty, które wzniesiono przy okazji Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2004 roku. Impreza, która zakończyła się dużym sukcesem sportowym reprezentacji gospodarzy (6 medali złotych, 6 srebrnych oraz 4 brązowe; łącznie 15. lokata w klasyfikacji medalowej) okazała się porażką pod względem finansowym – koszty związane z jej organizacją przekroczyły 9 mld €, a zwrot poniesionych nakładów był tylko częściowy. Dodatkowo po zakończeniu igrzysk zabrakło pomysłu i środków na utrzymanie poszczególnych obiektów – skutkiem tego stadion olimpijski, baseny i inne obiekty od kilkunastu lat niszczeją.
Szczęśliwie, w znacznie lepszym stanie jest Panathinaiko Stadio, antyczny obiekt, wzniesiony w zaledwie dwa lata (330–329 p.n.e.) z okazji igrzysk panateńskich – obchodzonego co 4 lata święta narodzin bogini Ateny. Stadion został starannie odrestaurowany przed pierwszymi nowożytnymi igrzyskami, które odbyły się w greckiej stolicy wiosną 1896 roku. Monumentalny, wzniesiony z wysokiej jakości marmuru obiekt, o wymiarach 204 × 33,5 m, pierwotnie mógł pomieścić 80 tys. widzów (obecnie 50 tys.).

Jeśli odczuwamy przesyt klimatów muzealnych, możemy poszukać nowoczesnego i alternatywnego oblicza ateńskiej kultury. Zapewni to wizyta w kompleksie Technopolis, w zachodniej części śródmieścia (metro M3, stacja Kerameikos). Technopolis porównać można, do pewnego stopnia, z łódzką Manufakturą, gdzie rozległe obiekty pofabryczne zaadaptowane zostały do funkcji kulturalnych, wystawienniczych i handlowych. W Atenach na terenie XIX-wiecznej gazowni, na powierzchni 30 000 m2 stworzono podobne „miasto w mieście”, jakże odmienne w charakterze od reszty greckiej stolicy. Technopolis to miejsce licznych koncertów (często muzyki alternatywnej/eksperymentalnej) oraz wystaw młodych twórców. Odbywają się tu warsztaty, szkolenia, eventy dla dzieci, organizowane są wydarzenia sportowe. Co oczywiste, w miejscu które przyciąga tysiące osób są także kluby (w niektórych grana jest tylko muzyka grecka, inspirowana folklorem), restauracje, bary, food-trucki; działają tu warsztaty i sklepiki związane z innowacyjnymi biznesami. W grudniu w Technopolis organizowane są jarmarki bożonarodzeniowe.

Przy ulicy Athinas, w połowie drogi między placami Omonoías i Monastiraki, znajduje się Centralny Rynek Miejski. To miejsce niemal nieodwiedzane przez turystów, nastawione na lokalną klientelę o dochodach poniżej przeciętnej. Pełno tu kramów z warzywami oraz świeżymi i suszonymi owocami. Tuż obok oferowane są liczne gatunki ryb oraz owoce morza z porannego połowu. Ciekawostką niewidywaną na polskich targowiskach są całe, pozbawione skóry owce lub sprzedawane na sztuki baranie lub świńskie łby. Jako pamiątkę lub prezent można nabyć opakowania z ziołami, także rzadko dostępnymi w Polsce – niektóre z nich sprzedawane są za symboliczną kwotę 1 €.

Miłośnicy pięknych widoków powinni zdecydować się na zdobycie najwyższego wzniesienia w granicach Aten – góry Lycabettus, położonej na wschodzie miasta, w dzielnicy Kolonaki. Dostanie się na mierzący 277 m n.p.m. wysokości szczyt nie wymaga umiejętności wspinaczkowych – dotrzeć tam można wygodną, utwardzoną drogą, natomiast na ceniących komfort czeka kolejka linowo-terenowa (funikular). Wagoniki wyruszające ze stacji na skrzyżowaniu ulic Ploutarhiou i Aristippou (metro M3, stacja Evangelismos) kursują, w zależności od natężenia ruchu, co 10–30 minut. Podróż wydrążonym w skale tunelem trwa 3 minuty i kosztuje 5 € (w jedną stronę) lub 7,50 € (w obie strony). Najatrakcyjniej stolica prezentuje się o zmroku, gdy tłem dla efektownie oświetlonego Akropolu są zachody słońca nad Zatoką Sarońską. Nie trzeba spieszyć się z kontemplowaniem spektakularnych widoków, ponieważ ostatni skład funikulara wraca do miasta o godzinie 1:30 w nocy. Wizytę na „dachu Aten” można połączyć z kolacją w jednej z dwóch działających tu restauracji.

Jeżeli zamierzamy udać się poza stolicę, za cel najłatwiej obrać Pireus (gr. Πειραιάς), trzecie według wielkości, niemal półmilionowe miasto kraju, do którego w ciągu 20 minut dojedziemy z centrum Aten metrem (linia M1) lub tramwajem. Położony nad Zatoką Sarońską Pireus jest jednak typowym miastem przemysłowo-portowym, pozbawionym większych atrakcji i nieróżniącym się od peryferyjnych dzielnic stolicy. Teoretycznie największym atutem miasta jest Morze Egejskie, ale ze względu na rozbudowaną infrastrukturę portową tylko niewielkie, kamieniste skrawki wybrzeża dostępne dla mieszkańców i turystów. Jeśli celem wycieczki poza Ateny ma być plaża, lepiej wybrać któreś z kąpielisk na południowym-wschodzie stolicy. Na położoną najbliższej centrum miasta plażę o nazwie Eden można dostać się tramwajem linii 3 (linia niebieska), która łączy plac Syntagma z dzielnicą Voula. Przy okazji warto dodać, że już w 1960 roku w Atenach zlikwidowano komunikację tramwajową, ale przywrócono ją (trzy linie) z okazji igrzysk olimpijskich, które odbyły się Atenach w 2004 roku.

Opcją do rozważanie przez osoby otwarte na jednodniowe wycieczki może być natomiast rejs na wyspę Eginę (gr. Αίγινα). Co prawda jest kilka wysp położonych jeszcze bliżej aglomeracji ateńskiej (przede wszystkim Salamina), ale dopiero Egina pozwala poczuć klimat beztroski i braku pośpiechu charakterystyczny dla wyspiarskiej części kraju. Z Pireusu (nabrzeże obok dawnego dworca kolejowego, około 700 m od stacji metra) ruch na wyspę odbywa się w zasadzie wahadłowo. Atrakcją jest sam rejs trwający, zależnie od typu jednostki, od 40 do 75 minut. Cena biletu na trasie Pireus-Egina-Pireus wynosi od 27 do 40 €, przy czym podróż najszybszymi katamaranami niekoniecznie musi mieć najwyższą cenę.
Celem rejsu jest położone na zachodnim wybrzeżu miasteczko Egina – plątanina wąskich uliczek z domami o ścianach obrośniętych dziką winoroślą, dwustuletnią Wieżą Markellosa, muzeum etnograficznym oraz kilkoma malowniczymi cerkiewkami. Co oczywiste, życie miasta koncentruje się wokół portu – w tej okolicy jest też największej rodzinnych sklepików oraz kafejek i tawern, z których można podziwiać wyjątkowo urokliwe zachody słońca. Warto dodać, że na przedmieściach Eginy mieszkał i tworzył najpoczytniejszy pisarz nowożytnej Grecji – Nikos Kazantzakis (1885–1957); tu także powstała jego najpopularniejsza powieść – „Grek Zorba”.
Warto wybrać się na spacer poza miasto, by odkrywać ustronne piaszczyste plaże w osłoniętych zatoczkach, gaje oliwne i pistacjowe (z których wyspa słynie) oraz zabytki epoki antyku. Najwytrwalsi miłośnicy antyku być może zechcą obejrzeć dobrze zachowane ruiny potężnej (większej od Partenonu) doryckiej świątyni bogini Afei, położone 13 km na wschód od miasteczka (wstęp 6 €, bilet ulgowy 3 €). Budowla pochodzi z około 500 roku p.n.e., gdy Egina, jak równy z równym, konkurowała z Atenami.

Przydatne adresy:
www.aegean.com, www.lot.com, www.ryanair.com (lot)
www.trivago.pl, ww.booking.com (nocleg)
www.ferries.gr, www.aeginagreece.com (prom)
www.lycabettushill.com/cable-car
(funikular na górę Lycabettus)

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Zęby jak z obrazka, czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Niechirurgiczne leczenie III klasy szkieletowej
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  2. Rola zdjęcia cefalometrycznego w planowaniu leczenie interdyscyplinarnego
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  3. Lek. stom. Agnieszka Szygenda  – wywiad

PRAKTYKA

  1. Torbiel samotna kości żuchwy  – opis przypadku u 8-letniej pacjentki
    lek. dent. Bartłomiej Famulski, dr n. med. Aneta Neskoromna-Jędrzejczak
  2. Zastosowanie lasera LiteTouch™ Er:YAG w leczeniu zapalenia tkanek wokół implantu
    Professor Tzi Kang Peng DDS, MS, PhD, FICD, Associate Professor Georgi Tomov MD PhD, Professor Elka Popova MD PhD
  3. Materiały do regeneracji wyrostka zębodołowego
    lek. dent. Hubert Dominiak, dr. n. med. Beata Śmielak
  4. Przegląd pacjentów leczonych w latach 2006–2013 w Poradni Protetyki Stomatologicznej Akademickiej Polikliniki Stomatologicznej we Wrocławiu
    prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Więckiewicz, lek. dent. Wojciech Florjański, Gniewko Więckiewicz, lek. dent. Andrzej Małysa
  5. Uraz mechaniczny jako jedna z przyczyn występowania stomatopatii protetycznych
    lek. dent. Robert Zubrzycki, dr n. med. Beata Piórkowska-Skrabucha, dr n. med. Katarzyna Sarna-Boś, dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  6. Proteza typu overdenture wsparta na koronach teleskopowych na implantach
    dr n. med. Mariusz Duda, lek. dent. Krzysztof Pluta, lek. dent. Paweł Kłosiński, lek. dent. Marcin Riegel
  7. Postępowanie interwencyjne w przypadku utraty korony zęba
    dr n. med. Michał Paulo, lek. dent. Eliza Ganczarska-Kaliszuk, lek. dent. Magdalena Wilczak
  8. Jama ustna pod kontrolą, czyli na co warto uwrażliwić pacjenta
    Gabriela Wiśniewska

PERYSKOP

  1. Odporność psychiczna – klucz do osiągnięcia optimum
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Rak’n’Roll od lat gra o życie
    Joanna Rokoszewska-Łojko
  3. Zęby jak z obrazka,  czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach
    Tomasz Hankiewicz
  4. Polana, pigmeje oraz „gabinet” na pace samochodu
    dr. Monika Wieczorek

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Antwertepia
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Niechirurgiczne leczenie III klasy szkieletowej
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  2. Rola zdjęcia cefalometrycznego w planowaniu leczenie interdyscyplinarnego
    lek. dent. Agnieszka Szygenda
  3. Lek. stom. Agnieszka Szygenda  – wywiad

PRAKTYKA

  1. Torbiel samotna kości żuchwy  – opis przypadku u 8-letniej pacjentki
    lek. dent. Bartłomiej Famulski, dr n. med. Aneta Neskoromna-Jędrzejczak
  2. Zastosowanie lasera LiteTouch™ Er:YAG w leczeniu zapalenia tkanek wokół implantu
    Professor Tzi Kang Peng DDS, MS, PhD, FICD, Associate Professor Georgi Tomov MD PhD, Professor Elka Popova MD PhD
  3. Materiały do regeneracji wyrostka zębodołowego
    lek. dent. Hubert Dominiak, dr. n. med. Beata Śmielak
  4. Przegląd pacjentów leczonych w latach 2006–2013 w Poradni Protetyki Stomatologicznej Akademickiej Polikliniki Stomatologicznej we Wrocławiu
    prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Więckiewicz, lek. dent. Wojciech Florjański, Gniewko Więckiewicz, lek. dent. Andrzej Małysa
  5. Uraz mechaniczny jako jedna z przyczyn występowania stomatopatii protetycznych
    lek. dent. Robert Zubrzycki, dr n. med. Beata Piórkowska-Skrabucha, dr n. med. Katarzyna Sarna-Boś, dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  6. Proteza typu overdenture wsparta na koronach teleskopowych na implantach
    dr n. med. Mariusz Duda, lek. dent. Krzysztof Pluta, lek. dent. Paweł Kłosiński, lek. dent. Marcin Riegel
  7. Postępowanie interwencyjne w przypadku utraty korony zęba
    dr n. med. Michał Paulo, lek. dent. Eliza Ganczarska-Kaliszuk, lek. dent. Magdalena Wilczak
  8. Jama ustna pod kontrolą, czyli na co warto uwrażliwić pacjenta
    Gabriela Wiśniewska

PERYSKOP

  1. Odporność psychiczna – klucz do osiągnięcia optimum
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Rak’n’Roll od lat gra o życie
    Joanna Rokoszewska-Łojko
  3. Zęby jak z obrazka,  czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach
    Tomasz Hankiewicz
  4. Polana, pigmeje oraz „gabinet” na pace samochodu
    dr. Monika Wieczorek

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Antwertepia
    Tomasz Hankiewicz

Zęby jak z obrazka,

czyli stomatologia w sztuce dawnej na kilku przykładach

Tomasz Hankiewicz

W sztuce światowej nigdy nie brakowało tematów i inspiracji. Tych najczęściej dostarczało samo życie – już najstarsi twórcy niewprawną ręką kreślili na ścianach jaskiń w Altamirze i Lascaux sceny polowań na zwierzęta, które dla ich lokatorów były jedyną szansą na przetrwanie.

Wczesny grecki antyk (VIII–VI w. p.n.e.) celował w tematykę nagiego ludzkiego ciała, początkowo męskiego (posągi młodzieńców – kurosów), a dopiero potem – jako „bardziej wstydliwego” – ciała kobiecego.

Z czasem ciała te, odziane w odpowiednie dla ich pozycji społecznej stroje, przestały być bezimienne. W Rzymie czy helleńskiej Grecji z zaskakująco dużą dbałością o detal (fryzury, zmarszczki, niedostatki urody) portretowano rzesze oficjeli, wodzów i ich rodzin. Ówcześni twórcy uznawali jednak, że rzymskiemu konsulowi czy matronie z Antiochii nie przystoi okazywać stanów i emocji innych niż powaga i dostojeństwo, ewentualnie zaduma. Na takie słabości jak choćby ból zęba najwyraźniej szkoda było cennego marmuru lub ochry…

Średniowiecze (romanizm i gotyk) eksplorowało przede wszystkim tematykę religijną. Człowiek i jego sprawy schodziły na dalszy plan, a jeśli w ogóle się pojawiały, to najczęściej w kontekście zbawienia wiecznego (bądź jego utraty).

Począwszy jednak od wieków XV–XVI sztuka zaczęła stopniowo schodzić z piedestału. Po części zawdzięczamy to renesansowi, który dostrzegł, że w orbicie zainteresowań człowieka są nie tylko kwestie natury teologicznej. Z drugiej strony znaczny w tym udział miały Niderlandy – najzamożniejszy skrawek Europy XVI, a zwłaszcza XVII wieku – gdzie nawet kupcy i mieszczanie mogli pozwolić sobie na ozdabianie swoich domów dziełami sztuki. Gdy ta trafiła „pod strzechy” (w tym wypadku raczej dachy misternie zdobionych manierystycznych kamienic – vide „Weź na ząb: Antwerpia”), zmieniła się także tematyka powstających dzieł. Bo w sztuce – podobnie jak we współczesnej stomatologii – działało prawo rynku. To klient decydował, co ma znaleźć się na obrazku, co powinno być jego tematem. W połowie obrana cytryna pojawiła się obok weneckiego kielicha z niedopitym trunkiem i bezwładnie wiszącego, dopiero co upolowanego zająca. Wizerunek pokutujących grzeszników zastąpiły scenki z transakcji bankowych lub pogaduszki rozbawionych praczek. W pracach malarzy, grafików, rysowników i rzeźbiarzy coraz częściej zaczęła pojawiać się codzienna, prozaiczna tematyka, w tym także scenki dotyczące kwestii zdrowotnych.

Niestety, sądząc po pracach plastycznych sprzed kilkuset lat, zakres ówczesnej stomatologii był mocno zawężony. Prawie nie widać na nich profilaktyki, codziennej higieny jamy ustnej, ówcześnie stosowanych (z rzadka!) metod leczenia. Na obrazach dawnych mistrzów i ich naśladowców niepodzielnie króluje ekstrakcja!

Męczeństwo św. Apolonii – Jean Fouquet (1420–1481)

Pochodząca z około 1455 roku praca wybitnego francuskiego miniaturzysty (w zbiorach Musée Condé we francuskim Chantilly) to rzadki przykład tematyki stomatologicznej w dziele sztuki z epoki gotyku. Zresztą ma ono przede wszystkim charakter religijny, a interesująca nas tematyka pojawia się tylko przy okazji. Niewielka praca, wykonana na cienkim pergaminie z cielęcej skóry, przedstawia śmierć św. Apolonii, dojrzałej kobiety z Aleksandrii, która zginęła w 249 roku podczas fali prześladowań chrześcijan. Gdy Apolonia nie zgodziła się wyrzec swojej wiary, została dotkliwie pobita – jak podaje tradycja zmiażdżono jej szczęką i żuchwę, wybito wszystkie zęby, a następnie spalono na stosie. Nie dziwi więc, że jakiś czas później św. Apolonia została uznana za patronkę dentystów, jak i pacjentów zmagających się ze wszelkimi przypadłościami stomatologicznymi (święto obchodzone 9 lutego). Warto zauważyć, że antyczni oprawcy na obrazie Fouqueta odziani są – zgodnie z ówczesnymi tendencjami w sztuce – w stroje z …epoki gotyku.

Wyrywanie zęba – Lucas van Leyden (około 1494–1533)

Łukasz z Lejdy należał do bardziej rozpoznawalnych niderlandzkich twórców pierwszej połowy XVI wieku. Początkowo odwoływał się do wzorców gotyckich, ale późniejsze jego prace zdradzają zwrot w kierunku sztuki renesansowej. Pozbawiany zęba pacjent na obrazie van Leydena (w zbiorach Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie) pozostaje w pozie nietypowej dla zabiegu ekstrakcji – na stojąco, a operatorem jest wąsaty mężczyzna noszący wyszukany renesansowy strój, świadczący o wysokiej pozycji społecznej i materialnej. Można by się spodziewać, że stojąca tuż za pacjentem kobieta przyszła, aby go wspierać, ta jednak najwyraźniej pozbawia nieszczęśnika zawartości trzosu. (Sądząc po dziurawym obuwiu i podartych spodniach pacjenta, zysk nie był zbyt wielki). Natomiast na uwagę, a nawet uznanie, zasługuje przygotowanie medyka do zabiegu – starannie poukładane na stoliku narzędzia.

Wyrywający ząb – malarz z kręgu Caravaggia

Michelangelo Caravaggio (1571–1610) to dziś jedna z ikon dawnego malarstwa – zarówno ze względu na spuściznę artystyczną i jej wpływ na współczesnych mu twórców, jak też burzliwy życiorys artysty. Obraz „Wyrywający ząb” (1607), choć przez niektórych badaczy przypisywany słynnemu twórcy, bez wątpienia daleki jest od biegłości warsztatu Caravaggia. Można zatem uznać, że jest to praca któregoś z licznych naśladowców Mistrza z Mediolanu. Jak widać, usunięciu zęba towarzyszy żywe zainteresowanie gapiów, których wynurzające się z ciemności sylwetki budują kompozycję obrazu. Centralną postacią kompozycji pozostaje jednak dentysta, który mimo malującego się na twarzy wysiłku spowodowanego trudną ekstrakcją (prawego kła szczęki?), zdaje się raczej pozować malarzowi niż koncentrować na osobie pacjenta.

Usuwający ząb – Gerrit van Honthorst (1592–1656)

Do grona malarzy inspirujących się twórczością Caravaggia należał także (po dekadzie spędzonej we Włoszech) pochodzący z Utrechtu Gerrit van Honthorst. Jego obrazy cechowała ciepła, miła dla oka kolorystyka, nie nazbyt kontrowersyjna tematyka (muzycy, uczty, sceny biblijne), tendencja do idealizowania rzeczywistości, a przy tym niepodważalna biegłość warsztatu. Połączenie to sprawiło, że van Honthorst znajdował zatrudnienie jako malarz nadworny – portretował członków domów panujących w Kopenhadze, Londynie oraz w Hadze. W typową dla artysty pogodną stylistykę wpisuje się także płótno „Usuwający ząb” (1627; Luwr, Paryż). Można z niego wysnuć wniosek, że według van Honthorsta ekstrakcja trzonowca to spora przyjemność dla dentysty, u pacjenta wzbudzająca co najwyżej ciekawość. Choć sądząc po idealnym uzębieniu pacjenta, decyzja o usunięciu jednego z zębów może wydać się przedwczesna. Zadać wypada także pytanie, czy przytroczony do boku medyka miecz nie służył aby jako argument w rozstrzyganiu kwestii spornych z roszczeniowymi pacjentami.

Fałszywy dentysta – Theodor Rombouts (1597–1637)

Tematykę stomatologiczną na warsztat wziął także inny niderlandzki naśladowca Caravaggia – Theodor Rombouts, zwany nawet najwybitniejszym „caravaggionistą”. Przy dopracowanej kompozycji dzieła (1635; Muzeum Prado, Madryt) malarz zadbał o to, by każdy detal został odpowiednio wyeksponowany. W przeciwieństwie do prac o podobnej tematyce, gapie obserwujący ekstrakcję wyrażają zróżnicowane emocje, niektórzy z wielką uwagą śledzą działania tytułowego fałszywego dentysty, inni prowadzą dysputę – najwyraźniej na tematy zdrowia zębów. Pacjent ze wzrokiem skierowanym w górę zdaje się prosić o łaskę niebios, a jedynym, który spogląda na widza, jest tytułowy fałszywy dentysta, wyrażający zadowolenie ze swojej pracy i satysfakcję, że znów udało mu się wszystkich przechytrzyć. Profesjonalizm szemranego wyrywacza zębów ma potwierdzać wiernie oddane przez malarza instrumentarium XVII-wiecznego stomatologa.

Dentysta – Jan Miense Molenaer (1610–1668)

Jak łatwo zauważyć, dzieło pochodzącego z Haarlemu Jana Miense Molenaera jest niespójne – w zasadzie można je uznać za niedokończone. Niektóre elementy obrazu (twarze, tkaniny, naczynia, wisząca na ścianie lutnia czy beret ozdobiony piórem) są dopracowane, inne ledwie naszkicowane (lewa ręka pacjenta, strój dentysty). Być może wynika to z braku doświadczenia, a może poszukiwania przez zaledwie 19-letniego wówczas autora własnego języka artystycznej wypowiedzi. Na szczególną uwagę zasługuje wnikliwość z jaką Molenaer przedstawił twarze trojga bohaterów – skupionego na swej pracy lekarza, kobiety dodającej otuchy pacjentowi oraz samego pacjenta, który nie chcąc koncentrować się na przykrym dla niego zabiegu, spogląda w stronę widza.

Praca znajduje się w zbiorach North Carolina Museum of Art w Raleigh.

Dentysta – Giovanni Battista Tiepolo (1696–1770)

Płótno uznanego weneckiego twórcy epoki rokoka (jedna z jego prac znajduje się w zbiorach na Wawelu) może nieco niepokoić. Nazbyt pośpiesznie, szkicowo namalowany obraz przedstawia spory tłum gapiów otaczający podwyższenie, na którym mogłaby za chwilę odbyć się …egzekucja. Tytuł pracy (Il Cavadenti) nie pozostawia jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z ulicznym gabinetem dentystycznym (w niemałej części świata taka forma udzielania świadczeń medycznych przetrwała do dzisiaj). Stomatolog, któremu powagi przydaje peruka, sięga już do skrzynki po narzędzia, by po chwili ulżyć cierpieniu dwojga nieszczęśników czekających zapewne na ekstrakcję. Otwarte pozostaje tylko pytanie, czy płyn w karafkach ustawionych na stoliku ma służyć dezynfekcji narzędzi czy raczej znieczuleniu pacjentów.

Sadystyczny dentysta – John Collier (1708–1786)

Pochodzący z północnej Anglii John Collier (znany też pod pseudonimem Tim Bobbin) był cenionym karykaturzystą, uprawiającym – używając współczesnego języka – rysunek prasowy. Chcąc utrzymać liczną rodzinę (dziewięcioro dzieci), Collier stworzył setki rysunków piórkiem (także kolorowanych), trafnie oddających obyczajowość georgiańskiej Anglii. W swoich pracach przedstawiał m.in. awantury polityków, zamroczonych alkoholem uczestników biesiad, przekonanych o swej urodzie klientów zakładów perukarskich, reakcje zazdrosnych żon na powrót wiarołomnych mężów czy przykre skutki napadów mdłości.

Dość dużo miejsca artysta poświęcał kwestiom zdrowotnym, a zwłaszcza stomatologii, czyli – a jakże! – ekstrakcjom zębów. Zapewne sam cierpiał na dentofobię (być może w pełni uzasadnioną), niemniej dentysta na rysunkach Colliera to zawsze sadysta, z lubością malującą się na twarzy maltretujący swoich pacjentów. Jeden, chcąc skutecznie wyrwać ząb, do którego przywiązano nić, odpycha pacjenta nogą. Inny wyrywanie zęba wspomaga żarzącym się węglem, który ma na pacjencie wymusić pełną uległość. Jeszcze inny pozbawia zęba starszą pacjentkę przy użyciu obcęgów do usuwania końskich podków.

Jeśli dentyści na Wyspach rzeczywiście stosowali takie metody zachęcania pacjentów do podejmowania leczenia, nie dziwi nie najlepszy stan uzębienia także współczesnych Brytyjczyków, przede wszystkich tych leczonych w ramach National Health Service (NHS) – odpowiednika polskiego NFZ-u.

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Read More »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Berlin

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Interdyscyplinarne leczenie pacjentów ze szkieletowymi wadami zgryzu
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  2. Czy istnieje alternatywna metoda leczenia wad zgryzu dla tradycyjnych aparatów ortodontycznych?
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  3. Szybka pomoc w leczeniu bólu stawu skroniowo-żuchwowego
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  4. Czemu nie mogę się w nocy dobrze wyspać? O rany, te nocne dźwięki to moje chrapanie!
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  5. Prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange – wywiad

PRAKTYKA

  1. Ocena technik wyciskowych stosowanych w wykonawstwie protez ruchomych z zaczepami teleskopowymi – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Katarzyna Świder,
    dr n. med. Tomasz Dąbrowa, lek. dent. Marcin Jarmołowicz
  2. Biochemia bruksizmu, czyli jak parafunkcja indukuje ból mięśniowy
    dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, Mariusz Kowalczyk, Marzena Kowalczyk, prof. dr hab. n. med. Stefan Baron
  3. Rana postrzałowa policzka – opis przypadku
    lek. dent. Małgorzata Peruga, dr hab. n. med. Konrad Małkiewicz
  4. Potrzeby stomatologiczne: wyobrażenia i oczekiwania pacjenta a diagnoza lekarza – opis dwóch przypadków
    lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology Magdalena Żywicka

EDUKACJA

  1. Obowiązki stomatologa w związku z RODO
    Aneta Naworska
  2. Digital Dentistry Society otworzyło swoją Ambasadę w Polsce

PERYSKOP

  1. Emocja do regulacji
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Spacerkiem przez historię stomatologii…

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Berlin
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Interdyscyplinarne leczenie pacjentów ze szkieletowymi wadami zgryzu
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  2. Czy istnieje alternatywna metoda leczenia wad zgryzu dla tradycyjnych aparatów ortodontycznych?
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  3. Szybka pomoc w leczeniu bólu stawu skroniowo-żuchwowego
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  4. Czemu nie mogę się w nocy dobrze wyspać? O rany, te nocne dźwięki to moje chrapanie!
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange
  5. Prof. dr hab. n. med. Tomasz Gedrange – wywiad

PRAKTYKA

  1. Ocena technik wyciskowych stosowanych w wykonawstwie protez ruchomych z zaczepami teleskopowymi – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Katarzyna Świder,
    dr n. med. Tomasz Dąbrowa, lek. dent. Marcin Jarmołowicz
  2. Biochemia bruksizmu, czyli jak parafunkcja indukuje ból mięśniowy
    dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, Mariusz Kowalczyk, Marzena Kowalczyk, prof. dr hab. n. med. Stefan Baron
  3. Rana postrzałowa policzka – opis przypadku
    lek. dent. Małgorzata Peruga, dr hab. n. med. Konrad Małkiewicz
  4. Potrzeby stomatologiczne: wyobrażenia i oczekiwania pacjenta a diagnoza lekarza – opis dwóch przypadków
    lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology Magdalena Żywicka

EDUKACJA

  1. Obowiązki stomatologa w związku z RODO
    Aneta Naworska
  2. Digital Dentistry Society otworzyło swoją Ambasadę w Polsce

PERYSKOP

  1. Emocja do regulacji
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Spacerkiem przez historię stomatologii…

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Berlin
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: BERLIN

Tomasz Hankiewicz

Wydawać by się mogło, że niemal trzy dekady po zjednoczeniu Niemiec w Berlinie zrobiono już wszystko, by pozszywać miasto wcześniej przedarte na pół. Nic bardziej błędnego – stolica Republiki Federalnej to wciąż miasto under (re)construction, a przy tym kosmopolityczne miejsce w którym każdy może czuć się „u siebie”, dość odległe od polskich wyobrażeń o pruskim drylu.

Założeniem kącika „Weź na ząb” było przybliżanie Czytelnikom miejsc nie do końca oczywistych jako destynacje turystyczne. Dlatego w cyklu pojawiły się takie miasta jak choćby Belfast, Sarajewo czy Bratysława. Ale kierunkiem ignorowanym przez rodzimych obieżyświatów może być też miejsce teoretycznie dobrze znane, a przy tym bardzo bliskie (w sensie geograficznym), do którego niewiele osób jeździ się w celach turystycznych. Tym razem zapraszam do Berlina.

 

Ze względu na bliską odległość od polskiej granicy (około 90 km) z wielu miejsc w kraju do Berlina można dojechać autem w kilka godzin. Jeśli jednak na miejscu nie zamierzamy używać własnego pojazdu, można skorzystać z komunikacji autobusowej, przede wszystkim połączeń oferowanych przez firmę Flixbus (która niedawno przejęła dotychczasowego lidera na naszym rynku – Polskiego Busa). Autobusami niemieckiego przewoźnika do Berlina dostać się można bezpośrednio z Gdańska, Szczecina, Torunia, Warszawy, Łodzi, Poznania oraz miast położonych w południowej części kraju: Rzeszowa, Krakowa, Katowic, Opola i Wrocławia. Warto dodać, że poza przystankiem końcowym w zachodniej części miasta (dworzec Zentraler Omnibusbahnhof – ZOB), większość autobusów z Polski zatrzymuje się także w porcie lotniczym Schönefeld – dawnym lotnisku komunistycznej części Berlina, obecnie obsługującym niemal wyłącznie tanie linie lotnicze, w tym Ryanair i easyJet (obaj przewoźnicy oferują ponad 50 kierunków). A skoro jesteśmy przy komunikacji lotniczej, wypada zauważyć, że ze względu na geograficzną bliskość nader skromnie prezentuje się siatka połączeń lotniczych między Berlinem i polskimi miastami. Samoloty PLL LOT z Warszawy lądują w głównym porcie lotniczym stolicy – Tegel, natomiast z Krakowa można dostać się na wspomniane lotnisko Schönefeld na pokładzie maszyn Ryanaira. Jeszcze inną (choć relatywnie drogą) opcję dojazdu do Berlina stanowią połączenia kolejowe. Z Warszawy do stolicy Niemiec wyruszają codziennie cztery składy (cena biletu w jedną stronę, zależnie od klasy, wynosi 230 lub 357 zł; czas przejazdu: nieco ponad 6 godzin) a także jeden pociąg z Trójmiasta (cena: 229 lub 355 zł; czas przejazdu: 6 godzin 12 minut).

Zdziwiłby się ten (przynajmniej z młodszego pokolenia Czytelników), kto sądzi, że Berlin nie był dla naszych rodaków swego rodzaju Ziemią Obiecaną. Między 1963 a 1987 rokiem (ze wskazaniem na okres stanu wojennego) samoloty LOT-u (szczególnie te obsługujące trasę z Wrocławia do Warszawy) były porywane 16 razy, a kierunek był prawie zawsze ten sam: zachodnioberlińskie lotnisko Tempelhof. Co niektórzy sugerowali wówczas, by nazwę naszego narodowego przewoźnika odczytywać raczej jako Landing on Tempelhof. Swoją drogą dziś, dekadę po zakończeniu działalności tego portu lotniczego, na jego miejscu pozostało imponujące 300 hektarów zieleni, które decyzją władz miasta służyć będą berlińczykom jako tereny rekreacyjne.

Tuż przed agonią PRL-u, gdy obywatele Polski mogli bez wizy udać się wyłącznie na Węgry oraz do Berlina Zachodniego, właśnie ta „lepsza” część dawnej niemieckiej stolicy była magnesem przyciągającym… Kogo? No właśnie, jeszcze nie turystów, nie biznesmenów, ale m.in. osoby, które na ładnych paręnaście lat popsuły wizerunek Polaka nad Szprewą. Główną grupę odwiedzających Berlin Zachodni stanowili jednak przedsiębiorczy ciułacze, którzy w bliskości enklawy wolnego świata upatrywali szansę na poprawę własnego bytu. Niejeden biznes początków polskiego kapitalizmu wyrósł dzięki „zachodniej marce”, na którą zamieniano szmuglowane w setkach kartony polskich papierosów i inne relatywnie łatwe do zdobycia produkty (ze wskazaniem na …biały ser). Zarobione w ten sposób „prawdziwe pieniądze” były w sklepikach prowadzonych przez Turków czy Jugosłowian wymieniane na tanią azjatycką elektronikę, na którą zbyt w Polsce był w tym czasie niemal nieograniczony. Inna sprawa, że wielu Polaków zdecydowało się na stałe osiąść w Berlinie. Oficjalne statystyki wykazują, że w stolicy Republiki Federalnej mieszka obecnie 102 tys. naszych rodaków (tylu mieszkańców liczy Kalisz lub Legnica), nie uwzględniając tych, którzy mają niemiecki paszport. Pod tym względem ustępujemy tylko berlińczykom pochodzenia tureckiego.

Berlin to Niemcy w pigułce, podobnie jak cała federacja stanowi swego rodzaju patchwork wielu państw. Dość powiedzieć, że Drugą Rzeszę, zjednoczoną w 1871 roku pod berłem Prus, utworzono z połączenia 22 niezależnych organizmów państwowych, w tym 4 królestw (Bawaria, Prusy, Saksonia, Wirtembergia), księstw, landgrafatów oraz wolnych miast. Łączył je język, a dzieliło znacznie więcej – odmienne dzieje, odrębne systemy prawne, zróżnicowany poziom gospodarczy i standard życia poddanych, nierzadko też inne wyznanie i powiązana z tym obyczajowość.

Podobnie Berlin to zlepek powstających w ciągu stuleci podstołecznych miasteczek, które na początku XX wieku zostały wchłonięte przez gwałtownie rozwijającą się metropolię (w przededniu II wojny światowej Berlin liczył niemal 4,5 mln mieszkańców). I choć ogromne zniszczenia ostatniej wojny w dużym stopniu przyniosły kres indywidualizmowi poszczególnych części miasta, roztapiając je w wielkim berlińskim kotle, to różnice w charakterze i wyglądzie 12 okręgów, dzielących się na 96 dzielnic, są nadal zauważalne.

Berlin to wielki, liczący ponad 3,7 mln mieszkańców organizm miejski. Bez wątpienia najlepszym sposobem na pokonywanie dużych odległości między poszczególnymi dzielnicami i atrakcjami jest korzystanie z komunikacji miejskiej. A ta – trzeba przyznać – działa bardzo sprawnie i efektywnie. Jedyną niedogodnością może być ciasnota na niektórych stacjach metra i brak klimatyzacji w wagonikach starszego typu – dotyczy to choćby najpopularniejszej wśród turystów linii U2, która działa od 1902 roku. Bilet jednorazowy na wszystkie środki lokomocji w granicach Berlina (strefy AB), czyli na U-Bahn (metro), S-Bahn (szybka kolej miejska), autobusy i tramwaje (te kursują wyłącznie w granicach dawnego Berlina Wschodniego) to wydatek 2,80 €. Bilet całodniowy (ważny do godz. 03:00 dnia następnego) kosztuje 7 €. Zniżki (cena biletów odpowiednio: 1,70 € oraz 4,70 €) obejmują tylko dzieci i młodzież; na niższą cenę nie mogą liczyć (podobnie jak w muzeach) seniorzy. Zakupiony w automacie bilet należy walidować w małych kasownikach zanim jeszcze wsiądzie się do pojazdu.

Jak w każdym europejskim mieście z dużym potencjałem turystycznym, także w Berlinie można korzystać z usług kilku firm oferujących wycieczki typu hop-on, hop-off (z możliwością wsiadania i wysiadania na dowolnym przystanku). Cena jedno- lub dwudniowego biletu na objazd miasta piętrowym autobusem (najczęściej w otwartym dachem) wynosi – zależnie do firmy i wybranej trasy – od kilkunastu € wzwyż. Rozsądną alternatywę dla tych przejazdów stanowią autobusy miejskie linii 100 i 200 (w większości również piętrowe), których trasy prowadzą do głównych atrakcji miasta usytuowanych pomiędzy Alexanderplatz i Ku’dammem (obowiązuje w nich standardowym bilet).

Gdyby spytać o architektoniczne symbole Berlina, większość z nas wskazałaby dwa (i być może tylko te dwa): Wieżę Telewizyjną oraz Bramę Brandenburską. Drugi z nich nie był częścią systemu obronnego, chroniącego dawny Berlin przed zakusami wrogów, ale elementem zbudowanego nieco później – w XVIII wieku – pierścienia (Berliner Zoll- und Akzisemauer) z 18 bramami, w których pobierano cło. W obecnej formie Brama Brandenburska (Brandenburger Tor) wzniesiona została w latach 1788–1791 przez śląskiego architekta Carla Gotharda Langhansa. Berlin Fryderyka II Wielkiego, podobnie jak stanisławowska Warszawa, był wielkim placem budowy, a powstające wówczas reprezentacyjne budowle na długie lata nadały mu charakter miasta klasycystycznego. W ten nurt wpisuje się też architektura Bramy, luźno wzorowana na propylejach ateńskiego Akropolu – wsparta jest na 12 doryckich kolumnach, a jej zwieńczenie stanowi kwadryga powożona przez skrzydlatą boginię zwycięstwa – Wiktorię. Po wojnie, mimo że Brama wielokrotnie służyła nazistom do celów propagandowych, zdecydowano o jej odbudowie. Sławy zabytkowi przydał podział Berlina – w 1961 roku konstrukcja znalazła się po stronie wschodniej tuż przy Murze w smętnie wyglądającej, pozbawionej zabudowy okolicy. Diametralna zmiana nastąpiła krótko po zjednoczeniu Niemiec – plac Paryski (Pariser Platz), na który otwiera się Brama, zabudowano spójnymi stylowo, choć nazbyt ascetycznymi budowlami (m.in. ambasady USA i Francji, Akademia Sztuk Pięknych, oddział Commerzbanku). Do przedwojennego projektu nawiązuje tylko gmach najsłynniejszego hotelu w mieście – Adlon Kempinski. Mijając plac jesteśmy już na szerokiej Unter den Linden (Pod Lipami), głównej ulicy miasta. Jej nazwa jest nieprzypadkowa – już w XVII wieku trakt z centrum miasta w kierunku zachodnim ocieniały dorodne drzewa lipowe.

Skoro jesteśmy przy najważniejszej ulicy Berlina, warto wspomnieć o posesji pod numerem 70–72. Do 2000 roku mieściła się tam Ambasada RP (wcześniej ambasada w NRD), ale ze względu na zły stan techniczny budynku podjęto decyzję o przeniesieniu polskiego przedstawicielstwa do tymczasowej siedziby na zachodnim krańcu miasta (Lassenstraße 19–21). Wysłużony gmach przestał istnieć, przedstawiono wizualizacje nowej siedziby ambasady i …póki co na tym koniec. Pusty plac, rażący nie mniej niż ubytek w garniturze zdrowych zębów, odgradza od świata zewnętrznego płot z informacjami na temat historii naszego kraju. Szkoda, tym bardziej, że wkrótce półtorakilometrowy odcinek Unter den Linden – od Bramy Brandenburskiej do Wyspy Muzeów – zostanie przekształcony w deptak.

Nazwa wspomnianej Wyspy Muzeów (zespół wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO) tłumaczy wszystko. Przed niemal dwoma stuleciami zadecydowano, by w tej części miasta – w sąsiedztwie rezydencji królów Prus – stworzyć swego rodzaju skarbiec dzieł sztuki. Z berlińskimi muzeami jest jednak pewien kłopot: to nie Paryż, gdzie każdy idzie do Luwru czy Musée d’Orsay lub Madryt – tam swoje kroki wypada skierować do Prado. Stolica Niemiec nie ma jednej najważniejszej placówki muzealnej, która byłaby dla każdego obieżyświata atrakcją z kategorii must see. Na samej Wyspie Muzeów, a dokładniej jej północnym krańcu, działa kilka godnych uwagi placówek, w dodatku brak między nimi wyraźnego podziału na kategorie prezentowanych kolekcji. Najczęściej odwiedzane Muzeum Pergamońskie posiada w zbiorach zabytki sztuki i architektury antycznej, bliskowschodniej i islamskiej, w tym rekonstrukcję imponującego Wielkiego Ołtarza Zeusa w Pergamonie, babilońską Bramę Isztar i bramę targową z Miletu. Niestety, ze względu na remont, który ma trwać aż do 2023 roku, część zabytków (w tym ten najsłynniejszy) nie jest eksponowana. Muzeum im. Bodego przybliża sztukę Bizancjum i eksponuje obiekty europejskiej rzeźby. Słynną Nefretete – popiersie żony faraona Echnatona podziwiać można w Nowym Muzeum. W Starej Galerii Narodowej największe zainteresowanie wzbudza kolekcja francuskich impresjonistów, a Stare Muzeum przyciąga głównie miłośników archeologii. Bilety do każdego z muzeów kosztują 12 €, natomiast jeśli znajdziemy czas, lepiej skorzystać z łączonego biletu do wszystkich placówek na Wyspie Muzeów – jego koszt wynosi już tylko 18 €.

Także na Wyspie Muzeów wznosi się imponująca świątynia luterańska, znana powszechnie pod nazwą Berliner Dom. Wbrew nazwie nie jest to katedra – tę funkcję pełnią wspólnie dwie inne świątynie. Pierwszy kościół stał w tym miejscu już w wieku XV, ale pomimo późniejszej rozbudowy uznano, że nie jest dość reprezentacyjny jak na potrzeby cesarstwa. Na osobiste polecenie Wilhelma II pochodzący z Pszczyny Julius Raschdorff wzniósł więc – w latach 1895–1904 – imponujący gmach odwołujący się do tradycji architektonicznej włoskiego renesansu. Świątynię (wstęp: 7 €) nakrywa ogromna kopuła, a całość założenie dopełniają cztery wieże w narożach. W krypcie „katedry” złożono ciała 94 członków panującej w Prusach dynastii Hohenzollernów. Dodatkowo na bębnie kopuły zainstalowano tarasy widokowe, z których podziwiać można centrum Berlina.

Atrakcją, z której korzysta wielu turystów są rejsy po Szprewie, Haweli oraz berlińskich kanałach. W letnie dni na akwenach Berlina pływa nawet 100 różnej wielkości statków turystycznych. Za liczbą jednostek i firm z tej branży idzie mnogość oferty: od godzinnej przejażdżki (cena od 12 €), rejsu ze słodkim poczęstunkiem lub kilkudaniowym obiadem po przejażdżki nocą i prywatne rejsy. Warto wspomnieć, że Niemcy to państwo o najlepiej rozwiniętej żegludze śródlądowej w Europie i z nabrzeży w okolicy Berliner Dom (gdzie rozpoczyna się wiele rejsów) dopłynąć można, bez konieczności przesiadki, m.in. nad Bałtyk oraz Morze Północne. Rejs po Szprewie to znakomita okazja, by z innej perspektywy przyjrzeć się m.in. berlińskiej architekturze XXI wieku. Nad brzegami rzeki – od Wyspy Muzeów po oddany do użytku w 2006 roku Główny Dworzec Kolejowy – ulokowano wiele postmodernistycznych gmachów administracji rządowej. Jest tu m.in. urząd Kanclerza Federalnego – wzniesiony ze stali i szkła efektowny kompleks o powierzchni ośmiokrotnie większej niż Biały Dom. Co ciekawe, Angela Merkel nie korzysta z prywatnych apartamentów dostępnych dla kanclerza, lecz wynajmuje mieszkanie w jednej z uliczek w pobliżu Berliner Dom.

Nad Szprewą (a zarazem niemal na tyłach Bramy Brandenburskiej) znajduje się również siedziba parlamentu Republiki Federalnej, czyli Reichstagu. Potężny neorenesansowy gmach z końca XIX wieku został odbudowany po zniszczeniach wojennych, a w ostatnich latach zyskał piękną szklaną kopułę zaprojektowaną przez Normana Fostera. Dziełu brytyjskiego architekta przyjrzeć się można z bliska – przez dużą część dni w roku dla publiczności dostępna jest (w godzinach 08:00–24:00) kopuła oraz tarasy widokowe na dachu parlamentu. Wstęp jest bezpłatny, ale niezbędna jest wcześniejsza rejestracja online.

Berlin XXI wieku to także okolice Placu Poczdamskiego. Jeden z najważniejszych punktów na mapie przedwojennego Berlina zdaje się coraz bardziej odzyskiwać swoją dawną pozycję. W wyniku działań wojennych zabudowa Potsdamer Platz praktycznie przestała istnieć, dodatkowo wytyczona na placu granica sektorów amerykańskiego, brytyjskiego i radzieckiego sprawiła, że stał się on (aż do zjednoczenia Niemiec) martwą strefą. Wzniesione na placu w ostatnich latach biurowce nie robią wrażenia pod względem wysokości (są znacznie niższe niż wiele warszawskich drapaczy chmur), a raczej pięknych, pełnych harmonii i lekkości form. Duża w tym zasługa czołowych światowych architektów, którym powierzono poszczególne projekty, takich jak Włoch Renzo Piano czy Amerykanin Helmut Jahn. Warto dodać, że w pobliżu placu znajdują się biura, sale kinowe i konferencyjne centrum Festiwalu Berlińskiego – jednej z najbardziej prestiżowych imprez świata filmu na świecie.

Miłośnikom malarstwa polecić można wizytę w nieodległej Gemäldegalerie (wstęp: 10 €) – muzeum posiadającym najbardziej kompletną kolekcją sztuki dawnych mistrzów w mieście (m.in. prace Dürera, Rafaela, Rubensa, Rembrandta, Caravaggia). Wielki kompleks parkowy na tyłach muzeum to Tiergarten – niegdyś tereny łowieckie królów pruskich. Ustawiona na placu w środku kompleksu 67-metrowa Kolumna Zwycięstwa (Siegessäule) z 1873 roku, zwieńczona złoconą figurą anioła, upamiętnia pokonanie Duńczyków, Austriaków oraz Francuzów, czego konsekwencją było zjednoczenie Niemiec i proklamowanie cesarstwa. Rozległy plac, na którym stoi kolumna był miejscem organizowanych przed laty Parad Miłości – gromadzących nawet powyżej miliona uczestników imprez o charakterze muzycznym, ale niepozbawionych też kontekstu społecznego i politycznego.

Eksplorując historyczne centrum Berlina warto odwiedzić także tchnącą spokojem i dobrobytem okolicę Gendarmenmarkt, którego nazwa (Rynek Żandarmerii) jest pamiątką czasów, gdy stacjonował tu regiment kirasjerów i zlokalizowane były stajnie. Plac, słusznie uważany za najpiękniejszy w Berlinie, stanowi spójne założenie z centralnie położoną bryłą sali koncertowej Schauspielhaus (1818–1821) projektu najlepszego pruskiego architekta tej epoki – Karla Friedricha Schinkla, czynnego także na ziemiach zaboru pruskiego (Schinkel przygotował m.in. projekt przebudowy zamku w Kórniku, a dla Radziwiłłów wzniósł niezwykły drewniany pałac myśliwski w Antoninie koło Ostrowa Wlkp.). Po obu stronach placu wnoszą się dwie niemal identyczne budowle sakralne (po odbudowie zamienione na muzea) – Katedra Niemiecka oraz Katedra Francuska. Ta druga jest śladem obecnością licznej kolonii Francuzów nad Szprewą. Po odwołaniu – w 1685 roku – edyktu nantejskiego, dającego francuskim ewangelikom reformowanym (hugenotom) wolność wyznania, wielu z nich, mimo królewskiego zakazu, opuściło Francję. Największa grupa przybyła właśnie do Prus, dzięki czemu na początku XVIII wieku co trzeci berlińczyk był Francuzem. Pochodząca z lat 1701–1705 efektowana Katedra Francuska z wydłużoną kopułą to reminiscencja zburzonego zboru w podparyskim Saint-Maurice.

Najważniejszą świątynią berlińskich katolików pozostaje XVIII-wieczna St.-Hedwig Kathedrale. Ten pierwszy – od czasów reformacji – nieprotestancki kościół został wzniesiony po przyłączeniu Śląska do Prus. Ukłonem w stronę nowych poddanych był także wybór wezwania – patronką katedry ustanowiono św. Jadwigę Śląską (1178–1243), bawarską księżniczkę, która poślubiła Henryka Brodatego. Warto wspomnieć, że konsekracji świątyni dokonał zaprzyjaźniony z Fryderykiem Wielkim biskup warmiński Ignacy Krasicki – wówczas (w 1773 roku) już poddany króla Prus. Całe wnętrze katedry stanowi w zasadzie czasza kopuły, wzorowana na rzymskim Panteonie, a głównym elementem dekoracyjnym pozostaje efektowny klasycystyczny fronton od strony Bebelsplatz.

Plac ten w historii Niemiec zapisał się niechlubnie jako miejsce palenia przez nazistów książek za mało niemieckich lub nie dość „patriotycznych” autorów niemieckojęzycznych. Zdarzenie to upamiętnia nietypowy pomnik – Versunkene Bibliothek, podziemna instalacja zawierająca puste regały mogące pomieścić 20 tysięcy wolumenów spalonych w nocy z 10 na 11 maja 1933 roku.

Na rozległym, pustym obecnie placu w środku dawnej staromiejskiej dzielnicy Marienviertel wznosi się XIII-wieczny kościół NMP (Marienkirche), jeden z cenniejszych zabytków epoki gotyku w Brandenburgii. Wbrew temu, co sugeruje zarówno wezwanie, jak i relatywnie bogaty wystrój, nie jest to kościół katolicki, ale – od czasów reformacji – zbór luterański (a nawet konkatedra). Obok świątyni warto zwrócić uwagę na pomnik Marcina Lutra, skromniejszy niż przedwojenny pierwowzór, choć interesujący pod względem artystycznym. Mniej udana jest imponująca wielkością (18 m średnicy, 10 m wysokości) fontanna Neptuna (1891) z personifikacją czterech rzek: Łaby, Odry, Renu oraz Wisły. Oryginalnie była ona ozdobą rezydencji cesarskiej i po zakończeniu jej odbudowy zapewne wróci na swoje pierwotne miejsce. Położone w pobliżu ceglane gmaszysko z 74-metrową wieżą w środku założenia to Czerwony Ratusz (Rotes Rathaus) z lat 1861–1869 – siedziba władz lokalnych: rządu kraju związkowego Berlin oraz burmistrza Berlina (funkcję tę pełni obecnie przedstawiciel SPD – Michael Müller). Przyjmuje się, że główną inspirację dla architekta, gdańszczanina Hermanna F. Waesemanna stanowił gotycki ratusz w Toruniu. Rotes Rathaus wznosi się obok jednego z najbardziej urokliwych zakątków niemieckiej stolicy – Nikolaiviertel. Nazwa pochodzi od tutejszego romańsko-gotyckiego kościoła św. Mikołaja z XIII wieku, który uznawany jest za najstarszy zabytek Berlina. Ceglana budowla nie służy już wiernym (obiekt desakralizowano jeszcze w czasach Trzeciej Rzeszy) – obecnie mieści się tu oddział muzeum oraz sala koncertowa. Mimo że zabudowa Nikolaiviertel to powojenna rekonstrukcja, trudno odmówić temu miejscu uroku i pożądanej – w wielkiej metropolii – atmosfery małego miasteczka. Okolica ta, z malowniczymi uliczkami wyłożonymi „kocimi łbami” słynie m.in. z niezłych lokali serwujących dania lokalnej kuchni. Choć ciężkie i nazbyt sycące (np. golonka, Schnitzel à la Holstein, klopsy królewieckie), mogą być one miłą odmianą od wszechobecnego currywursta – kiełbaski o nieokreślonym smaku serwowanej z frytkami oraz sosem pomidorowym. By jednak oddać sprawiedliwość, zwyczaje kulinarne berlińczyków (zwłaszcza młodych) szybko ewoluują: w rankingach tzw. vegan-friendly cities Berlin plasuje się w pierwszej piątce miast świata.

Warto zaznaczyć, że w okolicy Nikolaiviertel, na prawym brzegu Szprewy, narodził się Berlin. Przed tysiącem lat ziemie te zamieszkiwali Słowianie, a w 1 połowie XII wieku tutejsze Księstwo Kopanickie (ze stolicą w Kopanicy – współczesnej dzielnicy Köpenick) było zależne do Polski. Wkrótce jednak, w 1157 roku, z błogosławieństwem Rzymu utworzono na tych ziemiach Marchię Brandenburską, co wiązało się z intensywną akcją osadniczą ludności niemieckojęzycznej. W 1237 roku powstała osada Kolno (Cölln), a 7 lat później, w jej pobliżu – Berlin. Niespełna dwa wieki później Berlin podniesiono do rangi stolicy Brandenburgii.

Zachodnią granicę dzielnicy św. Mikołaja stanowi brzeg Szprewy, a tuż za nim (na Wyspie Muzeów) oglądać można wielki plac budowy. Wielki, bo i gmach, który powstaje tam od podstaw to dawna siedziba monarsza (Berliner Schloss). Już w 1443 roku stanęła w tym miejscu rezydencja władców Brandenburgii, która wraz ze wzrostem rangi państwa była w kolejnych wiekach powiększana. Prowadzona obecnie odbudowa (jej koniec przewidziano na rok 2019) ma nawiązywać do architektury zamku cesarskiego – ogromnych rozmiarów gmachu z dwoma dziedzińcami oraz imponujących rozmiarów kopułą. W porównaniu z wieloma innymi obiektami w centrum Berlina zamek w relatywnie dobrym stanie przetrwał bombardowania wojenne; rozpoczęto nawet kosztowny proces przywracania go do dawnego stanu. Jednak zgodnie z decyzją Waltera Ulbrichta, ówczesnego przewodniczącego Rady Państwa NRD, dawna siedziba cesarzy została rozebrana (ze względu na solidne fundamenty trzeba było użyć 19 ton materiałów wybuchowych). Wkrótce w tym miejscu władze NRD wzniosły siedzibę Rady Państwa, a nieco później Pałac Republiki, w którym w 1990 roku władze komunistyczne popisały akt zjednoczenia Niemiec. Ciekawostką jest fakt, że w celu zebrania środków na odbudowę Berliner Schloss 35 tys. ton stali z rozbieranych budowli sprzedano do Dubaju, gdzie posłużyły do wznoszenia najwyższego na świecie drapacza chmur – Burj Khalifa.

Śladem dawnego Berlina Wschodniego pozostaje niezbyt fortunna zabudowa okolic Alexanderplatz, jednego z najbardziej ruchliwych punktów miasta (m.in. węzeł czterech linii metra). Poenerdowskie gmachy użyteczności publicznej zostały w większości przystosowane do obecnych funkcji handlowych, ale najważniejszą pamiątką po reżimie komunistycznym jest Berlińska Wieża Telewizyjna (Berliner Fernsehturm). Mierząca 368 m konstrukcja (do dziś najwyższa budowla w kraju), powstała w latach 1965–1969 jako „dowód technologicznej wyższości NRD”. Na wysokości około 200 m zainstalowana została obrotowa kula o średnicy 32 m, w której znajduje się m.in. platforma widokowa oraz kawiarnia. Wjazd na wieżę umożliwiają windy, które tak znaczną wysokość pokonują w 40 sekund. „Telewizyjny szparag” lub „Wykałaczka” – jak bywa nazywana wieża – pozostaje jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji miasta (wjazd na platformę widokową: dorośli – 15,50 €, dzieci, zależnie od wieku – 9,50 lub 12 €).

Skoro mówimy o powojennym Berlinie, nie sposób nie wspomnieć o Murze Berlińskim, postawionym (wbrew wcześniejszym zapewnieniom władz NRD) latem 1961 roku. Przyczyną jego budowy nie była wyłącznie „zimna wojna” i polityczna rywalizacja pomiędzy uczestnikami dawnej koalicji antyhitlerowskiej, ale też względy ekonomicznie. Zbyt wielu Niemców (zwłaszcza młodych i wykształconych) nie chciało bowiem korzystać z dobrodziejstwa życia w „najlepszym systemie politycznym świata”. W rezultacie przez granice Berlina Zachodniego z komunistycznych Niemiec wyjechało łącznie ponad 3,5 mln osób, co stanowiło poważny cios dla tamtejszej gospodarki.

Znane nam wszystkim zdjęcia przedstawiające mur szczelnie pokryty graffiti i rysunkami o tematyce pacyfistycznej to bez wątpienia obrazki z Berlina Zachodniego. Po stronie „demokratycznych” Niemiec obywatele nie mieli nawet prawa do muru się zbliżać. By tym mniej pokornym to uniemożliwić, wkrótce wzniesiono drugi, wewnętrzny pas murów, siatek, zasieków. (Notabene utworzone w ten sposób kilkunastometrowe strefy buforowe między obu pasami murów stały się azylem dla zwierząt, m.in. tysięcy zdziczałych królików znanych z nominowanego do Oskara filmu Bartka Konopki „Królik po berlińsku”). Odgrodzenie od Zachodu nie zapobiegło kilku tysiącom prób sforsowania muru, które w większości zakończyły się śmiercią lub wieloletnim więzieniem niedoszłych uciekinierów.

Demontaż muru (1990–1992) był dla milionów Niemców najbardziej namacalnym dowodem zmian, których doświadczał ich naród, a trzy dekady później można obejrzeć tylko nieliczne jego pozostałości – zarówno w ich oryginalnej lokalizacji (np. przy Niederkirchnerstraße oraz Mühlenstrasse), jak i w paru muzeach i instytucjach Berlina. Jego fragmenty trafiły także do dziesiątek miejsc na całym świecie – można je oglądać m.in. w Muzeum „Solidarności” w Gdańsku. Granicy między obu połówkami Berlina poświęcone jest też jedno z popularniejszych muzeów miasta, usytuowane w miejscu dawnego przejścia pomiędzy amerykańską a radziecką strefą: Checkpoint Charlie (wstęp: 14,50 €).

Jesteśmy w pruskim Berlinie, ale jeśli spodziewamy się drylu i wszelkich konsekwencji Ordnungu, który – jak wiadomo – muss sein, możemy być nieco zaskoczeni. W okresie powojennym dawny Berlin Zachodni stał się niemiecką oazą wolności i niezależności. Z całego RFN-u ściągały tu tysiące młodych Niemców, którym nie w smak była służba ojczyźnie w mundurze Bundeswehry, a przeprowadzka do innego państwa, jakim w sensie prawnym był West-Berlin, gwarantowała uniknięcie konsekwencji podjętego wyboru. Także pewne poczucie tymczasowości miasta otoczonego murem przez nieprzyjaźnie nastawione państwo wschodnioniemieckie sprawiło, że w Berlinie żyło się inaczej niż w landach Zachodnich Niemiec. Bodaj najbardziej wyrazistym przejawem berlińskiej wolności stał się Kreuzberg, dawna przemysłowa dzielnica sąsiadująca od południa ze ścisłym centrum przedwojennego Berlina. W latach 60. i 70., ze względu na bardzo niskie czynsze tutejszych mieszkań (odpowiednie do ich standardu), w dzielnicy zaczęło osiedlać się wielu artystów, anarchistów, hippisów oraz przedstawicieli środowisk LGTB, czyniąc z Kreuzbergu ośrodek kontrkultury i centrum alternatywnego stylu życia. Ci, których nie było stać nawet na opłacenie czynszu, stawali się dzikimi lokatorami licznych wówczas squatów. Jednocześnie do okolicy tej, niecieszącej się dobrą sławą u konserwatywnych obywateli miasta zaczęli ściągać imigranci z Turcji, dzięki którym część dzielnicy do dziś funkcjonuje jako Klein-Istanbul. Dawna sława Kreuzbergu już nieco przygasła, a inne części Berlina także nabrały nieco alternatywnego charakteru (np. Friedrichshain położony po sąsiedzku, w dawnym Berlinie Wschodnim), ale do dziś dzielnica ta pozostaje symbolem wolności berlińczyków.

Mimo przeniesienia środka ciężkości miasta na dawne pogranicze Berlina Wschodniego i Zachodniego (dzielnica Mitte), niektóre fragmenty miasta nie utraciły swej dotychczasowej roli. Tak jest choćby w przypadku handlowego serca dawnego Berlina Zachodniego. Wspomniany wcześniej Ku’damm (a w zasadzie Kurfürstendamm, czyli Grobla Elektorska), jak dawniej przyciąga tysiące klientów i spacerowiczów. Jak żadna inna ulica w Berlinie, Ku’damm ze szpalerami drzew oraz dziesiątkami luksusowych sklepów i restauracji przypomina paryskie Champs-Élysées. W pobliżu wschodniego krańca ulicy nie wolno pominąć KaDeWeKaufhaus des Westens (Dom Handlowy Zachodu), bo tak brzmi pełna nazwa, to niezmiennie, od ponad 100 lat symbol luksusu. Już parter ze stoiskami najlepszych firm branży jubilerskiej i zegarmistrzowskiej, jak Cartier, Rolex i Patek Phlilippe oraz marek kosmetycznych z najwyższej światowej półki ma przekonać, że jesteśmy w miejscu szczególnym. W tej świątyni handlu otwartej w 1907 roku obowiązuje zakaz fotografowania (zapewne po to, by nie zakłócać spokoju wymagającej klienteli), nie organizuje się promocji, przecen czy degustacji w działach spożywczych (wszak klienci, którzy są targetem KaDeWe, dobrze znają jakość i wartość dostępnych tu produktów).

Wizyta w tej okolicy byłaby niepełna bez odwiedzenia szczególnego miejsca, jakim są ruiny Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma (Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche). Potężna neoromańska budowla z ostatnich lat XIX wieku podzieliła los wielu innych berlińskich obiektów sakralnych – poważnie ucierpiała jesienią 1943 roku podczas nalotu dywanowego brytyjskiego RAF-u. Inaczej natomiast potoczyły się jej powojenne losy – nie została rozebrana ani odbudowana, lecz zachowana w powoli odradzającym się krajobrazie miasta jako zabezpieczona ruina. Do kikuta uszkodzonej wieży (na parterze cenny mozaiki) architekt Egon Eiermann dobudował nową dzwonnicę oraz korpus kościoła. W niezwykłym wnętrzu nowej świątyni pozostajemy w sprzyjającym modlitwie i zadumie półmroku, a dyskretne oświetlenie zapewniają szklane płytki, z których zbudowane są ściany, inspirowane kolorystyką witraży z katedry we francuskim Chartres. Z kolei ołtarz zastępuje wielka, złocona figura Chrystusa z rozpostartymi rękoma, wzorowana na sztuce epoki romanizmu.

Choć główną rezydencją władców Prus, a następnie zjednoczonych Niemiec był wspominany Berliner Schloss, bardziej rozpoznawalną siedzibą monarchów jest letni pałac Fryderyka II Wielkiego – Sanssouci (fr. wolny od trosk) w podberlińskim Poczdamie. Fryderyk, miłośnik muzyki, historii i filozofii oraz autor dzieł z różnych dziedzin sztuki, chętnie wymykał się ze stolicy, wiele czasu poświęcając na dyskusje z zapraszanymi do Poczdamu największymi umysłami i twórcami swojej epoki. Sanssouci (1745–1747) to niewielka, ale pełna wdzięku budowla otwarta na tarasy ogrodów. Mimo późniejszej przebudowy, zachowano jej pierwotny, rokokowy charakter. Pałac szczęśliwie uniknął zniszczenia w okresie ostatniej wojny, ale większa część jego wyposażenia padła łupem czerwonoarmistów. We wnętrzu podziwiać można m.in. Salę Marmurową, Koncertową, Bibliotekę oraz pomieszczenie z krzesłem, na którym zmarł król Fryderyk II.

Myli się ten, kto sądzi, że Sanssouci to jedyna atrakcja miasta – północna część Poczdamu (nad jeziorami Heiliger See oraz Jungfernsee) to rozległe tereny parkowe pełne zabytkowych budowli wznoszonych przez kolejnych władców Prus i Niemiec (m.in. pałac Charlottenhof, Nowy Pałac, Kościół Pokoju, Galeria Malarstwa, Nowa Oranżeria, łaźnia rzymska, pawilon chiński). Jednym z nich jest także Cecilienhof, pałacyk cesarski z początku XX wieku, w którym latem 1945 roku – w ramach Konferencji Poczdamskiej – przywódcy USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR debatowali na temat porządku w Europie po zakończeniu II wojny światowej. Bilet do Sanssouci kosztuje 12 € (ulgowy: 8 €), a cena wstępu do głównego pałacu, a także wielu innych obiektów wynosi 19 € (ulgowy: 14 €).

Jeśli korzystamy z komunikacji miejskiej, dojazd z Berlina do Poczdamu (stolicy kraju związkowego Brandenburgia) wymaga zakupu biletu na strefy ABC (cena: 3,50 €, ulgowy: 2,50 €).

Przydatne adresy:

www.flixbus.pl (połączenia autobusowe)

www.berlin-bootsverleih.com,

www.reederei-hadynski.com (rejsy po Szprewie)

www.bundestag.de/en/visittheBundestag/dome/registration/245686 (zwiedzanie Reichstagu)

www.spsg.de/en/palaces-gardens/object/sanssouci-palace (zwiedzanie Sanssouci)

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Read More »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Tbilisi

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Odkrywanie przez lekarza dentystę nieuświadomionych potrzeb stomatologicznych pacjentów
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  2. Odchylenia od ustanowionych wskazań dla procedury ANKYLOS® SYNCONE®
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  3. Zespół kombinowany Kelly’ego  – diagnoza i planowanie terapii implantoprotetycznej
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  4. Magdalena Żywicka lek. dent.,M. Sc. in Oral Implantology – wywiad

PRAKTYKA

  1. Zapalenie przyzębia a nadciśnienie tętnicze – przegląd piśmiennictwa
    prof. dr hab. n. med. Bogumiła Frączak, lek. dent. Agata Radziwonowicz,  dr n. med. Małgorzata Kozak
  2. Powikłane złamanie korony zęba siecznego szczęki u 13-letniej pacjentki
    lek. dent. Małgorzata Jaszewska, dr n. med. Aleksandra Hilt
  3. Resorpcja zewnętrzna zapalna wierzchołka korzenia prawego siekacza centralnego szczęki – opis przypadku
    lek. dent. Katarzyna Adamska-Gumińska,  lek. dent. spec. stom. zach. II stopnia Anna Kwiatkowska
  4. Szynowanie zębów metodami protetycznymi
    lek. dent. Krzysztof Kiernicki, lek. dent. Izabela Lipińska-Dziki, lek. dent. Magdalena Markiewicz, dr n. med. Andrzej Bożyk,  dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  5. RDA (Relative dentin abrasion) – historia, normy i znaczenie dla podejmowania decyzji klinicznych
    dr n. med. Ewa Rusyan, lic. hig. stom. mgr Małgorzata Olszewska, dr n. med. Beata Golan

PERYSKOP

  1. Zaufanie w zarządzaniu
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Tbilisi
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Odkrywanie przez lekarza dentystę nieuświadomionych potrzeb stomatologicznych pacjentów
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  2. Odchylenia od ustanowionych wskazań dla procedury ANKYLOS® SYNCONE®
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  3. Zespół kombinowany Kelly’ego  – diagnoza i planowanie terapii implantoprotetycznej
    Magdalena Żywicka lek. dent., M. Sc. in Oral Implantology
  4. Magdalena Żywicka lek. dent.,M. Sc. in Oral Implantology – wywiad

PRAKTYKA

  1. Zapalenie przyzębia a nadciśnienie tętnicze – przegląd piśmiennictwa
    prof. dr hab. n. med. Bogumiła Frączak, lek. dent. Agata Radziwonowicz,  dr n. med. Małgorzata Kozak
  2. Powikłane złamanie korony zęba siecznego szczęki u 13-letniej pacjentki
    lek. dent. Małgorzata Jaszewska, dr n. med. Aleksandra Hilt
  3. Resorpcja zewnętrzna zapalna wierzchołka korzenia prawego siekacza centralnego szczęki – opis przypadku
    lek. dent. Katarzyna Adamska-Gumińska,  lek. dent. spec. stom. zach. II stopnia Anna Kwiatkowska
  4. Szynowanie zębów metodami protetycznymi
    lek. dent. Krzysztof Kiernicki, lek. dent. Izabela Lipińska-Dziki, lek. dent. Magdalena Markiewicz, dr n. med. Andrzej Bożyk,  dr hab. n. med. Janusz Borowicz
  5. RDA (Relative dentin abrasion) – historia, normy i znaczenie dla podejmowania decyzji klinicznych
    dr n. med. Ewa Rusyan, lic. hig. stom. mgr Małgorzata Olszewska, dr n. med. Beata Golan

PERYSKOP

  1. Zaufanie w zarządzaniu
    Mariusz Oboda, Aleksandra Brońska-Jankowska

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Tbilisi
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: TBILISI

Tomasz Hankiewicz

Po szczególnie trudnej dekadzie lat 90., gdy Gruzja pogrążyła się w zapaści gospodarczej i politycznym chaosie, kraj wyraźnie wychodzi na prostą. Stolica państwa aspirującego do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO stawia na nowoczesność, ale w żaden sposób nie odcina się od własnej historii, niezwykle oryginalnej kultury i tradycji.

Z warszawskiego lotniska im. Fryderyka Chopina codzienne połączenie z Tbilisi utrzymuje PLL LOT. Tańszą alternatywę stanowią loty wykonywane przez WizzAir z tego samego portu lotniczego do miasta Kutaisi, oddalonego od stolicy o 250 km. Odległość tę można pokonać busem wprost z lotniska (4–5 godzin jazdy) lub pociągiem osobowym odjeżdżającym następnego dnia, w południe, z dworca kolejowego w centrum Kutaisi (6 godzin).

 

Legenda głosi, że Tbilisi (gruz. თბილისი) zostało założone przez żyjącego w V wieku Wachtanga Gorgasalego, króla gruzińskiego państewka Kartlia. Sokół królewski miał podczas polowania schwytać bażanta, ale obydwa ptaki po chwili zniknęły z pola widzenia władcy. Wkrótce zostały znalezione martwe – w sadzawce z niemal wrzącą wodą. Władca uznał, że okolica ta, obfitująca w gorące źródła, otoczona lasami i żyznymi polami może stać się nową siedzibą królewską. Jednak badania archeologiczne nie potwierdzają, by było to zgodne z faktami, ponieważ miasto istniało w tym miejscu już kilkaset lat wcześniej. Ślad legendy znajdujemy natomiast w nazwie stolicy – gruzińskie Tbilisi można bowiem przetłumaczyć jako „Cieplice”.

Ze względu na naturalne ograniczenia w postaci wzgórz otaczających stare miasto, Tbilisi (1,2 mln mieszkańców) zdaje się opadać łagodnymi tarasami w kierunku nurtu rzeki Mtkwari, znanej także pod rosyjską nazwą Kura. Wysoko ponad zabytkowym centrum wznoszą się pozostałości twierdzy Narikala. Forteca stała w tym miejscu już w IV wieku, ale następne stulecia przynosiły jej upadek, dotkliwe zniszczenia (m.in. najazdy Persów, Arabów, Mongołów) i następujące po nich odbudowy. Kompleksu nie oszczędzała także natura – w 1827 roku Narikala doznała poważnych zniszczeń w wyniku trzęsienia ziemi. Większość z obecnie istniejących fortyfikacji datowanych jest na XVI i XVII wiek. Starszym zabytkiem jest XIII-wieczna cerkiew św. Mikołaja, odbudowana w ostatnich latach po pożarze i ozdobiona malowidłami o tematyce biblijnej oraz nawiązującej do historii kraju. Ustawiona na wzgórzu gigantyczna (20 m wysokości) postać kobiety dzierżącej w jednej dłoni miecz (by odstraszać wrogów), a w drugiej czarę wina (by częstować przyjaciół), to pomnik Matki Gruzji, wzniesiony, by upamiętnić 1500-lecie gruzińskiej państwowości. Warto wspomnieć, że na tyłach wzgórza rozciąga się Narodowy Ogród Botaniczny Gruzji – niezwykle malowniczy kompleks (ponad 160 hektarów) obejmujący m.in. głębokie jary, a nawet wodospady.

Na szczyt wzgórza prowadzi szlak pieszy, ale w parę minut do twierdzy można dostać się nowoczesnymi wagonikami kolejki gondolowej, której stacja znajduje po przeciwnej stronie rzeki – przy pl. Europy (obowiązują standardowe bilety komunikacji miejskiej, takie jak w metrze – przejazd w cenie 1 lari (GEL), czyli około 1,60 zł). Poza ułatwieniem w dotarciu na szczyt wzgórza przejazd kolejką umożliwia podziwianie topografii zabytkowego centrum z wysokości kilkudziesięciu metrów.

Atrakcją znajdującą się u podnóża twierdzy (przy staromiejskiej uliczce Abano) są tzw. łaźnie siarkowe, w których wykorzystuje się naturalne źródła pełne uzdrawiających minerałów. Obiekty te łatwo rozpoznać po przykrywających je spłaszczonych kopułach zdobionych płytkami ceramicznymi. Powiada się, że niegdyś przed przekroczeniem granic miasta z łaźni musieli korzystać wszyscy kupcy, a wśród tych, którzy z własnej woli zażywali w nich kąpieli, byli m.in. A. Puszkin oraz A. Dumas. Z istniejących w przeszłości 64 łaźni do dziś zachowało się tylko 5, z których najbardziej polecane są łaźnia Królewska oraz łaźnia Orbeliani zachwycająca bogactwem orientalnych zdobień elewacji, utrzymanych w kolorystyce turkusu. Cena za skorzystanie z łaźni wraz z masażem wynosi, zależnie od wybranej opcji (np. łaźnia prywatna czy publiczna), od kilkunastu do 100 lari.

Skalisty klif na przeciwnym brzegu Mtkwari wieńczy urokliwa, kamienna cerkiew Metechi, zbudowana w latach 1270–1289 w miejscu zniszczonego przez Mongołów pałacu królewskiego. Warto w tym miejscu wspomnieć o wielkim przywiązaniu Gruzinów, także młodych, do kościoła oraz powszechnym okazywaniu czci obiektom kultu. Udział w przepełnionym mistycyzmem nabożeństwie kościoła gruzińskiego to także unikalna okazja, by poznać specyfikę tej denominacji wschodniego chrześcijaństwa. Konny pomnik ustawiony obok kościoła Metechi upamiętnia króla Wachtanga Gorgasalego, który przeniósł stolicę do Tbilisi w V wieku.

Najważniejszym obiektem sakralnym na starym mieście pozostaje jednak katedra Sioni, której nazwa odwołuje się do góry Syjon w Izraelu. Pierwsza świątynia stanęła w tym miejscu już w VI wieku, a obecna datowana jest na przełom XVII–XVIII wieku. Obiekt powtarza wzorzec bardzo charakterystyczny dla tutejszej architektury – ponad korpusem zbudowanym na planie krzyża gruzińskiego wznosi się wydłużona kopuła kryta stożkowym hełmem. Mroczne wnętrze, oświetlone światłem wpadającym przez okna w bębnie kopuły, wypełnione wonią tlących się świec i kadzideł zapewnia atmosferę sprzyjającą kontemplacji. W katedrze przechowywana jest najważniejsza relikwia kościoła gruzińskiego – krzyż świętej Nino, za której pośrednictwem gruziński władca Miriam III wprowadził w swoim kraju chrześcijaństwo już w 337 roku. Gdy w 1226 roku Tbilisi zostało zdobyte przez wojska Dżalala ad-Dina, władcy Imperium Chorezmijskiego (obejmowało ono większą część Azji środkowej), kopułę katedry najeźdźcy zastąpili namiotem szacha. Z tego miejsca władca oglądał rzeź miasta – szacuje się, że około 100 000 gruzińskich chrześcijan, którzy nie wyparli się swojej wiary, zostało ściętych, a ich zwłoki wrzucone do Mtkwari.

Katedra jest głównym obiektem historycznego centrum Tbilisi. Tworzą je wąskie uliczki zabudowane zabytkowymi kamieniczkami i domami o charakterystycznych rzeźbionych w drewnie zadaszonych balkonach, często obrośniętych winoroślą. Dużo w tej okolicy klimatycznych kawiarni, restauracji, klubów muzycznych, z których znaczna część stylizowana jest na lokale zachodnie, choć nie brakuje i miejsc odwołujących się do tradycji gruzińskiej. Ozdobę tej części miasta stanowią urokliwe rzeźby autorstwa współczesnych gruzińskich twórców.

Na północny-zachód od historycznego jądra miasta położone jest śródmieście, którego najważniejszymi punktami są Plac Wolności i aleja Szoty Rustawelego. Nazwa głównego placu odzwierciedla skomplikowaną historię miasta – początkowo zwany był placem Iwana Paskiewicza (tego samego, który zdławił Powstanie Listopadowe i został Namiestnikiem Królestwa Polskiego), następnie placem Berii (podobnie jak Stalin, Ławrientij Beria, szef NKWD w okresie czystek w latach 30. XX wieku, był Gruzinem) oraz placem Lenina. W centralnym miejscu pustawego placu wznosi się współczesny, 35-metrowy granitowy Pomnik Wolności zwieńczony złoconym konnym posągiem św. Jerzego – patrona Gruzji. Z kolei półtorakilometrowa reprezentacyjna ulica Tbilisi upamiętnia średniowiecznego liryka – Szotę Rustawelego. Jak na główną ulicę miasta przystało, mieści się tu wiele instytucji ważnych dla funkcjonowania miasta, jak i całego państwa. Inspirowany gruzińską architekturą gmach parlamentu (1938–1953) dziś już nie pełni swoich funkcji – od 2012 roku Sakartvelos Parlament’i obraduje w ultranowoczesnym gmachu w Kutaisi. Gruzinom stołeczna siedziba parlamentu kojarzy się przede wszystkim z krwawo stłumionym wiecem w 1989 roku, który otworzył drogę do niepodległości kraju. Jeśli chcemy szukać śladów związku Gruzji z Polską, możemy obejrzeć stojącą naprzeciw parlamentu cerkiew Kaszueti – jej ikonostas zaprojektował urodzony w Kutaisi polski malarz, a zarazem profesor Akademii Sztuki w Tbilisi – Henryk Hryniewiecki. Szukających poloników zainteresować może też informacja, że w stolicy Gruzji są ulice Adama Mickiewicza i Lecha Kaczyńskiego, a w dzielnicy Didube działa polski kościół NMP (I połowa XIX wieku), w którym wizytę złożył w 1999 roku Jan Paweł II. Aleja Rustawelego to także siedziba opery, kilku teatrów oraz placówek muzealnych. Ze względu na to, że Muzeum Narodowe ma kilka oddziałów na terenie miasta (www.museum.ge, wstęp do poszczególnych placówek: 3–7 lari), tylko od naszych zainteresowań zależy czy zdecydujemy się odwiedzić galerię narodową, galerię sztuki współczesnej, muzeum archeologiczne, skansen etnograficzny czy też muzeum sowieckiej okupacji. Od strony północno-wschodniej główną ulicę miasta zamyka plac Rewolucji Róż – jego nazwa upamiętnia pokojowe protesty, które spowodowały obalenie w 2003 roku sprzyjającego Rosji prezydenta Eduarda Szewardnadze i obranie przez Gruzję prozachodniego kursu.

Najważniejszym, obok twierdzy Narikala, wertykalnym punktem w topografii miasta jest góra Mtacminda wznosząca się na wysokość ponad 300 m ponad poziom śródmieścia. Już w 1900 roku na jej szczyt poprowadzono kolejkę, która po gruntownej przebudowie w 2012 roku jest ponownie jedną z większych atrakcji Tbilisi (dolna stacja kolei przy ulicy Chonkadze 22; cena za przejazd w obie strony 4 lari). Utrzymane w kolorystyce gruzińskiej flagi czerwono-białe wagoniki kursują co 10 minut, także w nocy (do godziny 4 nad ranem). Na szczycie na gości czeka kompleks kilku niezłych (i nie najtańszych) restauracji i kawiarni, duży park, jest tu także wesołe miasteczko z „diabelskim młynem”, a nad całym kompleksem góruje widoczny z niemal każdego miejsca w stolicy maszt telewizji gruzińskiej mierzący 274 m. Osoby bardziej zaznajomione z kulturą Gruzji zainteresować może Panteon gruzińskich twórców i bohaterów narodowych, położony na zboczu góry Mtacminda, kilkadziesiąt metrów do dolnej stacji kolejki.

W porównaniu choćby z Warszawą, łatwo zauważyć, że Tbilisi nie jest wielkim placem budowy, niemniej w tkankę starej zabudowy wplecionych jest kilka wyróżniających się współczesnych budowli. Gigantyczna świątynia w lewobrzeżnej części stolicy (w środku dawnej dzielnicy ormiańskiej) to Sameba – Sobór Trójcy Świętej. Potężny gmach z piaskowca oddano do użytku w 2004 roku, ale projekt budowli nawiązuje do klasycznych wzorów gruzińskich z różnych okresów tutejszej architektury. Widoczna z wielu miejsc cerkiew jest trzecią według wysokości świątynią wschodniego chrześcijaństwa – wraz z kopułą i wieńczącym ją złoconym krzyżem mierzy 105 m. W tej samej części miasta, na naturalnym tarasie w pobliżu nurtu rzeki wznosi się nieco patetyczna siedziba prezydenta Gruzji, wbudowana w XIX-wieczny gmach rosyjskiej żandarmerii. Położone nieco niżej cylindryczne konstrukcje ze szkła i stali to kompleks wystawienniczo-koncertowy projektu cenionego włoskiego architekta Massimiliano Fuksasa. Blisko stąd do jednej z najnowszych atrakcji miasta – Mostu Pokoju. Kryta „falującym” szklanym dachem piesza przeprawa została oddana do użytku w 2010 roku.

Kuchnia gruzińska ma wielu zwolenników, a kilka sztandarowych potraw jest rozpoznawalnych również w naszym kraju. Najbardziej znane z nich to chaczapuri oraz chinkali. Pierwsza to, stosując duże uproszczenie, gruzińska odmiana pizzy w formie łódki, z dowolnym, najczęściej serowym nadzieniem. Z kolei chinkali to niewielki pierożek o wyglądzie zbliżonym do spłaszczonej gruszki. Spożywa się go, chwytając ręką węższą część, delikatnie nadgryzając i wypijając znajdujący się wewnątrz pierożka bulion. W sklepach i na targowiskach powszechnie dostępne są czurczchele – lokalne łakocie w kształcie dużego sopla, wypełnione nawleczonymi na nić orzechami lub suszonymi owocami w polewie z zagęszczonego soku owocowego. W Tbilisi nie ma problemu z zakupem żywności, choć wybór jest mniejszy niż w naszym kraju. Szczególnie smaczne są sery, często o smakach odbiegających od dostępnych na polskim rynku. Warto docenić, że wytwarzane są wciąż jak najbardziej tradycyjną metodą i dzięki temu wolne o chemicznych modyfikacji.

Przykrą codziennością w Gruzji jest coś, o czym zdążyliśmy już w Europie w zasadzie zapomnieć – możliwość palenia w miejscach publicznych. Możemy mieć niemal pewność, że w dowolnej kawiarni, do której się udamy, przy każdym zajętym stoliku znajdzie się choćby jedna osoba paląca. Nie ma także zakazu spożywania alkoholu w przestrzeni publicznej i widok turystów korzystających z tego rzadkiego przywileju – opróżniających na środku ulicy np. butelkę czerwonego Old Tbilisi – nie należy do rzadkości. Trzeba jednak wiedzieć, że dla Gruzinów spożywanie zarówno posiłków, jak i trunków wiąże się z pełną celebrą – jeśli będziemy biesiadować w towarzystwie znajomych lub dopiero co poznanych Gruzinów, możemy spodziewać się co najmniej kilku toastów wychwalających przyjaźń obu narodów, urodę kraju i wdzięk polskich kobiet. Co oczywiste, w dobrym tonie jest odpowiedzieć w podobny sposób.

Warto dodać, że obywatele Polski udający się do Gruzji nie potrzebują wizy ani nawet paszportu – do przekroczenia granicy wystarczy dowód osobisty. Tbilisi, podobnie jak cały kraj, jest miejscem bezpiecznym, w którym wystarczy przestrzegać ogólnych zasady bezpieczeństwa i zachować zdrowy rozsądek. Policja, która przeszła głęboką reformę w czasach prezydentury Micheila Saakaszwiliego, czuwa nad porządkiem w sposób bardzo dyskretny i nie podejmuje żadnych działań opresyjnych wobec cudzoziemców. Należy jednak zachować ostrożność na drogach, ponieważ w Gruzji, podobnie jak na całym Kaukazie, wciąż pokutuje przekonanie, że na drodze „większy może więcej”, a najsłabszym ogniwem w tej swoistej hierarchii pozostaje pieszy.

Gruzini bardzo pozytywnie reagują na obecność Polaków (równie dużą sympatią darzą Ukraińców i Litwinów), co ma zapewne związek z postawą przywódców wymienionych państw podczas rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku. W stolicy można porozumieć się po angielsku, ale przedstawiciele starszego pokolenia znają przede wszystkim (albo prawie wyłącznie) język rosyjski. A biorąc pod uwagę specyfikę alfabetu gruzińskiego, komunikacja słowna może w niektórych sytuacjach okazać się niezbędna.

eDentico_67_wez_na_zab_07

Na szczęście minęły już czasy, gdy alternatywą dla noclegu „u babuszki” w skromnie urządzonym pokoiku ze wspólną łazienką był hotel Marriott. Wraz z rosnącą z roku na rok liczbą turystów dynamicznie zmienia się oferta noclegowa. Większość z nowo otwieranych hoteli i pensjonatów nie ma gwiazdek poświadczających ich standard, dlatego najlepiej zweryfikować wybrany hotel, korzystając z serwisów, które udostępniają dziesiątki zdjęć każdego z obecnych w bazie obiektów oraz zamieszczanych tam opinii gości (np. www.booking.com).

Przybyszy z Europy może zaskakiwać niewielka liczba sklepów – pod tym względem Gruzja, w tym jej stolica, przypomina Polskę z początku lat 90., gdy zakupów dokonywało się przede wszystkim na targowiskach, by wspomnieć warszawski Stadion Dziesięciolecia, lub wprost ze stolików z towarem ustawianych przy skrzyżowaniach ruchliwych śródmiejskich ulic. Na szczęście struktura handlu w stolicy Gruzji ostatnio zmienia się dość dynamicznie – do domu handlowego Merani przy alei Rustawelego dołączyły dwa duże centra handlowe usytuowane poza śródmieściem – East Point oraz Tbilisi Mall. Nie ma natomiast problemu w nabyciem pamiątek – mogą nimi być rogi oprawione w metal, w tradycji gruzińskiej służące jako kielichy (ze względu na brak nóżki korzystanie z nich wymaga opróżnienia naczynia!), znakomite trunki (wina z regionów Kaheti lub Kartlia oraz wysokoprocentowa czacza), kopie ikon lub obrazów najsłynniejszego malarza Gruzji – prymitywisty Niko Pirosmaniego oraz biżuteria imitująca antyczne gruzińskie ozdoby.

Ze względu na trudności w przemieszczaniu się po kraju (przestarzała infrastruktura), eksplorowanie okolic Tbilisi można ograniczyć do wizyty w mieście Mccheta (gruz. მცხეთა) wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Najłatwiej dostać się tam niezawodnym i popularnym we wszystkich państwach byłego ZSRR środkiem transportu – marszrutką. Busy do Mcchety (kilka na godzinę) odjeżdżają z największego w mieście targowiska – Didube (obok stacji metra o tej samej nazwie), a podróż trwa nie dłużej niż pół godziny.

Istniejąca już w I tysiącleciu p.n.e. Mccheta to historyczna stolica Gruzji (początkowo mniejszych państewek gruzińskich, takich jak Iberia). Tu także – w roku 337 – jako religia państwowa przyjęte zostało chrześcijaństwo, dzięki czemu 10-tysięczne obecnie miasteczko pozostaje do dziś siedzibą najwyższych władz Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego (rezyduje tu patriarcha Gruzji – Eliasz II). Najważniejszym obiektem w mieście jest zespół katedry Sweti Cchoweli pochodzący z pierwszych dziesięcioleci XI wieku. Potężną budowlę na planie krzyża wieńczy wydłużona, cylindryczna kopuła nakryta stożkowatym hełmem. Wewnątrz zwracają uwagę dobrze zachowane średniowieczne freski, w tym ogromna postać Chrystusa Pantokratora oraz pokryty malowidłami pomnik, pod którym – według tradycji – umieszczona została szata Chrystusa (do Gruzji miał przywieźć ją Żyd o imieniu Eliasz, który wykupił ją od rzymskich żołnierzy). Warto przyjrzeć się także nagrobkom królów Gruzji oraz misternym płaskorzeźbom, które pokrywają zewnętrzne elewacje świątyni. Obszerny zespół katedralny otoczony jest pochodzącym z XVIII wieku murem obronnym z ośmioma wieżami. W miasteczku można zobaczyć kilka innych równie wiekowych, a nawet starszych świątyń oraz (w północnej części) malownicze ruiny zamku Berbiscihe. Wysokie wzgórze ponad miejscem, w którym rzeka Aragvi zasila wody Mtkwari, wieńczy niewielka świątynia Świętego Krzyża (Dżwari) z końca VI stulecia, zbudowana w miejscu, w którym św. Nino ustawiła pierwszy krzyż poświadczający przyjęcie przez Gruzję chrześcijaństwa. Na szczyt wzgórza, z którego rozpościera się spektakularna panorama Mcchety i otaczających ją gór, można dostać się pieszo, ale ze względu na wysokość, jak i odległość (12 km), lepiej zdecydować się na taksówkę (kurs w jedną stronę, niezależnie od liczby pasażerów, nie powinien kosztować więcej niż 15 lari).

Przydatne adresy:

www.lot.comwww.wizzair.com (lot)

www.trivago.plwww.booking.com (nocleg)

www.inyourpocket.com/data/download/tbilisi
(przewodnik turystyczny)

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Sofia

  1. Artykuł wstępny
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Natychmiastowe ostateczne odbudowy protetyczne w bezzębnej żuchwie wsparte na implantach
    lek. stom. Marcin Bogurski
  2. Acuris według Marco Degidiego – nowy koncept osadzania koron na implantach
    lek. stom. Marcin Bogurski
  3. Chirurgia nawigowana – leczenie z wyboru w trudnych przypadkach anatomicznych
    lek. stom. Marcin Bogurski
  4. Lek. stom. Marcin Bogurski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Zastosowanie protez overdenture z zakotwiczeniem typu Locator w leczeniu pacjentów z brakami uzębienia
    dr n. med. Andrzej Gala, dr n. med. Krzysztof Gronkiewicz, dr n. med. Weronika Lipska, dr hab. n. med. Małgorzata Pihut, prof. UJ, lek. dent. Karolina Krupińska, lek. stom. Magdalena Orczykowska, dr n. med. Marcin Lipski
  2. Leczenie protetyczne dzieci z dysplazją ektodermalną – opis dwóch przypadków
    lek. dent. Małgorzata Kłys, dr n. med. Michał Knytel
  3. Kreowanie dobrych nawyków higieny jamy ustnej u najmłodszych
    dr n. med., lek. stom. Katarzyna Mocny-Pachońska
  4. Objawy dysfunkcji narządu żucia wśród pacjentów bezzębnych użytkujących protezy całkowite
    lek. stom. Magdalena Orczykowska, dr hab. n. med. Grażyna Wiśniewska, dr n. med. Rafał Rój, dr n. med. Andrzej Gala, dr hab. n. med. Małgorzata Pihut, prof. UJ

EDUKACJA

  1. Szkoleniowo-wystawiennicze imprezy stomatologiczne na świecie
  2. O znaczeniu witaminy D słów kilka…
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

PERYSKOP

  1. Opiekun pacjenta – nowe stanowisko w polskim gabinecie stomatologicznym
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Sofia
    Tomasz Hankiewicz
  1. Artykuł wstępny
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Natychmiastowe ostateczne odbudowy protetyczne w bezzębnej żuchwie wsparte na implantach
    lek. stom. Marcin Bogurski
  2. Acuris według Marco Degidiego – nowy koncept osadzania koron na implantach
    lek. stom. Marcin Bogurski
  3. Chirurgia nawigowana – leczenie z wyboru w trudnych przypadkach anatomicznych
    lek. stom. Marcin Bogurski
  4. Lek. stom. Marcin Bogurski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Zastosowanie protez overdenture z zakotwiczeniem typu Locator w leczeniu pacjentów z brakami uzębienia
    dr n. med. Andrzej Gala, dr n. med. Krzysztof Gronkiewicz, dr n. med. Weronika Lipska, dr hab. n. med. Małgorzata Pihut, prof. UJ, lek. dent. Karolina Krupińska, lek. stom. Magdalena Orczykowska, dr n. med. Marcin Lipski
  2. Leczenie protetyczne dzieci z dysplazją ektodermalną – opis dwóch przypadków
    lek. dent. Małgorzata Kłys, dr n. med. Michał Knytel
  3. Kreowanie dobrych nawyków higieny jamy ustnej u najmłodszych
    dr n. med., lek. stom. Katarzyna Mocny-Pachońska
  4. Objawy dysfunkcji narządu żucia wśród pacjentów bezzębnych użytkujących protezy całkowite
    lek. stom. Magdalena Orczykowska, dr hab. n. med. Grażyna Wiśniewska, dr n. med. Rafał Rój, dr n. med. Andrzej Gala, dr hab. n. med. Małgorzata Pihut, prof. UJ

EDUKACJA

  1. Szkoleniowo-wystawiennicze imprezy stomatologiczne na świecie
  2. O znaczeniu witaminy D słów kilka…
    dr n. med. Tomasz Maria Kercz

PERYSKOP

  1. Opiekun pacjenta – nowe stanowisko w polskim gabinecie stomatologicznym
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Sofia
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: SOFIA

Tomasz Hankiewicz

Mimo że na sofijskim lotnisku Wrażdebna obecni są dwaj najbardziej aktywni w regionie przewoźnicy niskokosztowi, Ryanair oraz WizzAir, żaden z nich nie utrzymuje połączeń między Sofią a którymkolwiek z polskich miast. Całoroczną komunikację pomiędzy stolicami obu państw zapewniają natomiast Polskie Linie Lotnicze LOT (14 połączeń tygodniowo; podróż trwa około 2 godzin). Z położonego na wschodnich krańcach miasta lotniska do oddalonego o 10 km śródmieścia najwygodniej dostać się metrem – Sofia Airport (bułg. Летище София) jest stacją końcową linii M2. Cena jednorazowego biletu na metro wynosi 1,60 lewa (równowartość 3,50 zł), biletu całodniowego – 4 lewa (8,80 zł), natomiast karta na 10 przejazdów kosztuje 12 lewa (26,40 zł). Jeśli naszym celem jest ścisłe centrum miasta, najczęściej korzystać będziemy ze stacji Serdika, na której krzyżują się obie linie sofijskiego metra.

Serdika to nazwa osady trackiego plemienia Serdi. Istniała już w VI wieku p.n.e., choć wielokrotnie była niszczona – m.in. w 339 roku p.n.e. przez Filipa Macedońskiego (ojca Aleksandra Wielkiego) oraz w 447 roku przez Hunów pod wodzą Attili. Do dużego znaczenia miejscowość doszła pod rządami Rzymian (od 45 roku n.e.) – jako stolicy prowincji Wewnętrzna Dacja: miastu przyznano szeroką autonomię, prawo bicia własnej monety i pobierania podatków. Przyjmuje się, że w Serdice na świat przyszło dwóch rzymskich cesarzy – Aurelian (w 214 roku) oraz Galeriusz (w 293 roku), a Konstantyn I Wielki zwykł nazywać miasto „swoim Rzymem”.

W średniowieczu utworzone przez Słowian Carstwo Bułgarii było potęgą zajmującą obszar kilka razy większy niż obecnie i rywalizującą z Bizancjum, a miasto, którego nazwę zmieniono na Sredec, należało do czołowych ośrodków handlu i rzemiosła (przede wszystkim złotnictwa); było ponadto uzdrowiskiem (liczne źródła wód mineralnych). W 1382 roku zostało zajęte przez Turków i ustanowione stolicą regionu Rumelia. W kolejnych wiekach, w oczach przybyszów z Zachodu, Sofia była typowym tureckim miastem z dominującymi w panoramie minaretami, domkami krytymi brązową dachówką oraz ulicami tonącymi w błocie (z tego powodu nieco złośliwie cudzoziemscy kupcy zwali miasto „bułgarską Wenecją”).

Nowy etap w historii miasta rozpoczął się wraz z zakończeniem wojny rosyjsko-tureckiej (1877–1878). Stolicą wyzwolonej przez Rosjan Bułgarii (obejmującej także dzisiejszą Macedonię, północ Grecji i skrawek Albanii) nie zostało największe miasto kraju (Płowdiw) ani historyczna stolica (Wielkie Tyrnowo), ale zaledwie 12-tysięczna Sofia.

Zamieszkała obecnie przez około 1,3 mln mieszkańców Sofia (bułg. София) wita gości wianuszkiem osiedli-sypialni z wielkiej płyty, zbudowanych jeszcze w epoce komunizmu. Natomiast śródmieście odzwierciedla złożoną historię miasta – powstało w okresie wzmożonego boomu budowlanego po ustanowieniu Sofii stolicą niepodległej Bułgarii. Co charakterystyczne, wśród zabudowy z końca XIX oraz XX wieku odnaleźć można dość liczne przykłady starszych obiektów, sięgających nawet epoki rzymskiej.

Najbardziej imponującą budowlą sakralną stolicy jest prawosławna katedra Aleksandra Newskiego, zaprojektowana w stylu neobizantyjskim przez cenionego rosyjskiego architekta Aleksandra Pomarancewa. Jej budowa możliwa była dopiero po opuszczeniu miasta przez Turków – potężny gmach (może w nim zmieścić się do 7000 wiernych) powstał pomiędzy 1904 i 1912 rokiem. Budowlę wieńczy kilka kopuł, z których największa, z wypisanym na obwodzie tekstem Modlitwy Pańskiej, jest kryta szczerym złotem. Wnętrze katedry, którego mrok rozprasza światło świeczek zapalanych przez wiernych, zapewnia świetne warunki do kontemplacji, jak i odpoczynku od zgiełku metropolii.

Położony w pobliżu katedry niezbyt wielki, pobielany gmach (1884–1928), nad którym powiewa flaga Bułgarii, to siedziba parlamentu Republiki (Народно събрание). Naprzeciw wejścia głównego uwagę zwraca efektowny pomnik konny Cara Wyzwoliciela, przedstawiający cesarza Aleksandra II. To jeden z wielu wyrazów wdzięczności wobec Rosjan za pokonanie okupantów tureckich, które otworzyło Bułgarom drogę do odzyskania niepodległości.

Do najbardziej efektownych budowli miasta należy bez wątpienia gmach Teatru Narodowego im. Iwana Wazowa (Народен театър Иван Вазов) wzniesiony w latach 1904–1928 przez uznany duet wiedeńskich architektów – H. Helmera i F. Fellnera. Eklektyczny gmach w kolorze kremu i różu neapolitańskiego zdobi fasada z tympanonem wspartym na sześciu kolumnach oraz dwiema bliźniaczymi wieżyczkami. Duże wrażenie robi wnętrze teatru – stosunkowo niewielkie (850 miejsc), ale pełne wysmakowanych elementów dekoracyjnych. Teatr im. Wazowa to scena dramatyczna, natomiast przedstawienia operowe i baletowe wystawiane są w socrealistycznym gmachu Opery Narodowej w pobliżu katedry.

Jeszcze bardziej reprezentatywne przykłady architektury epoki stalinowskiej, czerpiącej inspirację wprost z klasycyzmu, zobaczyć można w rejonie placu Nezavisimost. Obejmują one monumentalne budynki rządowe (m.in. gmachy Rady Ministrów i Prezydenta Republiki Bułgarii) otwierające się na dawną siedzibę partii komunistycznej (budynek zwieńczony iglicą). Mimo nie najlepszych konotacji historycznych, zabudowa placu sprawia pozytywne wrażenie na tle nieco chaotycznej, w niektórych miejscach nieuporządkowanej architektury śródmieścia.

Podobnie jak w wielu europejskich stolicach, także w Sofii (tuż przy stacji metra Serdika) podziwiać można monument upamiętniający samo miasto. Wzniesiony w 2000 roku 22-metrowy pomnik wieńczy wykonana z brązu, częściowo pozłacana figura patronki miasta – św. Zofii w koronie (symbolu władzy), z wieńcem (symbolem sławy) w dłoni oraz sową (symbolem mądrości) na ramieniu. Znamienne jest to, że rzeźba stanęła w miejscu, które w epoce komunistycznej zajmował pomnik Włodzimierza Lenina. Swoją drogą także nowa rzeźba wzbudziła niemało kontrowersji – uznano bowiem, że postać atrakcyjnej kobiety o bujnych piersiach nie przystaje do wizerunku świętej.

Zabytkiem ze znacznie bardziej odległej przeszłości miasta są pozostałości amfiteatru rzymskiej Serdiki, jednego z największych na Bałkanach (mógł pomieścić nawet 25 tys. widzów). W latach świetności odbywały się tu m.in. walki między gladiatorami, a także starcia wojowników z dzikimi zwierzętami. Pochodząca z II–IV wieku konstrukcja w kolejnych wiekach ulegała stopniowemu zniszczeniu i zapomnieniu. Ruiny założenia odkryto przypadkowo w 2004 roku …podczas kopania fundamentów pod luksusowy hotel. Co może dziwić, nie zrezygnowano z jego budowy, ale w podziemiach hotelu, który nazwano Arena di Serdica, wyeksponowano pozostałości amfiteatru.

Do najcenniejszych zabytków miasta należą dwie świątynie z okresu wczesnochrześcijańskiego. Od wezwania pochodzącej z IV–VI wieku cerkwi św. Zofii (Света София) miasto przyjęło – w XIV wieku – obecną nazwę. Na przestrzeni wieków świątyni nie ominęły dziejowe perturbacje – była niszczona m.in. przez Gotów i Hunów. Zamieniona przez Turków na meczet, doznała poważnych uszkodzeń podczas trzęsienia ziemi w 1858 roku. Okupanci uznali to za przejaw gniewu chrześcijańskiego Boga i odstąpili od jego dalszego użytkowania. Ceglany gmach na planie krzyża greckiego o prostej, niemal nowoczesnej fasadzie w niczym nie przypomina przeładowanych zdobieniami świątyń obrządku wschodniego. Także ascetyczne wnętrze o kolebkowych sklepieniach odwołuje się raczej do architektury surowych w wyrazie romańskich katedr południa Europy – wznoszonych od Półwyspu Iberyjskiego po Gruzję i Armenię. Znajdujący się obok cerkwi postument zwieńczony figurą lwa to Pomnik Nieznanego Żołnierza. Odsłonięty został w 1981 roku – by upamiętnić 1300-lecie państwa bułgarskiego. Zamieszczony na monumencie napis, cytat z Iwana Wazowa, głosi: O, Bułgario, dla Ciebie oni pomarli. Tylko Ty jesteś ich warta, a ono warci byli Ciebie, Matko!

Drugą ze wspomnianych świątyń – kościół św. Jerzego (църква Свети Георги) wznieśli jeszcze Rzymianie w 2 połowie IV wieku. Niełatwo ją znaleźć – przy rozbudowie miasta urokliwa cerkiewka ugrzęzła na dziedzińcu pomiędzy gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz zabudowaniami Sofia Hotel Balkan. Była ona częścią większego kompleksu obejmującego m.in. znacznych rozmiarów bazylikę oraz pałac Konstantyna I Wielkiego (cesarz, urodzony na terenie dzisiejszej Serbii, chętnie bywał na Bałkanach). Ceglana budowla ma formę rotundy, a kopułę świątyni zdobią pochodzące z IX–X wieku freski o treści biblijnej. Warto zwrócić też uwagę na znajdujący się obok fragment kamiennej drogi – tę również zbudowali Rzymianie.

eDentico_75_wez_na_zab_30

Jeśli interesuje nas dziedzictwo kulturowe Bułgarii, warto odwiedzić Galerię Narodową (pl. Alexandra Battenberga; wstęp 6 lewa, czyli równowartość 14 zł). Eksponowane są w niej zbiory sztuki bułgarskiej od IV do XXI wieku, zwłaszcza piękne ikony, portrety przedstawicieli XIX-wiecznych elit, a także dzieła współczesnych twórców. Warto obejrzeć również kolekcję malarstwa europejskiego XV–XX wieku (głównie francuskiego, flamandzkiego i holenderskiego) oraz dział sztuki Azji, Afryki i obu Ameryk. Na uwagę zasługuje także sam budynek, wzniesiony jeszcze przed wyzwoleniem Bułgarii. Pierwotnie był on siedzibą tureckiego gubernatora, mieścił się tu także główny urząd policji oraz więzienie (w podziemiach gmachu w 1873 roku stracono rewolucjonistę Wasyla Lewskiego, powszechnie uznawanego za największego bohatera narodowego nowożytnej Bułgarii). Obecna forma gmachu to efekt przebudowy (i rozbudowy) dokonanej już po odzyskaniu przez kraj niepodległości – pałac w stylu wiedeńskiego eklektyzmu stał się siedzibą kolejnych książąt, a od 1908 roku królów Bułgarii.

Salonem miasta od dziesięcioleci pozostaje niezmiennie Bulwar Witosza – główna handlowa ulica miasta, pełna ekskluzywnych sklepów światowych marek modowych, najlepszych w mieście restauracji (kuchni raczej obcych niż bułgarskiej), nieco podejrzanych nocnych klubów i kasyn. Bulwar, przede wszystkim odcinek zamieniony na deptak, to ulubione miejsc spotkań stołecznej młodzieży, chętnie odwiedzane także przez turystów. Bywa tu – zwłaszcza wieczorem w wiosenne i letnie weekendy – zbyt tłoczno i głośno, ale wizyta w Sofii bez choćby krótkiego spaceru po bulwarze byłaby niepełna.

Od strony północnej bulwar zamyka nakryty spłaszczoną kopułą kościół Sveta Nedelya. Pochodząca z X wieku cerkiew aż do połowy XIX wieku zachowała się w pierwotnym stanie – jako budowla drewniana. Po dwóch latach od rozpoczęcia budowy murowanej cerkwi niemal gotowy gmach zniszczyło trzęsienie ziemi. Później, w 1925 roku, Sveta Nedelya była miejscem zamachu zorganizowanego przez komunistów na cara Borysa III. Władca, uczestniczący w nabożeństwie pogrzebowym jednego z generałów, przeżył zamach. Mniej szczęścia miało 150 innych osób, w tym wielu oficjeli państwa bułgarskiego.

Nazwa głównej ulicy miasta wywodzi się od otulającego stolicę od południa, częściowo zalesionego masywu górskiego Witosza (ten zresztą jest doskonale widoczny z bulwaru). Jego najwyższe partie, jak np. Czarny Wierch (2290 m n.p.m.), dorównują wysokością tatrzańskim szczytom, stanowiąc niezwykłe tło dla stolicy. U podnóża Witoszy, w granicach miasta, odwiedzić warto cerkiew Bojańską (Боянската църква) z X–XIII wieku, wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (wstęp: 10 lewa, czyli równowartość 22 zł). Tym, co wyróżnia ją wśród innych obiektów sakralnych w kraju są znakomicie zachowane, barwne, wielkopostaciowe freski z 2 połowy XIII wieku przedstawiające m.in. Chrystusa Pantokratora, świętych, ówczesną parę carską – Konstantyna I Asena i carycę Irenę oraz notabli państwa bułgarskiego. Warto zwrócić uwagę także na unikalne, pochodzące z 1259 roku inskrypcje zapisane w archaicznej wersji języka bułgarskiego.

W sąsiedztwie świątyni odnaleźć można nader skromny nagrobek carycy Eleonory (1860–1917), pruskiej księżniczki Reuß zu Köstritz, urodzonej w rodowej rezydencji w Trebschen (Trzebiechów koło Zielonej Góry). Ignorowana przez swego królewskiego małżonka, cara Ferdynanda I, Eleonora poświęciła swoje życie wychowaniu czwórki jego dzieci z pierwszego małżeństwa i dobroczynności (w czasie I wojny światowej pracowała jako pielęgniarka), pozostając do dziś we wdzięcznej pamięci Bułgarów. Miejsce pochówku umierająca Eleonora wybrała sama – wolała spocząć w pobliżu wspieranej przez siebie finansowo cerkwi Bojańskiej niż obok cara, który nie wykazywał najmniejszego zainteresowania jej osobą.

Jeżeli znajdziemy czas na eksplorację okolic stolicy, warto polecić szczególnie dwa miejsca, do których dotrzemy podczas jednodniowej wycieczki. Pierwsze z nich to zespół klasztorny Riła (Рилски манастир) – kolejny obiekt wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Założony jako pustelnia w 927 roku (u szczytu potęgi Pierwszego Carstwa Bułgarii), klasztor stał się najważniejszym ośrodkiem bułgarskiej religii, nauki i kultury (w tym piśmiennictwa). Jego znaczenie wzrosło jeszcze bardziej po zajęciu Bułgarii przez Turków i narzuceniu obcej religii. Działalność rylskich mnichów miała istotny wpływ na zachowanie świadomości narodowej Bułgarów i jej odrodzenie w XVIII i XIX wieku. Monastyr w obecnej formie to kompleks obronny otoczony wysokimi murami, w które od wewnątrz wbudowano budynki mieszkalno-gospodarcze z trzema kondygnacjami pięknych krużganków. W centralnej części kompleksu wznosi się główny obiekt sakralny Riły – cerkiew Narodzenia Bogurodzicy, której częścią jest 23-metrowa kamienna baszta Chrelina z 1335 roku. Niezwykłe wrażenie na gościach robią utrzymane w duchu sztuki prawosławia freski. Wizyta w klasztorze Riła to zarazem unikalna okazja do podziwiania Masywu Riła ze wznoszącymi się w bezpośrednim sąsiedztwie majestatycznymi szczytami, w tym Musałą – najwyższym wzniesieniem całych Bałkanów (2925 m n.p.m.).

Nieco dalej od stolicy położony jest Melnik (Мелник). Jeżeli komuś z czytających nazwa ta przywodzi na myśl bułgarskie wino, skojarzenie to jest w pełni uzasadnione – znakomite, ciężkie wina o bogatym, nieoczywistym bukiecie produkowane są w tej okolicy od połowy XIV wieku. Współczesny Melnik to położona na uboczu głównych tras malownicza mieścina zamieszkała przez zaledwie 200 osób (najmniejsze miasto Bułgarii). Niegdyś był wielokrotnie większy, ale w wyniku wojen bałkańskich na początku XX wieku zniszczona została większa część jego zabudowy, a ludność – przede wszystkim Grecy – opuściła te tereny. Historyczne centrum rozlokowane jest po obu brzegach rzeczki Melniszki. By poznać tradycje tego miejsca, warto zajrzeć do zamienionego na muzeum XVIII-wiecznego domu kupca win Kordopoulosa z systemem podziemnych korytarzy do składowania trunków (wstęp 3,50 lewa, czyli równowartość 7,70 zł; w cenie, po zakończonym zwiedzaniu, duża lampka znakomitego wina). Podobnie jak w przypadku Riły, dodatkowym atutem Melnika jest uroda krajobrazu – miasto otaczają zbudowane z piaskowca szczyty masywu Pirin, które – pod wpływem erozji – przybrały fantazyjne, niemal baśniowe formy.

Przydatne adresy:

www.inyourpocket.com/data/download/sofia (przewodnik turystyczny w PDF, wersja angielska)
www.lot.com (lot)
www.trivago.pl, ww.booking.com (nocleg)
www. boyanachurch.org (cerkiew Bojańska)

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Read More »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Sarajewo

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Indywidualizacja górnych łyżek wyciskowych dla poprawy jakości wycisków
    lek. dent. Przemysław Marcinowski
  2. Ortodontyczna terapia nakładkowa w centralnej relacji
    lek. dent. Przemysław Marcinowski
  3. Lek. dent. Przemysław Marcinowski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Metoda selektywnego stapiania laserowego, frezowania oraz tradycyjnego topienia w wykonawstwie metalowych struktur protetycznych
    lek. dent. Borys Tomikowski, dr n. med. Katarzyna Tomikowska, dr hab. n. med. Beata Dejak
  2. Zastosowanie szynoterapii w leczeniu powikłań w układzie stomatognatycznym po zakończonym leczeniu ortodontycznym aparatem stałym
    dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, Marta Sitek, Alicja Targońska, Wiktoria Wierzba, Justyna Strzelecka, Beata Pisarska, prof. dr hab. n. med. Stefan Baron
  3. Etiologia recesji – przegląd piśmiennictwa
    dr n. med. Anna Skurska, dr n. med. Ewa Dolińska, lek. dent. Patrycja Załęska, lek. dent. Łukasz Podlewski, Maria Pietruska, dr hab. n. med. Jan Pietruski
  4. Przemieszczenie zawiązków trzeciego zęba trzonowego szczęki i żuchwy do zatoki szczękowej – rzadki przypadek powikłania germektomii
    dr n. med. Jan Nienartowicz, dr n. med. Józef Komorski, dr n. med. Hanna Woytoń-Górawska
  5. Choroba dłoni, stóp i jamy ustnej u dorosłego pacjenta
    lek. dent. Małgorzata Janowska-Bugaj
  6. Korony na podbudowie z cyrkonu. Część II – wybrane przypadki kliniczne
    dr n. med. Beata Śmielak, lek. dent. Elwira Uss
  7. Wpływ nanocząsteczek srebra na wybrane właściwości tworzywa akrylowego
    lek. dent. Ewa Marciniak, dr inż. Kinga Bociong, dr hab. n. med. Jerzy Sokołowski, prof. nadzw.

PERYSKOP

  1. Pytania otwierają drzwi do zmiany
    Mariusz Oboda, Marta Stanicka

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Sarajewo
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Indywidualizacja górnych łyżek wyciskowych dla poprawy jakości wycisków
    lek. dent. Przemysław Marcinowski
  2. Ortodontyczna terapia nakładkowa w centralnej relacji
    lek. dent. Przemysław Marcinowski
  3. Lek. dent. Przemysław Marcinowski – wywiad

PRAKTYKA

  1. Metoda selektywnego stapiania laserowego, frezowania oraz tradycyjnego topienia w wykonawstwie metalowych struktur protetycznych
    lek. dent. Borys Tomikowski, dr n. med. Katarzyna Tomikowska, dr hab. n. med. Beata Dejak
  2. Zastosowanie szynoterapii w leczeniu powikłań w układzie stomatognatycznym po zakończonym leczeniu ortodontycznym aparatem stałym
    dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, Marta Sitek, Alicja Targońska, Wiktoria Wierzba, Justyna Strzelecka, Beata Pisarska, prof. dr hab. n. med. Stefan Baron
  3. Etiologia recesji – przegląd piśmiennictwa
    dr n. med. Anna Skurska, dr n. med. Ewa Dolińska, lek. dent. Patrycja Załęska, lek. dent. Łukasz Podlewski, Maria Pietruska, dr hab. n. med. Jan Pietruski
  4. Przemieszczenie zawiązków trzeciego zęba trzonowego szczęki i żuchwy do zatoki szczękowej – rzadki przypadek powikłania germektomii
    dr n. med. Jan Nienartowicz, dr n. med. Józef Komorski, dr n. med. Hanna Woytoń-Górawska
  5. Choroba dłoni, stóp i jamy ustnej u dorosłego pacjenta
    lek. dent. Małgorzata Janowska-Bugaj
  6. Korony na podbudowie z cyrkonu. Część II – wybrane przypadki kliniczne
    dr n. med. Beata Śmielak, lek. dent. Elwira Uss
  7. Wpływ nanocząsteczek srebra na wybrane właściwości tworzywa akrylowego
    lek. dent. Ewa Marciniak, dr inż. Kinga Bociong, dr hab. n. med. Jerzy Sokołowski, prof. nadzw.

PERYSKOP

  1. Pytania otwierają drzwi do zmiany
    Mariusz Oboda, Marta Stanicka

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Sarajewo
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: SARAJEWO

Tomasz Hankiewicz

Położone w zachodniej części Bałkanów Sarajewo trzy razy było na ustach całego świata. Po raz pierwszy, gdy w 1914 roku życie stracił tu następca tronu Austro-Węgier, dokładnie siedem dekad później – jako gospodarz XIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich oraz u schyłku stulecia, gdy stało się celem bezprecedensowego w powojennej historii Europy kilkuletniego oblężenia.

Nazwa stolicy Bośni i Hercegowiny pochodzi od tureckich słów saray ovası, oznaczających 'pole wokół pałacu’, ale przed przybyciem Ottomanów w granicach współczesnego miasta istniała osada iliryjska, następnie rzymskie Aquae Sulphurae, jeszcze później wioska Gotów, zasiedlona w VII w. przez Słowian. O znanym nam dziś Sarajewie można mówić od połowy XV w., kiedy to Turcy, umacniając swoje zdobycze na Bałkanach, utworzyli prowincję o nazwie Bośnia.

Jeśli do Sarajewa chcemy dostać się drogą lotniczą, konieczna jest przesiadka w którymś z europejskich portów (np. Wiedeń, Monachium, Belgrad, Lublana). Jeżeli jednak zdecydujemy się na drogę lądową (około 1000 km od południowych granic Polski), większość trasy możemy pokonać relatywnie szybko, korzystając z sieci autostrad (Słowacja, Węgry) oraz dróg ekspresowych (Serbia). Bez względu na to, czy w Belgradzie obierzemy drogę na Šabac, czy na Valjevo, pokonując ostatni, niespełna 300-kilometrowy odcinek będziemy mieli okazję podziwiać urzekające krajobrazy Gór Dynarskich.

Także dojeżdżając do Sarajewa nie sposób nie zachwycać się otaczającymi stolicę malowniczymi wzgórzami. Dziś podkreślają one urodę miasta, ale przed ćwierćwieczem były przekleństwem dla ludności bośniackiej stolicy. Na nich bowiem rozlokowały się niemal 20-tysięczne serbskie siły, prowadzące regularny ostrzał widocznego jak na dłoni miasta. Ocenia się, że w wyniku trwającego prawie cztery lata oblężenia życie straciło około 14 tys. osób, nie tylko trafionych pojedynczą kulą serbskiego snajpera (mieszkańcy miasta, odcięci od wody, zaopatrzenia lub poszukujący gałęzi na opał stawali się łatwym celem), ale i masakrowanych przy użyciu broni moździerzowej – w nagłośnionym przez światowe media ostrzale targowiska Markale w 1994 roku śmierć poniosło 68 osób. O ponurych momentach najnowszej historii miasta przypominają niewielkie, w większości muzułmańskie cmentarzyki, rozlokowane na łagodnych pagórkach, także w ścisłym centrum stolicy.

Wojna w Bośni zakończyła się ponad dwie dekady temu, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że rany nie zabliźniły się do dziś – nie tylko w tkance miasta (nie brakuje obiektów, które wciąż czekają na remont czy wręcz odbudowę), ale przede wszystkim w życiu wielu mieszkańców. Mimo dramatycznej historii sprzed ćwierćwiecza współczesne Sarajewo (350 tys. mieszkańców) uznawane jest za miasto bezpieczne dla turystów, w tym także samotnie podróżujących kobiet. Jeśli więc spragnieni jesteśmy odrobiny bliskowschodniego klimatu, stolica Bośni i Hercegowiny wydaje się być obecnie rozsądną alternatywą dla wizyty w Stambule, Marrakeszu czy Kairze.

Naturalną oś Sarajewa stanowi rzeka Miljacka znacząca swym nurtem najniżej położone rejony stolicy. Jako że akwen ten nie jest zbyt szeroki, północną część miasta z południową zszywa około 30 mostów i mostków, z których część dostępna jest tylko dla pieszych. Bodaj najsłynniejszy z nich to Latinska ćuprija, czyli Most Łaciński z końca XVIII w. Swą ponurą sławę kamienna przeprawa zawdzięcza wspomnianemu zabójstwu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego małżonki – księżnej Zofii, dokonanemu w tym miejscu przez serbskiego radykała Gavrilo Principa. Wydarzenie to, do którego doszło 28 czerwca 1914 roku, stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu I wojny światowej. Mniej dramatyczną, a przy tym dłuższą historię mają mosty Šeher-Ćehajina z 1585 roku oraz Rimski Most, który wzniesiono około 1530 roku z wykorzystaniem budulca z ruin antycznego Aquae Sulphurae.

art-3558564_640

Za symbol Sarajewa uchodzi drewniana, częściowo ażurowa studnia w stylu mauretańskim o nazwie Sebilj, wokół której o każdej porze dnia gromadzi się wielu turystówZaskakiwać może fakt, że obiekt ten, notabene znakomicie wpisujący się w orientalny charakter miasta, pochodzi z 1891 roku, czyli z czasów, gdy Sarajewo było częścią monarchii Habsburgów, i jest dziełem Austriaka – Alexandra Wittka. Z pracowni tego samego architekta wyszedł projekt ratusza (Vijećnica; 1892–1893), imponującego bogactwem i różnorodnością elementów dekoracyjnych. Wittek, chcąc jak najlepiej wywiązać się z powierzonej mu misji, odbył podróż do Afryki północnej i Hiszpanii, by tam zgłębiać specyfikę architektury muzułmańskiej. Od czasu przeprowadzonej ze szczególnym pietyzmem odbudowy dawna siedziba ojców miasta służy głównie do celów reprezentacyjnych, między innymi przyjmowane są tutaj odwiedzające stolicę delegacje zagraniczne.

Prawdziwe Sarajewo to jednak nie obiekty pochodzące z epoki habsburskiej (1878–1918), ale ślady kilkusetletniej obecności Turków. Wiele, jeśli nie większość muzułmańskich zabytków miasta to efekt rozbudowy przeprowadzonej w 1 połowie XVI wieku przez tureckiego sandżakbeja (zarządcę) – Gaziego Husreva-bega. Najbardziej oczywistą pamiątką działalności „dobroczyńcy Sarajewa” jest nazwany jego imieniem meczet (Gazi Husrev-begova džamija; wstęp 2 KM, czyli marki wymienne Bośni i Hercegowiny, co stanowi równowartość 4 zł). Główne, wielokątne pomieszczenie budowli, czyli salę modlitwy, nakrywa kopuła (26 m), a wejście do meczetu zdobi głęboki portyk wsparty na kolumnach. Całość założenia dopełnia niezwykle smukły, 45-metrowy cylindryczny minaret. W pobliżu oglądać można kryte kopułami mauzolea tureckich dostojników, w tym samego Gaziego Husreva-bega. Świątynia jest dziełem nadwornego architekta sułtana – Adžema Esira Alego, a jej układ powtórzony został w projektach wielu innych meczetów wznoszonych na terenie Bośni. Budowla doznała poważnych zniszczeń podczas serbskiego oblężenia, ale w ostatnich latach odzyskała dawną świetność. Podobny los spotkał inne z najstarszych obiektów sakralnych miasta – w tym meczet cesarski (Careva džamija; 1457), który jest największą w kraju muzułmańską świątynią z pojedynczą kopułą oraz XVI-wieczne meczety Džamija Muslihudina Čekrekčije oraz Ferhat-pašina džamija.

W tym miejscu należy zaznaczyć, że meczety w Sarajewie są dostępne dla turystów, niemniej od gości wymagany jest odpowiedni strój – długie spodnie, a przypadku kobiet chusta na głowę; ponadto przed wejściem należy zdjąć buty (można je zastąpić przyniesionym ze sobą lekkim domowym obuwiem).

Zabytki z epoki tureckiej to jednak nie tylko meczety; poza świątyniami w mieście oglądać można między innymi kilkusetletnie szkoły religijne (medresa) oraz gospody (han). Nie sposób nie zauważyć też czworokątnej, niezwykle smukłej wieży Sahat-kula z końca XVII wieku (w pobliżu głównego meczetu). Na jej szczycie zamontowany został w 1873 roku zegar londyńskiej firmy Gillett & Johnston, wyposażony w tarczę z cyframi arabskimi. Ślady obecności Turków widoczne są w większości w obrębie centrum życia towarzyskiego i handlowego dawnego Sarajewa, jakim był bazar – Baščaršija (z języka tureckiego: główna ulica). Od czasu jego powstania minęło ponad pięć stuleci, a miejsce to niezmiennie pełni swą podstawową rolę, co więcej, nie straciło nic ze swego orientalnego klimatu. Wraz z najbliższą okolicą Baščaršija stanowi zespół wąskich, brukowanych uliczek jak w arabskiej medynie, przy których działają dziesiątki sklepików i warsztatów, funkcjonujących głównie dzięki turystom. Nabyć w nich można wyroby lokalnych rzemieślników, tkaniny, odzież, biżuterię, egzotyczne przyprawy, żywność, książki w języku arabskim. Nie brakuje też restauracji i barów z lokalnymi potrawami, takimi jak bosanski lonac (jednogarnkowa potrawa z baraniny gotowanej m.in. z pomidorami, kapustą i czosnkiem), ćevapčići (paluszki z grillowanego mięsa z przyprawami, podawane z bośniackim plackiem) czy znany na całych Bałkanach burek – pieróg z nadzieniem, będący zdrowszą alternatywą dla hamburgera.

 

Bazar sarajewski otwiera się na centrum życia towarzyskiego i handlowego współczesnego Sarajewa, jakim jest deptak Ferhadija zabudowany eklektycznymi kamienicami oraz udanymi przykładami architektury modernistycznej lat 20. i 30. XX wieku. Miejsce to jest dobrą okazją do dyskretnego podpatrywania różnorodności kulturowej Sarajewa, którego mieszkańcy w ponad 80% są wyznawcami islamu).

 

W połowie deptaka, przy niewielkim placyku wznosi się nieco surowa, neogotycka bryła katedry katolickiej (Katedrala Srca Isusova; 1884–1887) z dwiema bliźniaczymi wieżami o wysokości 43 m. U stóp świątyni oglądać można pomnik Jana Pawła II (Spomenik papi Ivanu Pavlu II), który odwiedzał Bośnię dwukrotnie – w 1997 oraz 2003 roku, natomiast na chodniku, naprzeciwko katedry warto odszukać jedną z tzw. „róż Sarajewa” – imitujących ślady krwi kompozycji, które upamiętniają ofiary bośniackiej wojny. Jeszcze kilka lat temu „róż” było więcej, jednak w miarę postępującej rewitalizacji miasta ich liczba się zmniejsza.

Niedaleko, po przeciwnej stronie deptaka wznosi się inna z chrześcijańskich katedr – prawosławny sobór Narodzenia Bogurodzicy (Saborna Crkva Rođenja Presvete Bogorodice), który powstał w latach 1863–1874 przy finansowym wsparciu m.in. księcia Serbii oraz cara Rosji. Dominująca nad założeniem wysoka wieża z neobarokowym hełmem może sugerować, że mamy do czynienia raczej ze świątynią kościoła zachodniego, ale wszelkie wątpliwości rozwiewa wystrój wnętrza katedry – ze sprowadzonym z Rosji ikonostasem oraz carskim wrotami. Od strony zachodniej deptak Ferhadija zamyka gmach Ministerstwa Finansów z wiecznym ogniem (Vječna vatra), który upamiętnia ofiary II wojny światowej.

Jeśli chcemy przyjrzeć się bośniackiej stolicy z perspektywy lotu ptaka, warto za cel obrać szczególnie udany przykład architektury XXI wieku – Avaz Twist Tower w biznesowej dzielnicy Gorica. Z kawiarni na szczycie najwyższego drapacza chmur na Bałkanach (176 m) poza niemal całym miastem obejrzeć można pasma Alp Dynarskich ze szczytami o wysokości przekraczającej 2000 m n.p.m.

Przydatne adresy:

www.inyourpocket.com/Sarajevo

(przewodnik turystyczny, także do pobrania w formacie PDF)

www.sarajevo-tourism.com (informacja turystyczna)

www.trivago.pl, ww.booking.com (nocleg)

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Synu, będziesz dentystą, czyli rzecz o zębach i dentystach w muzyce pop

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Nawigowana chirurgia implantologiczna z wykorzystaniem dostępnych narzędzi stomatologii cyfrowej – opis przypadku
    lek. dent. Paweł Bernatek
  2. Jednowizytowa procedura zaopatrzenia pacjenta w tymczasową odbudowę na łączniku indywidualnym z wykorzystaniem dostępnych technik cyfrowych
    lek. dent. Paweł Bernatek
  3. Jednowizytowa procedura chirurgiczno-protetyczna z odtworzeniem części utraconego uzębienia przy zastosowaniu skanera wewnątrzustnego
    lek. dent. Paweł Bernatek
  4. Wykorzystanie zaawansowanych technik chirurgicznych u pacjenta obciążonego kardiologicznie – opis przypadku
    lek. dent. Paweł Bernatek
  5. lek. dent. Paweł Bernatek – wywiad

PRAKTYKA

  1. Rola lekarza dentysty w zapobieganiu nowotworom jamy ustnej – opis przypadków
    lek. dent. Mikołaj Szarstuk, lek. dent. Jorge Sanchez Lugo
  2. Współczesne poglądy na temat patologicznego starcia zębów – przyczyny, obraz kliniczny, zasady leczenia protetycznego
    lek. dent. Magda Krasińska-Mazur, dr n. med. Wojciech Ryniewicz, dr hab. n. med. Jolanta Loster, dr n. med. Joanna Ryniewicz
  3. Leczenie endodontyczne drugiego zęba przedtrzonowego szczęki z trzema kanałami korzeniowymi – opis przypadku
    lek. dent. Mateusz Radwański
  4. Wpływ efektów leczenia fizjoterapeutycznego szczękościsku terapią manualną u pacjentów poddanych zabiegowi chirurgicznego usunięcia trzecich zębów trzonowych
    dr n. med. Marta Tyndorf, prof. dr hab. n. med. Marcin Kozakiewicz, mgr Magdalena Bogucka, Dawid Zagacki
  5. Zębiak zestawny – opis przypadku i przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Majka Woźniak, lek. dent. Renata Golińska-Mróz, lek. dent. Agnieszka Nawrocka
  6. Przegląd technik autoterapii w dysfunkcji stawów skroniowo-żuchwowych
    mgr fizjoterapii Radosław Janczyk, mgr fizjoterapii Małgorzata Janczyk

EDUKACJA

  1. Handel i edukacja, czyli Kradent po raz 26.
  2. Konferencja ASYSDENT 2018

PERYSKOP

  1. Postawa lekarza – działaj skutecznie, zadbaj o to, co najważniejsze
    Mariusz Oboda
    Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Synu, będziesz dentystą,  czyli rzecz o zębach i dentystach w muzyce pop
    Tomasz Hankiewicz

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Neapol
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Nawigowana chirurgia implantologiczna z wykorzystaniem dostępnych narzędzi stomatologii cyfrowej – opis przypadku
    lek. dent. Paweł Bernatek
  2. Jednowizytowa procedura zaopatrzenia pacjenta w tymczasową odbudowę na łączniku indywidualnym z wykorzystaniem dostępnych technik cyfrowych
    lek. dent. Paweł Bernatek
  3. Jednowizytowa procedura chirurgiczno-protetyczna z odtworzeniem części utraconego uzębienia przy zastosowaniu skanera wewnątrzustnego
    lek. dent. Paweł Bernatek
  4. Wykorzystanie zaawansowanych technik chirurgicznych u pacjenta obciążonego kardiologicznie – opis przypadku
    lek. dent. Paweł Bernatek
  5. lek. dent. Paweł Bernatek – wywiad

PRAKTYKA

  1. Rola lekarza dentysty w zapobieganiu nowotworom jamy ustnej – opis przypadków
    lek. dent. Mikołaj Szarstuk, lek. dent. Jorge Sanchez Lugo
  2. Współczesne poglądy na temat patologicznego starcia zębów – przyczyny, obraz kliniczny, zasady leczenia protetycznego
    lek. dent. Magda Krasińska-Mazur, dr n. med. Wojciech Ryniewicz, dr hab. n. med. Jolanta Loster, dr n. med. Joanna Ryniewicz
  3. Leczenie endodontyczne drugiego zęba przedtrzonowego szczęki z trzema kanałami korzeniowymi – opis przypadku
    lek. dent. Mateusz Radwański
  4. Wpływ efektów leczenia fizjoterapeutycznego szczękościsku terapią manualną u pacjentów poddanych zabiegowi chirurgicznego usunięcia trzecich zębów trzonowych
    dr n. med. Marta Tyndorf, prof. dr hab. n. med. Marcin Kozakiewicz, mgr Magdalena Bogucka, Dawid Zagacki
  5. Zębiak zestawny – opis przypadku i przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Majka Woźniak, lek. dent. Renata Golińska-Mróz, lek. dent. Agnieszka Nawrocka
  6. Przegląd technik autoterapii w dysfunkcji stawów skroniowo-żuchwowych
    mgr fizjoterapii Radosław Janczyk, mgr fizjoterapii Małgorzata Janczyk

EDUKACJA

  1. Handel i edukacja, czyli Kradent po raz 26.
  2. Konferencja ASYSDENT 2018

PERYSKOP

  1. Postawa lekarza – działaj skutecznie, zadbaj o to, co najważniejsze
    Mariusz Oboda
    Aleksandra Brońska-Jankowska
  2. Synu, będziesz dentystą,  czyli rzecz o zębach i dentystach w muzyce pop
    Tomasz Hankiewicz

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Neapol
    Tomasz Hankiewicz

Synu, będziesz dentystą,

czyli rzecz o zębach i dentystach w muzyce pop

Tomasz Hankiewicz

Ząb – ta naturalna bariera oddzielająca nas od zewnętrznego świata, gotowa zmiażdżyć każdego intruza chcącego zakłócić nasz wewnętrzny dobrostan, jest od zawsze obecny w kulturze masowej. Nie inaczej jest w muzyce pop, choć mniej tam o samych zębach, a więcej o tych, którzy o nasze uzębienie starają się dbać – lekarzach dentystach. Niestety, stereotypy trzymają się mocno – pochylający się nad stanem zdrowia jamy ustnej specjalista to zdaniem tekściarzy od Zachodniego Wybrzeża po równiny Mazowsza najczęściej żądny krwi i zysku, owładnięty pragnieniem zadawania bólu degenerat. Na szczęście są i przypadki, gdy stomatolog budzi sympatię, nawet jeśli nieco zbłądzi. Zdarzają się nawet utwory, które należałoby przypisać do kategorii profilaktyki stomatologicznej.

The Beatles – „Savoy truffle” (1968)

W pochodzącym ze słynnego „Białego Albumu” utworze czwórki z Liverpoolu mowa o jednej z ulubionych czynności, jakim oddają się przedstawiciele naszego gatunku – mianowicie o jedzeniu. I to nie byle czego, ale takich specjałów jak imbirowe ciasteczko z serduszkiem ananasowym, nugat Montélimar, krem mandarynkowy, tarta jabłkowa oraz tytułowa trufla Savoy.

Nieco niepokojący nastrój kompozycji George’a Harrisona pogłębia się wraz z nadejściem refrenu: Możesz tego jeszcze nie czuć, ale kiedy ból przenika cię na wskroś, wtedy poczujesz jak słodycz wypełnia twoją głowę. Wiesz, że to, co jesz, jest tym, kim jesteś, a to, co teraz jest słodkie, nabierze smaku goryczy. Jeszcze mocniej wybrzmiewa końcówka refrenu: Ale wkrótce wszystkie (zęby) będą musiałby być ci wyrwane – po trufli Savoy…

Powiada się, że Harrison napisał tę piosenkę z myślą o innym słynnym muzyku, blisko współpracującym z Beatlesami – Ericu Claptonie. Jak sam po latach tłumaczył: Clapton często odczuwał silne bóle zębów, a przy tym pochłaniał ogromne ilości słodyczy – gdy w jego ręce wpadło pudełko czekoladek, musiał od razu zjeść je wszystkie.

Steve Martin – „Dentist” (1982)

Martin to ceniony muzyk bluegrassowy, ale przede wszystkim aktor znany z dziesiątek ról komediowych (pięciokrotnie nominowany do Złotego Globu za role pierwszoplanowe). Naszą uwagę zwraca połączenie horroru z czarną komedią – „Little shop of horrors”, w którym pochodzący z Teksasu komik wciela się w rolę dentysty. Zresztą, jak na musical przystało, dentysty śpiewającego…

W okraszonym jak najbardziej stomatologiczną fabułą teledysku do „Dentysty” Martin wyznaje: Gdy byłem małym, niedobrym dzieciakiem, mama dostrzegała śmieszne rzeczy, które robiłem, jak strzelanie do szczeniaków z mojej BB-emki, otrucie rybek akwariowych czy grzmotnięcie kota w głowę. Wtedy mama powiedziała: „Mój chłopcze, myślę, że kiedyś będziesz kimś i jeszcze będą ci płacić za to, jaki jesteś. Będziesz dentystą! Masz naturalny talent, by zadawać ból! Synu, nie nadajesz się na pastora, a na nauczyciela jeszcze mniej. Synu, bądź dentystą, odniesiesz wielki sukces!”.

Niesforny dzieciak najwyraźniej posłuchał matczynej rady, bo w dalszych wersach usłyszeć można dialog pacjenta z lekarzem: „Auuu, to boli! Poczekaj, nie jestem przecież znieczulony!”, „A co tam, zamknij się i szeroko otwórz usta! Przecież jestem twoim dentystą i cieszę się, że wybrałem ten fach. Jestem twoim dentystą i napawam się bólem, który zadaję! Gdy zaczynam wyrywać trzonowce, dziewczyny drą się jak na kolejce górskiej. I choć zadaję moim pacjentom cierpienie, wiem, że moja mama – tam w obłokach – jest ze mnie dumna.”

Lady Gaga – „Teeth” (2009)

Zęby na warsztat wzięła także największa prowokatorka w świecie muzyki pop ostatnich lat, dysponująca (mimo irytującej maniery wokalnej) naprawdę niezłym głosem – Stefani Germanotta, szerzej znana jako Lady Gaga.

Utwór „Teeth” z drugiego studyjnego albumu wokalistki rozpoczyna się słowami: Nie obawiaj się, już wcześniej to robiłam. Pokaż mi swoje zęby! (czyżby wyznanie początkującej dentystki?). Dalej: Nie chcę Twoich pieniędzy (wow! Doktor Judym w spódnicy, bezpłatnie lecząca ubogich na rozległym ugorze powszechnej próchnicy?!). Chcę seksu z Tobą… Hmm, jednak nie, przecież żadna pani stomatolog nie złożyłaby swojemu pacjentowi takiej propozycji.

Utwór pochodzącej z Nowego Jorku skandalistki nie jest – jak można by sądzić – ukłonem w stronę niezmiennie obecnego w kulturze masowej zainteresowania wampirami i strzygami, ale interpretowany jest raczej jako dialog pary pozostającej w związku sadomasochistycznym.

Owl City – „Dental Care” (2009)

Autorska kompozycja amerykańskiej formacji Owl City to lekka w warstwie muzycznej, przyprawiona elektronicznymi brzmieniami opowieść o… chodzeniu do dentysty. W końcu ktoś, kto docenia wagę higieny jamy ustnej! Szczotkuję zęby i patrzę w lustro. Śmieję się głośno rozpromieniony od ucha do ucha. Wolałbym zrywać kwiaty zamiast walczyć i popisywać się moim stylem. Błysnąłbym ci uśmiechem – czystą, perłową bielą.

Wokalista Adam. R. Young dalej snuje swoją dentoopowieść: Bywałem u dentysty tysiące razy, więc wiem, co to wiertło. Przygładzam włosy, opieram się o fotel, ale wciąż dostaję dreszczy. „Usiądź” – mówi i przyjaźnie potrząsa moją ręką. I w zasadzie śmieje się ze mnie. „Otwórz ładnie i szeroko” – mówi zaglądając do środka. I z głupawym uśmiechem dodaje: „Nie obawiaj się, to będzie tylko chwila”.

Aż miło słuchać, muzycy Owl City zasługują chyba na dożywotnie bezpłatne leczenie: Golf i alkohol do siebie nie pasują, dlatego nie jeżdżę po kilku głębszych. Bo nie daj Bóg, wybiłbym sobie zęby i musiałbym pocałować mój uśmiech na pożegnanie.

Różowe Czuby i Maryla Rodowicz – „Dentysta sadysta” (1982)

Różowe Czuby – jedna z formacji Jacka Bieleńskiego, muzyka, literata i legendy łódzkiego środowiska hippisowskiego – nagrały w smutnych czasach stanu wojennego najbardziej dentofobiczną piosenkę w dziejach rodzimej muzyki rozrywkowej. Głosu w projekcie użyczyła Maryla Rodowicz, która w życiu zawodowym niejednokrotnie podejmowała się wyzwań, na które jej koleżankom po fachu zabrakłoby odwagi, nierzadko balansując przy tym na granicy kiczu i dobrego smaku. W nakreślonym przez Bieleńskiego obrazie polskiego stomatologa trudno doszukać się czegokolwiek pozytywnego: Katuje, świdruje, pacjentów drutuje. A w bieli pościeli przelicza, rachuje. Z zawiści, po złości, da wiertłem po kości. Zakleszczy, wyrywa, z paszczęki ubywa.

Prześmiewczy ton utworu podkreśla specyficzny entourage wykonawców utrwalony w teledysku, mianowicie przerysowane pseudo-punkowe stylizacje utrzymane w landrynkowej kolorystyce. Wideo miało też drugie dno – ciemne okulary, za którymi wykonawcy skrywali swoje twarze, odczytywano jako nawiązanie do osoby gen. Jaruzelskiego. Podobno z tego powodu cenzura szybko zakazała emisji piosenki na antenach radiowych i w telewizji. „Dentysta sadysta” był tylko niewinnym żartem muzycznym, stał się jednak pamiętanym do dziś manifestem rodzimego dentofoba.

Kult – „Dziewczyna bez zęba na przedzie” (1998)

Jak w swojej melorecytacji przekonuje lider Kultu – Kazik Staszewski, tytułową dziewczynę z ubytkiem w strefie estetycznej wybrał spośród milionów, wybrał jak wówczas mógł najlepiej… Trudno wnioskować, czy za powyższą decyzją stał rzeczony ubytek w uzębieniu wybranki serca, inne walory zewnętrzne czy raczej przymioty charakteru i ducha. Być może wszystko naraz. Bez wątpienia jednak widoczny brak w uzębieniu (zapewne pierwszego siekacza szczęki) głęboko utkwił w pamięci porzuconego kochanka: Pewne natomiast jest to – ten uśmiech Twój każdego ranka przypomnę sobie będąc w biedzie. Byłaś mi matką i kochanką, dziewczyno bez zęba na przedzie.

Na przełomie 1998 i 1999 roku „Dziewczyna” przez pięć tygodni zajmowała pierwsze miejsce na kultowej wówczas Liście Przebojów Programu III Polskiego Radia.

Sokół – „Dentysta” (2011)

Mniej znany, choć jak najbardziej stomatologiczny w tematyce jest utwór warszawskiego rapera Sokoła (właściwie Wojciecha Sosnowskiego). Autor szczegółowo zapoznaje słuchaczy z historią (niestety bez happy endu) pewnego stomatologa: Koleżka był dentystą, bo skończył długie studia. Poczciwy i uczynny, chociaż dorastał w kłótniach. Nie był bogaty z domu, przy domu była studnia. W tym domu atmosfera na co dzień była brudna. Pracował w gabinecie europejskiej sieciówki – kanały, aparaty, próchnica i licówki.

Dalej pada jeszcze więcej słów uznania dla postawy młodego medyka, także jako męża, ojca oraz osoby wrażliwej na niedolę zwierząt. Ale zbliżamy się do początku dramatu: Taka poczciwina generalnie uśmiechnięta i choćbyś bardzo chciał, to nie powiesz o nim pętak. Nie pił w ogóle nic, raz na rok zajarał skręta. Problem w tym, że akurat tego jednego dnia w roku Pan Doktor miał nieoczekiwane spotkanie z patrolem policji, które przerwało rozwijającą się karierę stomatologa. Jak patrzę na ten kraj z dentystą za kratami i widzę tyle zła chodzącego ulicami. Nic nie dosięga go, a ono się prawem bawi, zamyka się, żeby podwyższyć słupki zwykłych szczawi.

Utwór – będący głosem sprzeciwu wobec penitencjaryzacji stosowania „miękkich” narkotyków – znalazł się na wydanej przez wytwórnię Fonografika składance „Grube jointy 2: Karani za nic”, a teledysk do „Dentysty” promował tę kompilację.

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Bruksela

TEMAT NA CZASIE

  1. Są małe zabiegi, nie ma małych znieczuleń
    wywiad z dr. Ignacym Baumbergiem
  2. Zastosowanie kliniczne podtlenku azotu
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gaszyński
  3. Ambulatoryjne znieczulenie ogólne i sedacja w gabinecie dentystycznym
    lek. Michał Stankiewicz-Rudnicki

PRAKTYKA

  1. Wyniki zintegrowanego leczenia wybitego zęba siecznego szczęki po jego opóźnionej replantacji – trzyletnie obserwacje
    lek. dent. Paulina Pieniążek-Adamiec, dr n. med. Daria Pietraszewska, lek. dent. Marzena Bąk-Kuś, dr n. med. Anna Krzemień, dr n. med. Maria Iwanecka-Zduńczyk, dr n. med. Jadwiga Waśkowska, dr hab. n. med. Lidia Postek-Stefańska
  2. Czy zwężająca platforma jest receptą na zanik kości? Przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Borys Tomikowski
  3. Zastosowanie toksyny botulinowej typu A u pacjentów z bruksizmem – opis przypadków
    dr n. med. Dorota Mierzwa, dr n. med., lek. dent. Iwona Bednarz, lek. dent. Konstanty Sławecki, lek. dent. Jakub Hadzik
  4. Zastosowanie komórek macierzystych w periodontologii – nauka czy science-fiction?
    lek. dent. Bartłomiej Górski
  5. Postępowanie po całkowitym wybiciu górnych zębów siecznych u osoby dorosłej – opis przypadku
    lek. dent. Agnieszka Sabat-Wójciga, dr n. med. Małgorzata Wróblewska, dr hab. n. med. Joanna Zarzecka
  6. Ozonoterapia w stomatologii, ze szczególnym uwzględnieniem periodontologii
    lek. dent. Monika Urbaniak, dr n. med. Rafał Wiench, lek. dent. Monika Dawiec, lek. dent. Anita Bublik
  7. Transpozycja zębów w szczęce – opis przypadków
    lek. dent. Renata Golińska-Mróz, dr n. med. Monika Cyl, lek. dent. Katarzyna Jankowska
  8. Diklofenak w płynie – możliwe zastosowanie w leczeniu bólu w obrębie jamy ustnej i gardła
    dr n. med. Michał Michalik
  9. Leczenie farmakologiczne bólu ostrego w stomatologii. Część 2
    dr n. med. Anna Przeklasa-Muszyńska

PERYSKOP

  1. Jak skutecznie zarządzać personelem?
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk
  2. Sadysta, fajtłapa i luzak, czyli obraz dentysty w filmie
    Beata Szymańska

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Bruksela
    Tomasz Hankiewicz
  2. Przyciągać czy odpychać, oto jest pytanie!
    Marcin Otto

TEMAT NA CZASIE

  1. Są małe zabiegi, nie ma małych znieczuleń
    wywiad z dr. Ignacym Baumbergiem
  2. Zastosowanie kliniczne podtlenku azotu
    prof. dr hab. n. med. Tomasz Gaszyński
  3. Ambulatoryjne znieczulenie ogólne i sedacja w gabinecie dentystycznym
    lek. Michał Stankiewicz-Rudnicki

PRAKTYKA

  1. Wyniki zintegrowanego leczenia wybitego zęba siecznego szczęki po jego opóźnionej replantacji – trzyletnie obserwacje
    lek. dent. Paulina Pieniążek-Adamiec, dr n. med. Daria Pietraszewska, lek. dent. Marzena Bąk-Kuś, dr n. med. Anna Krzemień, dr n. med. Maria Iwanecka-Zduńczyk, dr n. med. Jadwiga Waśkowska, dr hab. n. med. Lidia Postek-Stefańska
  2. Czy zwężająca platforma jest receptą na zanik kości? Przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Borys Tomikowski
  3. Zastosowanie toksyny botulinowej typu A u pacjentów z bruksizmem – opis przypadków
    dr n. med. Dorota Mierzwa, dr n. med., lek. dent. Iwona Bednarz, lek. dent. Konstanty Sławecki, lek. dent. Jakub Hadzik
  4. Zastosowanie komórek macierzystych w periodontologii – nauka czy science-fiction?
    lek. dent. Bartłomiej Górski
  5. Postępowanie po całkowitym wybiciu górnych zębów siecznych u osoby dorosłej – opis przypadku
    lek. dent. Agnieszka Sabat-Wójciga, dr n. med. Małgorzata Wróblewska, dr hab. n. med. Joanna Zarzecka
  6. Ozonoterapia w stomatologii, ze szczególnym uwzględnieniem periodontologii
    lek. dent. Monika Urbaniak, dr n. med. Rafał Wiench, lek. dent. Monika Dawiec, lek. dent. Anita Bublik
  7. Transpozycja zębów w szczęce – opis przypadków
    lek. dent. Renata Golińska-Mróz, dr n. med. Monika Cyl, lek. dent. Katarzyna Jankowska
  8. Diklofenak w płynie – możliwe zastosowanie w leczeniu bólu w obrębie jamy ustnej i gardła
    dr n. med. Michał Michalik
  9. Leczenie farmakologiczne bólu ostrego w stomatologii. Część 2
    dr n. med. Anna Przeklasa-Muszyńska

PERYSKOP

  1. Jak skutecznie zarządzać personelem?
    Mariusz Oboda, Justyna Pająk
  2. Sadysta, fajtłapa i luzak, czyli obraz dentysty w filmie
    Beata Szymańska

PO GODZINACH

  1. Weź na ząb: Bruksela
    Tomasz Hankiewicz
  2. Przyciągać czy odpychać, oto jest pytanie!
    Marcin Otto

Weź na ząb: BRUKSELA

Tomasz Hankiewicz

Bruksela to stolica zjednoczonej Europy i epicentrum unijnej biurokracji. Każdego dnia setki pracowników europejskiej machiny urzędniczej, odzianych w uniformy równie bezbarwne jak gmachy ze stali i szkła w których pracują, śpieszy do swych biur, by spędzić w nich przepisowe 8 godzin. Myli się jednak ten, kto sądzi, że poza szczodrymi poborami unijnych urzędników, Bruksela nie ma nic interesującego do zaoferowania, na przykład turyście…

Z Polski samochodem do stolicy Belgii można dojechać już w kilkanaście godzin (chyba że podróżujemy w weekend i utkniemy w korku na autostradzie np. pod Berlinem czy w Zagłębiu Ruhry). By ominąć ten problem, warto zdecydować się na podróż samolotem. Loty do Brukseli realizuje narodowy przewoźnik, a w Charleroi (Brussels South Charleroi Airport) lądują maszyny Ryanaira i Wizzaira. Ze względu na rozbudową siatkę połączeń można bez trudu zarezerwować bilety w bardzo korzystnej cenie (dojazd z lotniska w Charleroi do stolicy to wydatek 28 € w obie strony).

Bruksela to relatywnie niewielka aglomeracja (1,1 mln mieszk.), a jej eksplorowanie można w zasadzie ograniczyć do tzw. Małego Ringu w obrębie średniowiecznych murów obronnych. Swoją drogą poza Ring, w pewne rejony takich dzielnic, jak Saint-Josse, Schaerbeek czy Anderlecht, lepiej w ogóle się nie zapuszczać, zwłaszcza po zmroku.

Sercem miasta od siedmiu wieków pozostaje Grand-Place, pięciokąt zabudowany gmachami, które do dziś zaświadczają o ekonomicznej potędze miasta. Co ciekawe, wiele z nich to nie siedziby rodów arystokratycznych, ale potężnych niegdyś cechów rzemieślników. Bogato zdobione fasady budowli ze złoconymi ornamentami tworzą spójną zabudowę placu, a nad całym kompleksem góruje 96-metrowa wieża ratusza (fr. Hôtel de Ville). Późnogotycka (1402–1420) budowla o koronkowej dekoracji rzeźbiarskiej zdaje się przeczyć naszym wyobrażaniom o surowości średniowiecza. Ratusz to jedna z nielicznych budowli, które przetrwały oblężenie wojsk Ludwika XIV w 1695 r. – prawie cała zabudowa rynku wraz z dużą częścią tkanki miasta legła wówczas w gruzach. Zainteresowanym dziejami miasta można polecić wizytę w Muzeum Historii Brukseli (Maison du Roi, naprzeciw ratusza; wstęp 2–4 €). Warto wspomnieć, że co roku, przez kilka letnich dni, płytę placu ożywia misterna kompozycja z żywych kwiatów – w 2014 roku był to gigantyczny (77 × 24 m) turecki dywan, ułożony z prawie miliona begonii. W pobliżu Grand-Place warto przespacerować się Galeriami św. Huberta. Pochodzące z połowy XIX w. kryte pasaże handlowe straciły nieco z dawnego blasku, ale wciąż kuszą eleganckimi witrynami sklepów i – w nie mniejszym stopniu – piękną architekturą, wzorowaną na włoskim renesansie.

Spacerując tą częścią starówki najlepiej odłożyć przewodnik i podążać za tłumem. W ten sposób trafimy na kameralne, żywcem wyjęte z prowincjonalnego miasteczka placyki ocienione kasztanowcami, ze skupiającymi uwagę tłumu grajkami czy kuglarzami. Na staromiejskich uliczkach, którymi trudno się przecisnąć ze względu na mnogość ogródków restauracyjnych, dojdziemy do wniosku, że podstawowym zajęciem Belgów jest jedzenie, a ulubionym daniem podawane jako przystawka małże (porcja od 10 €)… Nie należy przy tym zapominać, że Belgia dała światu kilkaset gatunków piwa (do najbardziej cenionych należą Westvleteren, Struise Pannepot i Rochefort) oraz brukselkę, uprawianą tu od XIII w. Z tutejszą kuchnią utożsamiana jest cykoria (nigdzie indziej nie jest spożywana tak powszechnie), stąd pochodzą gofry (nieco rozczarowujące, ze względu na ciężkie ciasto) oraz frytki, grubo cięte i najczęściej podawane z sosem majonezowym. Tu także – nieco ponad 100 lat temu – stworzono pierwsze praliny, a liczne salony brukselskich chocolatierów, oferujące najbardziej wyszukane i luksusowe wyroby, przyciągają uwagę bardziej niż jakiekolwiek inne sklepy.

Cenną gotycką budowlą jest wzniesiona na wzgórzu Treurenberg (wschodnia część starówki) katedra św. Michała i św. Guduli (XIII-XVI w.) – pełna harmonii i elegancji budowla wyraźnie nawiązująca do architektury francuskich katedr tej epoki. W świątyni znajdują się nagrobki książąt Brabancji, a i współcześnie odbywają się tu królewskie śluby i pogrzeby. Blisko stąd też do oficjalnej siedziby belgijskich monarchów – majestatycznej budowli w stylu neoklasycyzmu (pałac królewski w okresie letnim można bezpłatnie zwiedzać). Warto dodać, że w kraju od lat zagrożonym rozpadem, ciesząca się ogromną sympatią poddanych (85% poparcie) para królewska Filip i Matylda (córka hrabianki Anny Komorowskiej), zdaje się być najważniejszym ogniwem łączącym niderlandzkojęzyczną Flandrię i frankofońską Walonię.

W pobliżu – ja mawiają Belgowie – dzielnicy królewskiej (quartier royal) warto odwiedzić Belgijskie Muzeum Sztuk Pięknych, zwłaszcza Galerię Dawnych Mistrzów ze znakomitą kolekcją prac m.in. Rubensa, Rembrandta, van Dycka, Memlinga, Boscha i Bruegela (wstęp 2–8 €). Ci zaś, którzy preferują sztukę mniej akademicką, powinni udać się do Muzeum René Magritte’a (2–8 €), znakomitego belgijskiego surrealisty.

Położona na narożniku dwóch uliczek w pobliżu Grand-Place figurka siusiającego chłopca – Manneken Pis – jest dowodem na to, jak „z niczego” tworzy się słynną atrakcję turystyczną. Niepozorna (61 cm) brązowa figurka z 1619 r. upamiętnia nieznanego z imienia malca, który na swój sposób „przywitał” oblegających Brukselę najeźdźców. Dziś niemal każda delegacja zagraniczna odwiedzająca Brukselę przywozi malcowi stroje W ostatnich latach w mieście wzniesiono także pomniki …Siusiającej Dziewczynki i Siusiającego Psa.

Znanym obiektem jest położone w północnej części miasta Atomium – 

Jeżeli zamierzamy spędzić w Brukseli kilka dni, warto wybrać się poza stolicę. Zależnie od preferencji, na cel całodniowej wycieczki można wybrać jedno z miast-pereł architektury średniowiecznej (Brugia, Gandawa, Antwerpia) lub nadmorską Ostendę. Podróżując w kilka osób, najkorzystniej jest kupić w automacie na dworcu kolejowym kartę Rail Pass za 76 €, uprawniającą do 10 przejazdów na dowolnej trasie w granicach Belgii.

Przydatne adresy:

www.wizzair.pl, www.ryanair.com (lot),

www.charleroi-airport.com (shuttle bus z Charleroi)

www.trivago.pl, www.booking.com (nocleg)

madrid-385104_640

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Bolonia

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Sterowana regeneracja kości przy obnażonych implantach – opis przypadku
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski
  2. Sterowana regeneracja kości materiałem syntetycznym Maxresorb® w zainfekowanej okolicy okołowierzchołkowej siekaczy szczęki – opis przypadku
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski
  3. Życie z pasją…
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski

PRAKTYKA

  1. Możliwości rehabilitacji protetycznej pacjentów z ubytkami podłoża protetycznego po zabiegach chirurgicznych w obrębie części twarzowej czaszki
    lek. dent. Magdalena Groch, lek. dent. Anna Pitera-Augustyn, dr n. med. Jolanta E. Loster, dr n. med. Aneta Wieczorek
  2. Krwawienie późne jako powikłanie po ekstrakcji zęba – opis przypadku
    dr n. med. Bogusława Manowska, Karolina Stawska, Karolina Majkowska, dr n. med. Bogna Zielińska-Kaźmierska
  3. Właściwości tlenku cyrkonu i jego współczesne zastosowanie w protetyce – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Aleksandra Nowak, lek. dent. Lidia Witkowska, lek. dent. Ewa Sosnowska-Tomczyk
  4. Wyciągi elastyczne w ortodoncji – problemy kliniczne
    lek. dent. Katarzyna Ludwików, dr n. med. Agnieszka Nęcka
  5. Leczenie endodontyczne zaawansowanych zmian okołowierzchołkowych w przednim odcinku szczęki
    lek. dent. Marzena Andrzejuk-Sawicka, dr n. med. Magdalena Sulewska
  6. Współpraca pacjentów leczonych ortodontycznie – ocena retrospektywna
    lek. dent. Dorota Pawłowska-Bednarowicz
  7. Rozległa torbiel resztkowa w żuchwie – opis przypadku
    dr n. med. Monika Ratajek-Gruda, prof. dr hab. n. med. Grażyna Grzesiak-Janas, dr n. med. Jolanta Białkowska-Głowacka
  8. Jak przyspieszyć wypełnianie ubytków w zębach bocznych?
    dr n. med. Michał Ganowicz

PERYSKOP

  1. Mindsonar – test uwarunkowanych nawyków myślowych
    Mariusz Oboda

PO GODZINACH

  1. Co Mareczkowi zrobił pan Hilary
    Marcin Otto
  2. Weź na ząb: Bolonia
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Sterowana regeneracja kości przy obnażonych implantach – opis przypadku
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski
  2. Sterowana regeneracja kości materiałem syntetycznym Maxresorb® w zainfekowanej okolicy okołowierzchołkowej siekaczy szczęki – opis przypadku
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski
  3. Życie z pasją…
    lek. dent. Krzysztof Chmielewski

PRAKTYKA

  1. Możliwości rehabilitacji protetycznej pacjentów z ubytkami podłoża protetycznego po zabiegach chirurgicznych w obrębie części twarzowej czaszki
    lek. dent. Magdalena Groch, lek. dent. Anna Pitera-Augustyn, dr n. med. Jolanta E. Loster, dr n. med. Aneta Wieczorek
  2. Krwawienie późne jako powikłanie po ekstrakcji zęba – opis przypadku
    dr n. med. Bogusława Manowska, Karolina Stawska, Karolina Majkowska, dr n. med. Bogna Zielińska-Kaźmierska
  3. Właściwości tlenku cyrkonu i jego współczesne zastosowanie w protetyce – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Aleksandra Nowak, lek. dent. Lidia Witkowska, lek. dent. Ewa Sosnowska-Tomczyk
  4. Wyciągi elastyczne w ortodoncji – problemy kliniczne
    lek. dent. Katarzyna Ludwików, dr n. med. Agnieszka Nęcka
  5. Leczenie endodontyczne zaawansowanych zmian okołowierzchołkowych w przednim odcinku szczęki
    lek. dent. Marzena Andrzejuk-Sawicka, dr n. med. Magdalena Sulewska
  6. Współpraca pacjentów leczonych ortodontycznie – ocena retrospektywna
    lek. dent. Dorota Pawłowska-Bednarowicz
  7. Rozległa torbiel resztkowa w żuchwie – opis przypadku
    dr n. med. Monika Ratajek-Gruda, prof. dr hab. n. med. Grażyna Grzesiak-Janas, dr n. med. Jolanta Białkowska-Głowacka
  8. Jak przyspieszyć wypełnianie ubytków w zębach bocznych?
    dr n. med. Michał Ganowicz

PERYSKOP

  1. Mindsonar – test uwarunkowanych nawyków myślowych
    Mariusz Oboda

PO GODZINACH

  1. Co Mareczkowi zrobił pan Hilary
    Marcin Otto
  2. Weź na ząb: Bolonia
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: BOLONIA

Tomasz Hankiewicz

Włochy to bez dwóch zdań jedno z najchętniej odwiedzanych państw Starego Kontynentu. Jak wszędzie, także tam przybysze najczęściej trzymają się dawno przetartych szlaków. Gości przyciąga przede wszystkim „Wielka Czwórka” – Rzym, Florencja, Wenecja i Mediolan, a w mniejszym stopniu takie ośrodki, jak Padwa, Piza, Siena czy Werona.

Z nie do końca zrozumiałych względów turyści, tak indywidualni, jak i grupy zorganizowane, zwykle omijają Bolonię. A w odległych czasach do miasta przybywało relatywnie wielu naszych rodaków – głównie po to, by zdobywać wiedzę na tamtejszym, najstarszym w Europie uniwersytecie (utworzonym w 1088 r.).

Z Modlina, Krakowa i Wrocławia do stolicy regionu Emilia-Romania regularne, całoroczne połączenia utrzymuje Ryanair. Z położonego na przedmieściach portu lotniczego do centrum (dworzec kolejowy) można dostać się autobusem (Linea BLQ; 6 €), ale już przy 2–3 osobach rozsądną alternatywę stanowi podróż taksówką (15–20 €).

O 380-tysięcznej Bolonii powiada się, że to miasto dachówek tak czerwonych, jak (lewicowe) poglądy jego mieszkańców, ale dominujące w historycznej części miasta barwy to głęboki oranż i złocisty ugier. W promieniach często operującego nad miastem słońca utrzymane w tej kolorystyce gmachy zdają się być niemal elementem natury, nie zaś dziełem rąk ludzkich. Znakiem rozpoznawczym architektury Bolonii są też wszechobecne podcienie, które równie skutecznie chronią przed deszczem, jak i skwarem. Co więcej, kryte przejścia powstają nawet w nowoczesnych apartamentowcach budowanych na przedmieściach.

Podobnie jak wiele innych citti w środkowej Italii, średniowieczna Bolonia była miastem „drapaczy chmur” wznoszonych przez rody arystokratyczne i klany zamożnych kupców. W wiekach średnich takich konstrukcji były niemal dwie setki, lecz do naszych czasów przetrwało zaledwie kilkanaście. Co ciekawe, w dolnych kondygnacjach niektórych z nich dziś są …mieszkania. Najwyższa z zachowanych wież, niegdyś własność arystokratycznego rodu Asinellich (1109–1119), pnie się na imponującą wysokość 97 m (wejście na szczyt z możliwością odpoczynku na kolejnych poziomach – 3 €; w cenie najpiękniejsza panorama miasta i otaczających je łagodnych wzgórz). Stojąca obok Torre dei Garisenda jest o połowę niższa, ale niepokojąco przechylona – o ponad 3 m od pionu. Pomiędzy dwoma wertykalnymi symbolami miasta, znanymi jak Due Torre (Dwie Wieże), łatwo przeoczyć barokowy pomnik pierwszego biskupa i patrona miasta – św. Petroniusza (zmarł w 450 r.).

Jak niemal każde włoskie miasto, Bolonia to galeria bezcennych zabytków malarstwa, rzeźby i rzemiosła, które podziwiać można w niezliczonych świątyniach, często skrytych za niepozornymi elewacjami. Ogromna katedra San Pietro istnieje od ponad 800 lat, ale obecną formę zyskała w epoce baroku. Bardziej rozpoznawalna jest bazylika San Petronio (przy głównym placu miejskim – Piazza Maggiore), nieukończona późnogotycka świątynia z posępną fasadą, szósta według wielkości w Europie. Kilka lat temu włoskie służby specjalne udaremniły zamach terrorystyczny, którego celem miała być bazylika. Al-Kaida planowała zrównać wiekową budowlę z ziemią ze względu na …XV-wieczny fresk, na którym – w dziewiątym kręgu piekieł – sportretowano proroka Mahometa. Za najbardziej oryginalną budowlę sakralną miasta uznać należy jednak zespół San Stefano, na który, zgodnie z potoczną nazwą – Sette Chiese, składa się kompleks siedmiu kościołów (z V-XIII w.). Świątynie te, usytuowane na różnych poziomach, oferują zwiedzającym prawdziwie dziecięcą przygodę, podczas której odkrywać można kolejne pogrążone w mroku korytarze, ocienione arkadami dziedzińce z pełnymi ekspresji gotyckimi freskami czy oświetlone dyskretnym światłem świec kaplice z liczącymi półtora tysiąca lat płaskorzeźbami gryfów.

Jeśli znajdziemy czas na odwiedzenie bolońskich muzeów, na największą uwagę zasługują dwie placówki. Pinacoteca Nazionale (wstęp 4 €) w gmachu dawnego nowicjatu jezuitów to galeria mistrzów malarstwa, jakiej nie powstydziłoby się żadne europejskie muzeum sztuki (m.in. prace Giotta, Rafaela, Tycjana, Tintoretta, Carracciego, El Greco). Z kolei Muzeum Archeologiczne (w XV-wiecznym Palazzo Galvani znanym jako Szpital Śmierci; wstęp 5 €) eksponuje znakomitą kolekcję rzeźb etruskich i rzymskich oraz zaskakująco bogate zbiory egipskich sarkofagów.

Atrakcją – dla wielu nie mniejszą niż dziedzictwo minionych wieków – są bolońskie sklepy: butiki najsłynniejszych włoskich projektantów mody (np. ekskluzywne centrum handlowe Galeria Cavour parę kroków od bazyliki San Petronio), składy mebli i bibelotów w rustykalnym stylu toskańskim, czy rodzinne sklepiki z tradycyjnymi produktami lokalnej kuchni: dojrzewającymi szynkami, słojami marynowanych oliwek, szerokim wyborem przypraw na wagę i najlepszymi winami z regionu Emilia-Romania.

Za esencją włoskiego dolce vita uznać można letnie wieczory na gwarnym Piazza Maggiore. Wystarczy zająć miejsce na kamiennej ławce lub zamówić danie w którejś z okolicznych osterii i cieszyć się chwilą… podziwiać pary zatopione w zmysłowym tangu tańczonym do muzyki z wysłużonego magnetofonu, obserwować żonglera, który zabiega o uwagę gapiów u stóp fontanny Neptuna, wsłuchać się w afirmujące życie neapolitańskie canzoni wyśpiewywane przez młodocianego muzyka, czy śledzić jak refleksy zachodzącego słońca nadają wiekowym gmachom nowe, zaskakujące formy.

Atutem Bolonii jest położenie przy magistrali kolei dużych prędkości (do 300 km/h), tym bardziej że kupiony online z wyprzedzeniem bilet (obejmujący miejscówkę) może kosztować zaledwie 11 €. W ten sposób można zrobić sobie całodniową wycieczkę składem Pendolino do Florencji (35 min), Mediolanu (65 min), Wenecji (85 min), a nawet Rzymu (przy odległości niemal 400 km podróż trwa nieco ponad 2 godziny). Nie jest to zły pomysł, tym bardziej że koleje to XIX-wieczny wynalazek i stacje w każdym z wymienionych miast są położone w ścisłym centrum, a nawet – jak we Florencji i Wenecji – na starym mieście.

Przydatne adresy:

www.ryanair.com (przelot)

www.trivago.pl, www.booking.com (nocleg)

www.bolognawelcome.com/en/ (przewodnik)

www.trenitalia.it (kolej)

madrid-385104_640

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

Weź na ząb: Belfast

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Kształtowanie harmonii girlandy dziąsłowej w leczeniu implantoprotetycznym nawigowanym projektem Digital Smile Design – opis przypadku
    dr n. med. Bartosz Cerkaski
  2. Continuum endodontyczno-koronowe – biologiczna odbudowa. Opis przypadku
    dr n. med. Bartosz Cerkaski
  3. Przestrzeń do marzeń…
    dr. n. med. Bartosz Cerkaski

PRAKTYKA

  1. Wpływ zmian gospodarki hormonami płciowymi na stan jamy ustnej kobiet w okresie okołomenopauzalnym – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Michalina Szymczak, dr hab. n. med. Sebastian Kłosek
  2. Porównanie stopnia oczyszczenia kanałów korzeni zębów trzema systemami narzędzi maszynowych – badanie in vitro
    dr. n. med. Wojciech Wilkoński, lek. dent. Bartłomiej Karaś, dr n. med. Lidia Jamróz-Wilkońska, dr hab. n. med. Jerzy Krupiński, prof. nadzw., dr inż. Janusz Opiła
  3. Zmiany na błonie śluzowej jamy ustnej w przebiegu wybranych rzadkich chorób układowych
    lek. dent. Bartłomiej Górski
  4. IDS a tradycyjny sposób cementowania adhezyjnego – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Ewa Błaszczeć-Kubiak, dr n. med. Barbara Łapińska, dr hab. n. med. Monika Łukomska-Szymańska, lek. dent. Grzegorz Sokołowski, dr hab. n. med. Jerzy Sokołowski, prof. nadzw.
  5. Szyna SVED jako retainer w powikłaniach bólowych leczenia ortodontycznego
    prof. dr hab. n. med. Stefan Baron, dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, lek. dent. Katarzyna Bieda, lek. dent. Katarzyna Kołtun
  6. Rola materiału MTA w leczeniu endodontycznym – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Sylwia Podlejska, dr n. med. Agnieszka Kozuń
  7. Naturalne surowce roślinne wykorzystywane w stomatologii
    dr n. med. Leszek Szalewski, mgr farm. Magdalena Szalewska, lek. dent. Dorota Wójcik, dr n. med. Andrzej Bożyk, lek. dent. Marcin Berger
  8. Nowości pantomografii – rekonstrukcja 2D
    Andrzej Kołodziejczyk

EDUKACJA

  1. Laseroterapia jest dostępna dla każdego stomatologa
    Wywiad z dr n. med. Kingą Grzech-Leśniak

PERYSKOP

  1. Stres w pracy lekarza dentysty
    Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Niech długo żyje Żyjmy Dłużej
    Marcin Otto
  2. Weź na ząb: Belfast
    Tomasz Hankiewicz

MISTRZOWIE STOMATOLOGII

  1. Kształtowanie harmonii girlandy dziąsłowej w leczeniu implantoprotetycznym nawigowanym projektem Digital Smile Design – opis przypadku
    dr n. med. Bartosz Cerkaski
  2. Continuum endodontyczno-koronowe – biologiczna odbudowa. Opis przypadku
    dr n. med. Bartosz Cerkaski
  3. Przestrzeń do marzeń…
    dr. n. med. Bartosz Cerkaski

PRAKTYKA

  1. Wpływ zmian gospodarki hormonami płciowymi na stan jamy ustnej kobiet w okresie okołomenopauzalnym – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Michalina Szymczak, dr hab. n. med. Sebastian Kłosek
  2. Porównanie stopnia oczyszczenia kanałów korzeni zębów trzema systemami narzędzi maszynowych – badanie in vitro
    dr. n. med. Wojciech Wilkoński, lek. dent. Bartłomiej Karaś, dr n. med. Lidia Jamróz-Wilkońska, dr hab. n. med. Jerzy Krupiński, prof. nadzw., dr inż. Janusz Opiła
  3. Zmiany na błonie śluzowej jamy ustnej w przebiegu wybranych rzadkich chorób układowych
    lek. dent. Bartłomiej Górski
  4. IDS a tradycyjny sposób cementowania adhezyjnego – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Ewa Błaszczeć-Kubiak, dr n. med. Barbara Łapińska, dr hab. n. med. Monika Łukomska-Szymańska, lek. dent. Grzegorz Sokołowski, dr hab. n. med. Jerzy Sokołowski, prof. nadzw.
  5. Szyna SVED jako retainer w powikłaniach bólowych leczenia ortodontycznego
    prof. dr hab. n. med. Stefan Baron, dr n. med. Aleksandra Nitecka-Buchta, lek. dent. Katarzyna Bieda, lek. dent. Katarzyna Kołtun
  6. Rola materiału MTA w leczeniu endodontycznym – przegląd piśmiennictwa
    lek. dent. Sylwia Podlejska, dr n. med. Agnieszka Kozuń
  7. Naturalne surowce roślinne wykorzystywane w stomatologii
    dr n. med. Leszek Szalewski, mgr farm. Magdalena Szalewska, lek. dent. Dorota Wójcik, dr n. med. Andrzej Bożyk, lek. dent. Marcin Berger
  8. Nowości pantomografii – rekonstrukcja 2D
    Andrzej Kołodziejczyk

EDUKACJA

  1. Laseroterapia jest dostępna dla każdego stomatologa
    Wywiad z dr n. med. Kingą Grzech-Leśniak

PERYSKOP

  1. Stres w pracy lekarza dentysty
    Justyna Pająk

PO GODZINACH

  1. Niech długo żyje Żyjmy Dłużej
    Marcin Otto
  2. Weź na ząb: Belfast
    Tomasz Hankiewicz

Weź na ząb: BELFAST

Tomasz Hankiewicz

Niegdyś prężne centrum przemysłu lnianego i światowej rangi ośrodek stoczniowy, w powszechnej świadomości Belfast pozostaje główną areną trwającego trzy dekady krwawego, naznaczonego zamachami terrorystycznymi konfliktu na tle etnicznym i religijnym. Mimo że drobne niepokoje zdarzają się po dziś dzień, oficjalnie zakończył się on w 1998 r. wraz z podpisaniem porozumienia między stroną brytyjską a irlandzką partią Sinn Féin, de facto reprezentującą IRA.

Belfast nie jest oczywistą destynację turystyczną. Na próżno szukać tu rozmachu i różnorodności Londynu, intelektualnej atmosfery Oksfordu czy zabytków na miarę Edynburga. Niespełna 300-tysięczna stolica Ulsteru przyciąga jednak klimatem miasta odradzającego się, walczącego o swoją przyszłość, wciąż nieco „nieoswojonego”, a przez to intrygującego.

Bezpośrednie połączenia lotnicze z Belfastem utrzymuje Wizz Air (z Katowic) oraz EasyJet (z Krakowa). Ze względu na znakomite skomunikowanie polskich lotnisk z Dublinem warto rozważyć także tranzyt przez stolicę Irlandii. Jest to o tyle uzasadnione, że z Dublin Airport co godzinę wyrusza do Belfastu autobus nr X705 firmy Aircoach (bilet return kupiony online 20 € lub 16 £; 2 godziny jazdy).

Najbardziej imponującym gmachem Belfastu jest City Hall (1888–1906) – wzniesiona z dbałością o każdy detal neobarokowa budowla o szlachetnych proporcjach, z wieżami w narożach i 53-metrową kopułą. Zbudowany, by upamiętnić nadanie Belfastowi statusu city, gmach jest kilka razy w roku – na szczególne okazje – iluminowany. Dzieje się tak m.in. 11 listopada, z okazji polskiego Dnia Niepodległości, gdy City Hall tonie w biało-czerwonej poświacie. Monstrualnych rozmiarów budowla stoi w otoczeniu kilkunastu pomników osób szczególnie zasłużonych dla miasta, z monumentem królowej Wiktorii na czele. Z kolei małżonka monarchini upamiętnia wzniesiona z datków publicznych neogotycka Albert Memorial Clock (1865–1869). Efektowna 34-metrowa wieża byłaby świetnym punktem obserwacyjnym, gdyby nie fakt, że postawiona na zrekultywowanym terenie w sąsiedztwie portu, wkrótce nieznacznie się przechyliła.

Na pobliskich terenach portowych nie buduje się już statków, nie znaczy to jednak, że kwitnący niegdyś przemysł stoczniowy to historia. Obecnie powstają tu platformy wiertnicze, które instalowane są następnie na terenach roponośnych u wybrzeży Szkocji i Anglii, walnie przyczyniając się do utrzymania dobrobytu mieszkańców Zjednoczonego Królestwa.

Tragiczna historia dziewiczego rejsu Titanica od chwili katastrofy na Atlantyku jest częścią światowej popkultury, nie wszyscy jednak wiedzą, że jednostka została zbudowana (w latach 1908–1911) w Belfaście. Dziś pamięć o najsłynniejszym w dziejach liniowcu podtrzymuje Titanic Belfast – naszpikowane multimediami muzeum (wstęp 15,50 £), które daje odwiedzającym całkiem wiarygodną iluzję przebywania na rzekomo niezatapialnym monstrum. Na uwagę zasługuje także bryła muzeum – nowatorski gmach z czterema narożnikami imitującymi rufy statku stał się architektonicznym symbolem Belfastu XXI wieku.

Urokliwym zakątkiem miasta jest Cathedral Quarter ze wzniesioną w stylu neoromańskim anglikańską katedrą św. Anny (1899–1904) oraz licznymi kafejkami i galeriami sztuki. Z kolei w Queen’s Quarter (w południowej części śródmieścia) warto odwiedzić Muzeum Ulsteru ze zbiorami z zakresu historii, archeologii, etnografii, przyrody oraz skarbami wydobytymi z okrętów Wielkiej Armady (wolny wstęp), zachwycający ogród botaniczny z palmiarnią (1828) oraz pełen dostojeństwa neogotycki kompleks Queen’s University Belfast (1849).

Zapewne ze względu na dramatyczne wydarzenia ostatnich dekad (określanych w historiografii jako The Trouble) oficjalny Belfast jak ognia unika podkreślania przynależności państwowej. W centrum miasta praktycznie nie spotyka się brytyjskich symboli (flaga Zjednoczonego Królestwa – Union Jack – na gmachu ratusza może być eksponowana nie więcej niż 18 dni w roku), a w salonach irlandzkiej sieci Carrolls, która zmonopolizowała rynek pamiątkarski, można nabyć to samo, co za miedzą: kufle do dublińskiego Guinnessa, t-shirty z napisem Ireland czy gadżety z motywem leprechauna – znanego z irlandzkich legend rudobrodego skrzata w zielonym cylindrze.

Tak jest w centrum, znacznie mniej poprawności politycznej jest na przedmieściach, zwłaszcza w sąsiadujących ze sobą dzielnicach: Falls – zamieszkałej przez irlandzkich republikanów oraz Shankill – bastionie brytyjskich unionistów. Swoją drogą obydwa dystrykty uznawane są dziś za najbardziej zaniedbane pod względem społecznym i ekonomicznym rejony Ulsteru. Tym, co odróżnia je od podobnych robotniczych osiedli z rzędami ceglanych domków, jest obecność flag, które nie pozostawiają wątpliwości, na czyim terenie się znajdujemy oraz malowidła pokrywające niemal każdą wolną elewację. W przeciwieństwie do murali Łodzi, Katowic czy Gdańska, które niejednokrotnie wyszły spod ręki światowych sław tego nurtu, nieporadne murale Belfastu niosą inne, stricte polityczne przesłanie. To wymalowana jaskrawymi barwami historii bólu, żalu, buntu, ale i dumy ze zmagań obu społeczności, które w samym mieście pochłonęły łącznie 1541 ofiar. Najsłynniejszy bodaj mural (Sevastopol St. 5), przedstawia portret członka IRA, Bobby’ego Sandsa, którego śmierć głodowa w brytyjskim więzieniu w 1981 r. wywołała falę protestów na całym świecie. Notabene, w trakcie odbywania kary, Sands został …wybrany do brytyjskiej Izby Gmin. Demonstrowaniu narodowych preferencji w zachodnim Belfaście służą także parady, zwłaszcza tyleż sławne, co wzbudzające żywą reakcję przeciwnej strony doroczne marsze Orange Walk, upamiętniające pokonanie sił katolickich przez protestantów pod wodzą Wilhelma III Orańskiego w 1690 r.

Nadrabiając stracony czas, gdy wstrząsane kolejnymi zamachami i wyludniające się miasto pogrążone było w ekonomicznej wegetacji, Belfast jest obecnie najdynamiczniej rozwijającym się ośrodkiem Zjednoczonego Królestwa. W zrewitalizowanym centrum powstają kolejne biurowce ze szkła i stali, których pracownicy każdego dnia realizują przesłanie zapisane przed ponad stu laty na jednym z witraży w City Hall: „Nieważne czy katolicy, czy protestanci, ramię w ramię pracujemy dla dobra Belfastu”.

Przydatne adresy:

www.wizzair.comwww.easyjet.com/pl (przelot)

www.aircoach.ie (bus z lotniska w Dublinie)

www.trivago.plwww.booking.com (nocleg)

www.inyourpocket.com/data/download/belfast.pdf

(przewodnik)

madrid-385104_640

Czytaj również

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »

e-Dentico oferta specjalna

{„id”:”1273285″,”name”:”e-Dentico oferta specjalna”,”hash”:”bbe51e7aca44cd906b6e”,”slug”:”7a8ec616″,”content”:null,”testId”:null}

Czytaj »